Ontologia samotności

Samotność to słowo, które już samo w sobie kojarzy nam się z życiem społecznym XXI wieku. Zauważamy, że coraz więcej ludzi przeżywa w samotności swoją starość. Jest to wizja starości, która wzbudza w nich pierwotny dla każdego człowieka lęk odosobnienia.

Konstrukcja świata, na którym żyjemy jest zdeterminowana przez szereg nieznanych nam czynników. Z jednej strony na Ziemi żyje już blisko 8 miliardów ludzi, każdy wyjątkowy, odrębny i autonomiczny w ciele i umyśle – a z drugiej, ci sami ludzie żyją w rozgraniczeniu i w ramach 194 państw, powołanych do życia albo tysiące lat temu albo tych całkiem młodych. Jako ludzie znamy trud swojej pracy i wartość jej owoców, ale społecznie umówiliśmy się na ,,spieniężanie” jej. Zatem nie zachowała się autonomia przydatności, a jedynie określona wartość.*

Już w XIV wieku Francesco Petrarca, w jednym ze swoich dzieł próbuje na wzór Hymnu o miłości św. Pawła przedstawić czytelnikom swoisty Hymn o samotności:

Samotność jest święta, prosta, niezepsuta i najbardziej czysta ze wszystkich rzeczy ludzkich (…). Samotność nie chce nikogo zwodzić, nikomu nie schlebia, nic nie ukrywa, nic nie zmyśla. Jest ona całkiem naga i bez ozdób, nie wystawia się na widok publiczny ani nie szuka oklasków, które zatruwają duszę.

Petrarca doszukuje się w samotności braku przeszkód. Nie ma w niej przeszkód w postaci pokus, zazdrości, kłamstwa czy naiwności. A więc uznaje jakoby samotność sprzyjała człowiekowi na drodze do zbawienia. Trudno się z tym nie zgodzić, mając na uwadze, że wiele religii i systemów wiary uznaje koncepcję kontemplacji – a więc świadomej rezygnacji z życia społecznego na rzecz rozwoju duchowego.

Jednakże w późniejszym okresie David Hume zaproponuje zupełnie inne podejście do kwestii samotności. Napisze on wtedy:

U wszystkich istot, które nie są zwierzętami drapieżnymi i których nie poruszają gwałtowne uczucia, widzimy godne uwagi pragnienie towarzystwa, jakie łączy te istoty, choć nie mogą one mieć widoków, iżby osiągnąć jakieś korzyści z tego zbliżenia. To samo jest jeszcze bardziej widoczne u człowieka (…). Całkowita samotność, jest być może największą karą jakiej możemy doznać.

Zauważmy, że Hume nie stosuje tu żadnych argumentów metafizycznych, a skupia się jedynie na empiryzmie. Według Hume’a to poczucie potrzeby towarzystwa jest niejako wpisane w naszą fizyczność. Można w tym momencie zastosować taki oto skrót myślowy, że ontologia samotności stanowi część ontologii człowieka, który z kolei stanowi część ontologii bytu. A zgodnie ze stosowaną z powodzeniem z filozofii ideą superweniencji – zdarzenie superwenientne występuje po zdarzeniu, na którym superweniuje. Oznacza to, że w poszukiwaniach odpowiedzi na pytania o sens samotności, musimy najpierw zadać sobie fundamentalne pytanie o sens bytowania.

* Nawiązanie do artykułu z 4 stycznia 2024

Franciszek Cwalina – absolwent reżyserii dźwięku na wydziale fizyki UAM w Poznaniu oraz magister Kognitywistyki na wydziale filozofii UJ w Krakowie. Kocha muzykę, Kraków i jego historię. W wolnym czasie zgłębia kuchnię starokrakowską i galicyjską.

 

2024-03-26T09:28:54+01:0026 marca, 2024|Blogosfera, Franciszek Cwalina|
Przejdź do góry