Utopia

Chciałbym w tym wpisie trochę pofantazjować…

Są takie dwa, doskonale znane kapłańskie obrazy biblijne, które chcę dziś przywołać:

List do Hebrajczyków (5.1-5), obraz Kapłana:
„Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabości. I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy”

oraz z Księgi Jonasza (3.6), obraz Króla Niniwy, który przejęty nawoływaniami Jonasza do nawrócenia „wstał z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblekł się w wór i siadł na popiele”, takich obrazów mamy sporo w Starym Testamencie.

Pierwszy obraz doskonale znany, przywoływany prawie w każdej mowie prymicyjnej, odsłania nam istotę powołania do kapłaństwa. W obrazie tym, jako wspólnota wierzących (lud), zgadzamy się na to, że z tej wspólnoty wybieramy (za zgodą wybieranego) lub inaczej mówiąc powołujemy osobę do służby Bogu w naszym imieniu („aby składał ofiary za nasze grzechy”).

Na czym ma więc polegać ta służba?
Z pism wynika, że do składania „darów i ofiary Bogu”. I to nie byle jakiej ofiary, lecz ofiary przebłagalnej  i głoszenia Dobrej Nowiny, czyli Ewangelii.

Za kogo? Dla kogo?
Za siebie i za cały lud, z którego został wybrany, czyli powołany. Dla siebie i dla całego ludu, którym należy głosić Dobrą Nowinę.

Może to zbyt duże uproszczenie, ale „nic więcej i nic mniej” powinien czynić Kapłan, jeżeli ufać Słowu Bożemu i biblijnej tradycji kapłańskiej. Nigdzie w Słowie Bożym nie napisano  o odpowiedzialności kapłańskiej za utrzymanie parafii, prowadzeniu kancelarii, pobieraniu opłat, układaniu kwiatów na ołtarzu, byciu kustoszem zabytków i dzieł sztuki a  jedynie ofiara i głoszenie Ewangelii.

Owszem w Dziejach Apostolskich, przyznaje się pewne uprawnienia porządkujące życie wspólnoty wiernych, lecz przyznaje się te uprawnienia raczej osobom świeckim, w naszym pojęciu świeckości stanu.
Istotne zaś jest to, że powołanie kapłańskie wynikające z tego fragmentu Listu do Hebrajczyków dokonuje się praktycznie codziennie, kiedy to w każdej Eucharystii Kapłan zbiera nasze intencje (te opłacone i nie opłacone) i zanosi je w Imię Chrystusa, na chwałę Boga Ojca, ponieważ czyni to „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie” i tylko on, Kapłan może to uczynić.

Jeżeli w tym wybraniu obecna jest odpowiedzialność wybranego, czyli Kapłana, to brakuje nam w tym układzie wzajemnej zależności, drugiej strony, czyli odpowiedzialności i odpowiedzi „ludu”, z którego Kapłan został wybrany.
Ponieważ generalnie w życiu powinno być tak, że jak z grupy kogoś do czegoś wybieramy, to następnie aktywnie go wspieramy, a nie pozostawiamy samego, ponieważ w ten sposób ponieważ w  ten sposób postępowania możemy wystawić go na pośmiewisko.

Powstaje więc pytanie dlaczego jest tak, jak jest?

Może dlatego, że to już nie lud wybiera kapłana, ale trochę On sam się wybiera, a lud zaangażowany w pracę, wychowanie dzieci, utrzymanie domostw, zatroskanie o codzienność, kulturę, dziedzictwo, politykę nie angażuje się wcale lub nieadekwatnie w szeroko pojęte utrzymanie Kapłana i Parafii, a może zapomnieliśmy o łasce Bożej związanej nieodłącznie z tym powołaniem.

A może odpowiedzią dla nas, będzie drugi obraz króla Niniwy z Księgi Jonasza, który jak czytamy w przywołanej księdze wraz ze swym ludem, w chwili gdy zauważył możliwość upadku Niniwy „wstał z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele”.

Może kiedyś doczekam sytuacji, kiedy to Kapłan w Środę Popielcową powie na kazaniu „ludowi”:
„Kochany mój ludu, z którego kiedyś zostałem wybrany i powołany, mając na uwadze wasze liczne troski, pracę, obowiązki rodzinne i dbałość o waszą codzienność, proszę Was, jeżeli tylko chcecie, abyście w tym okresie Wielkiego Postu nie czynili postanowień i zbytnich umartwień. Ponieważ ja, którego wybraliście z siebie, będę pościł i pokutował w Waszym imieniu, będę zanosił w waszym imieniu wołania do Pana, aby się zlitował nad Wami i nade mną, będę czuwał nocą i modlił się za Was leżąc krzyżem, będę w Sakramentach dawał Wam Boga w waszej codzienności, abyście mieli życie. A jeżeli będzie potrzeba to usiądę na popiele, bo z Was zostałem wybrany. Nie po to, aby układać kwiaty na ołtarzu, prowadzić kancelarię, zarządzać cmentarzem, uczyć wasze dzieci w szkole, ale zostałem   wybrany, aby zanosić ofiary w Waszym i swoim imieniu, bo jestem żertwą całopalną, która się spala i spalić nie może”

Wtedy Kapłan stanie się „Królem”, a my, lud może obudzimy się i zrozumiemy, że o takiego Kapłana należy zadbać, że nasze pięć złotych w koszyczku jest nieudolną formą ofiary, że musimy zaangażować się w życie parafialne, układanie kwiatów, kancelarie i liturgie przejmując niektóre obowiązki, że powinniśmy materialnie utrzymać kapłana i stać się świadectwem obecności Boga w naszym życiu, aby umocnić jego wiarę. I to nie tylko do jego emerytury, ale do końca, a kiedy zacznie nam go brakować, to na kolanach będziemy prosić o następnego kapłana „z ludu wziętego i dla ludu danego” i takiego wybierzemy. Z Bożej łaski.

Może tak się kiedyś uda, a może to UTOPIA, czy też może czegoś nie rozumiem… Jestem przecież zwykłym parafianinem – gdzie dawniej w ten prześmiewczy sposób określano człowieka bez ogłady, wykształcenia, zacofanego, ograniczonego – tępaka i idiotę.
Jeżeli jednak kiedykolwiek usłyszę takie wyznanie Kapłana i mnie to nie zmieni, to proszę nazywajcie  mnie – parafianinem.

Marek Kalka – mąż Marzenki oraz tata Macieja i Michała. Zaangażowany w Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego oraz Wspólnotę Rodzin Betlejem.

2023-02-28T10:47:42+01:0028 lutego, 2023|Blogosfera, Marek Kalka|
Przejdź do góry