Mówiąc w dzisiejszych czasach o ,,Wolnym słowie” coraz częściej odnoszę wrażenie, że mowa w tym zwrocie o opinii, która bardzo wolno jest formułowana, ze względu na potrzebę dostosowania jej do wymogów poprawności politycznej, niż o ,,wolnym” w znaczeniu ,,swobodnym” wyrażaniu swojej opinii.
Jednym z cichych (i możliwe, że nieświadomych) bohaterów ostatnich debat politycznych był nikt inny jak jawiący się na przedostatnim miejscu zestawienia poparcia kandydatów Maciej Maciak. Daleko mi do jego poglądów, ale to co spotkało Jego kandydaturę bardzo wyraźnie i namacalnie pokazuje w jaki sposób dziś rozumiana jest wolność słowa.
O wolności słowa można powiedzieć wiele. Między innymi to, że jak każda inna wolność do ekspresji, nie powinna być ona ograniczana. Jakakolwiek ingerencja w wolność wypowiedzi z góry skreśla wartość wyrażenia ,,wolność słowa”. Bowiem wolność to brak przeszkód lub również nieograniczona obiektywnymi przesłankami chęć głoszenia tez, które w myśl osoby głoszącej są najbardziej zbliżone do prawdy.
Historia Macieja Maciaka, to historia kandydata, który zapytany o swój światopogląd, podzielił się nim bez zastanowienia nad poprawnością polityczną. Konsekwencja tej wypowiedzi była taka, że na następną debatę jednej z prywatnych telewizji już nie został zaproszony ani do nań wpuszczony. Społeczeństwo nie zdawało się wyrazić wątpliwości względem tego zabiegu. Tym czasem Maciak był w sytuacji niezwykle komfortowej, bowiem był wyraźnie zapytany o Jego pogląd na działalność prezydenta Rosji. Jakkolwiek tej działalności byśmy nie oceniali, to ostatecznym werdyktem i weryfikacją są właśnie wyniki wyborów. Uniemożliwienie wypowiedzi jakiemukolwiek kandydatowi jest również ingerencją w wyraz poparcia dla poglądów kandydata w postaci wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich.
Przypomnijmy, że aby dany kandydat mógł brać udział w wyborach na prezydenta RP, musi już a priori posiadać chociaż częściowe poparcie ponad 100 000 osób. Mowa tu o częściowym poparciu, albowiem część ludzi w myśl odpowiedzialności obywatelskiej podpisuje wszystkie kandydatury, inni z kolei podpisują tylko kandydaturę swojego kandydata (co nie jest dojrzałym zachowaniem, trzymając się zasad demokracji).
Dlatego właśnie patrząc na kandydatów na prezydenta, powinniśmy widzieć w nich rzesze ludzi wyrażających w jakimkolwiek stopniu zbieżne z nimi poglądy a nie ekscentryczne indywiduum, którego uczestnictwo było dziełem przypadku i ponad 100 000 przypadkowych podpisów złożonych na karcie z równie wysoką przypadkowością poprawności numerów PESEL, imion czy nazwisk.
Historia Macieja Maciaka pokazuje, że już teraz jako społeczeństwo nie zauważamy, jak cenzura wkroczyła w nasze życie i że jesteśmy gotowi poprzeć milczeniem zamykanie ust tym, z którymi się nie zgadzamy. Problem tkwi w tym, że władze też się zmieniają i nagle nasze zdanie może stać się ,,kontrowersyjne”.
„Jeśli nie wierzymy w wolność słowa dla ludzi, których poglądy uważamy za odrażające, to w ogóle w nią nie wierzymy.” – Noam Chomsky
Franciszek Cwalina – absolwent reżyserii dźwięku na wydziale fizyki UAM w Poznaniu oraz magister Kognitywistyki na wydziale filozofii UJ w Krakowie. Kocha muzykę, Kraków i jego historię. W wolnym czasie zgłębia kuchnię starokrakowską i galicyjską.