Prawie w każdym domu słyszymy to popularne zdanie: „Święta, święta i po świętach”. Gdy spojrzymy na to po ludzku, nie ma w tym stwierdzeniu nic dziwnego, jest nawet zwyczajnie właściwe. Patrząc jednak głębiej, wszystko dopiero się zaczyna. Oczywiście tylko wtedy, jeśli sami tego chcemy. Bóg narodził się po raz kolejny w stajence, w ubóstwie i chłodzie, ale czy pozwoliliśmy Mu narodzić się w naszych sercach? Adam Mickiewicz pisał: „Wierzysz, że Bóg narodził się w Betlejemskim żłobie? Biada ci, jeśli nie narodził się w Tobie”.

Jezus swoim przyjściem pokazał nam, że nie trzeba Mu złota, szlachetnych kamieni, kaszmiru czy najznakomitszego jedzenia. On chce i może wejść w biedną i brudną stajnię naszego serca. Musimy tylko te serca otworzyć, jakie by one nie były: poranione, zaciśnięte, płaczące, ale i te radosne, szczęśliwe, a także te zagubione i przestraszone. Gdy podejmiemy decyzję, by Jezus mógł zamieszkać w nas, Święta się nie kończą. Bóg, pełen miłości, od nowa każdego dnia będzie rodził się w naszych wnętrzach. Światło, które przynosi nam Nowonarodzony, jest dla nas drogowskazem — przynajmniej powinno nim być.

Chrystus zaprasza nas do przeżywania swojego życia razem z Nim. On pragnie, abyśmy oddawali Mu swoje smutki, żale, problemy, ale również radości, sukcesy i dobre chwile. Pragnie, byśmy to robili codziennie, nie tylko od 24 do 26 grudnia. Dostaliśmy ponad 2000 lat temu od Dzieciątka narodzonego z Maryi Dziewicy wieczne zaproszenie — zaproszenie do przeżywania Jego narodzin w głębi swej duszy w każdym momencie swojego życia. Pięknym przykładem posiadania umiejętności takiego postrzegania Świąt Narodzenia Pańskiego są święci Kościoła. Święty Franciszek z Asyżu, budując pierwszą szopkę bożonarodzeniową nauczył nas, że mimo biedy, niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy, na jakim zakręcie życia się znaleźliśmy oraz kim jesteśmy, to: „Bóg się rodzi, moc truchleje (…) ogień krzepnie, blask ciemnieje”. On przychodzi i chce z nami trwać wiecznie. A my?

Musimy wyrzucić z naszych serc, myśli i z naszego słownika słowo „ale”. Musimy wziąć przykład z Tej, która nie zwątpiła nigdy i jak Ona, podczas Zwiastowania, powiedzieć „fiat”, co znaczy „tak” Naszemu Zbawicielowi. Wtedy Boże Narodzenie będzie trwało wiecznie. Wtedy zdanie „święta, święta i po świętach” pójdzie w niepamięć.

Życzę wszystkim Państwu oraz sobie, abyśmy nauczyli się przyjmować w naszych sercach Narodzenie Pańskie przez cały rok. Niech Nowonarodzony wypełni nasze serca miłością, a w Nowym Roku — 2025, nieustannie się rodzi. W NAS.

Fabian Felsman – Zakochany w duchowości św. Franciszka oraz św. Maksymiliana. Podróżnik i pasjonat kultury włoskiej. Swoje życie wiedzie w Warszawie, w której – jak mówi: “Bóg jest. Wystarczy tylko Go odszukać”.