Czy życie da się naprawić? Masz wrażenie, że już wszystko stracone i nie ma dla Ciebie ratunku? Posłuchaj tej opowieści.
Jedną z najważniejszych i najbardziej inspirujących osób, jakie znam jest mój tata – Stanisław. To przykład człowieka, który realizuje swoje największe marzenia bez względu na istniejące ograniczenia. Tato jest stolarzem-artystą, który nieustannie rozwija swój kunszt po to, aby przywracać życie starym, zapomnianym i zniszczonym sprzętom. Odkrywa na nowo ich wartość i piękno. Zajmuje się renowacją zabytkowych mebli, elementów drewnianej architektury i wyposażenia świątyń. Odnajduje i ukazuje światu ich niezwykłość dzięki pasji tworzenia, wiedzy, którą wciąż rozwija, ale także poprzez ciężką i wytrwałą pracę. W swoim warsztacie odrestaurował setki rozmaitych cennych przedmiotów od mebli z różnych okresów aż po stare rzeźby i elementy wyposażenia kościołów. Wszystkie one z brzydkich, zakurzonych i zdewastowanych wracały do życia nowe, lśniące i piękne. Ta przemiana zawsze budziła mój zachwyt.
Jednak największe wrażenie zrobiło na mnie to w jaki sposób mój Tata zrealizował swoje największe pragnienie z dzieciństwa. Otóż od dziecka chciał zostać organomistrzem. Niestety sytuacja ekonomiczna rodziny nie pozwoliła mu na edukację w tym kierunku. To czego nie mógł osiągnąć tą drogą postanowił zdobyć własną pracą i samokształceniem. Przez lata studiował odpowiednią literaturę, szkicował stare prospekty, sam nauczył się grać na organach, zaprzyjaźnił się z mistrzami organomistrzowskiego fachu. Przy nich zdobywał potrzebną wiedzę i doświadczenie.
Pierwszy instrument organowy zbudował dla siebie. Zaprojektował i wybudował nasz rodzinny dom tak, aby zmieścił się w nim wielki 7-głosowy instrument. Odtąd każdy poranek zaczynał się od wygrywanych przez Tatę melodii. Budził nas przepięknym brzmieniem pieśni: „Kiedy ranne wstają zorze”. Nasze wspólne rodzinne spotkania i celebracje wciąż są pełne organowych dźwięków. Tata osiągnął swój upragniony cel. Dziś jest znanym i uznanym mistrzem budowy i renowacji instrumentów organowych.
Swój sukces zbudował przede wszystkim rozwijając swoje talenty z wytrwałością i determinacją. Robił to z ogromną pasją i wiarą w sens ratowania i przywracania blasku i świetności dziełom dawnych mistrzów. Miejsce pracy mojego taty ma niezwykłą atmosferę, dokonują się w nim prawdziwe cuda.
Atmosfera warsztatu mojego taty przywodzi mi na myśl inny warsztat. Ten, w którym możemy przywracać blask swojemu życiu. Odkrywać ukryte w nim piękno i sens. Oczyszczać się z kurzu fałszywych, negatywnych przekonań, reperować utracone poczucie własnej wartości. Warsztat naszego życia jest przestrzenią, w której mamy okazję wydobywać i kreować własną niepowtarzalną tożsamość, szlifować kompetencje i talenty, które zostały nam dane, polerować swoją godność i urzeczywistniać wartości, które są dla nas ważne. Wszystko po to, aby stać się tym kim mamy się w rzeczywistości stać – w pełni sobą, OSOBĄ. To wymaga zaangażowania i trudu. Być może zdobycia wiedzy, rozwinięcia własnych kompetencji, a także zobaczenia i zaakceptowania swoich ograniczeń. Czasami może być niezbędne skorzystanie z fachowej pomocy. Przede wszystkim jednak potrzeba uwierzyć, że jest w każdym z nas ukryty niezwykły i cenny potencjał, który zasługuje na to, by go rozwinąć. Wszystko po to, aby wydobyć ze swojego wnętrza tę najpiękniejszą melodię, jaką może zagrać i wyśpiewać nasze serce – pieśń wdzięczności i chwały wobec Tego, który nas stworzył i uczynił podobnymi Sobie.
Dlatego często zachęcam innych, a dziś przede wszystkim Ciebie: Weź swoje życie na warsztat, a stanie się cud!