Trzeci dzień pielgrzymki to dzień kryzysowy. Nie są to odkrywcze słowa. Jednak są to słowa bardzo często dziś powtarzane. Pierwszego dnia po nocy przespanej w swoim własnym łóżku można było iść aż do Częstochowy. Drugiego dnia – wczoraj, spokojny dzień i wejście na prawdziwy szlak pielgrzymowania, jeszcze bez nadmiernego wysiłku. Jednak dziś – trzeciego dnia, pojawia się kryzys. Może nawet do tego stopnia, że niektórzy zastanawiają się po co tu przyszli, czemu nie wybrali innej formy pobożności i czemu nie spędzają tego czasu na spokojnych wakacjach.

W rozwoju duchowym i w naszym chrześcijańskim życiu musi i zawsze następuje moment, kiedy człowiek spiera się z Bogiem. Czasami chcemy uniknąć mówienia o tym wprost, czasem uciekamy od tego tematu, że nie zgadzamy się z Bogiem. Jednak warto dziś, gdy dosyć naturalnie przychodzi nam się spierać z Panem Bogiem, powierzyć Mu z całą szczerością nasze życie. Warto przypatrzeć się biblijnym historiom, gdzie ludzie spierali się z Bogiem i otrzymywali Jego błogosławieństwo, wsparcie i pomoc. Dzień fizycznego, a może i duchowego kryzysu pielgrzymki niech będzie okazją do pogłębienia naszej wiary. I dostrzeżenia po raz kolejny, że Eucharystia nie jest nagrodą za bezgrzeszne życie, ale jest pokarmem dla tych, którzy zmagają się z trudnościami dnia codziennego.

Niech pomocą będzie nam historia opowiedziana w Księdze Wyjścia, w 15 i 16 rozdziale. Jej autor, po opowiedzeniu historii cudownego opuszczenia niewoli egipskiej i po wyśpiewaniu hymnu dziękczynienia, zaczyna opowiadać o trudnościach, które napotyka na swojej drodze lud idący przez pustynię. Czytając ten fragment Księgi Wyjścia wydaje się, że to opowieść o nas, o pielgrzymach idących do Częstochowy. Zostawiliśmy wszystko, naszą pracę, nasze obowiązki, nasz napięty i wypełniony po brzegi kalendarz. W końcu po tak długim czasie, dla wielu z nas po dwóch latach ruszyliśmy na pielgrzymi szlak. Po wyjściu, po ruszeniu na pątniczy szlak był moment euforii, zadowolenia i śpiewania hymnu pochwalnego, hymnu dziękczynienia za możliwość pielgrzymowania, za dobrych ludzi będących obok nas, za to wszystko, co Pan Bóg nam przygotował w tym roku. Jednak nieuchronnie musi przyjść moment trudności, zniecierpliwienia, zmęczenia i zdenerwowania.

Tak opowiada o tym autor Księgi Wyjścia: „Mojżesz polecił Izraelitom wyruszyć od Morza Czerwonego i szli w kierunku pustyni Szur. Szli trzy dnia przez pustynię, a nie znaleźli wody. I przybyli potem do miejscowości Mara, a nie mogli pić wód w Mara, gdyż były gorzkie; przeto nadano temu miejscu nazwę Mara. Szemrał lud przeciw Mojżeszowi i mówił: „Cóż będziemy pili?”. Mojżesz wołał do Pana, a Pan wskazał mu drewno. Wrzucił on je do wody i wody stały się słodkie”. Wydaje się, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Lud idąc przez pustynię potrzebuje pić, potrzebuje dostać to, co potrzebne jest do życia. Może już w tym momencie Bóg wymaga od ludzi idących przez pustynię odpowiedzi na pytanie: A co zrobisz w momencie trudności, do kogo się zwrócisz? Drogi Bracie i droga Siostro na pątniczym szlaku, zadaj sobie to pytanie dziś: Do kogo się zwracam w trudnych momentach mojego życia? Mojżesz wskazuje nam rozwiązanie, gdy zwraca się do Boga, gdy od Boga oczekuje interwencji i pragnienia, by to Bóg rozwiązał tą trudną sytuację. I Bóg naprawdę interweniuje, wskazuje rozwiązanie. Mojżesz wołał do Pana, a Pan wskazał mu drewno. Wrzucił on je do wody i wody stały się słodkie. Ten fragment Księgi Wyjścia wskazuje nam na „słodkie drewno”. Doskonale potrafimy odczytać znaczenie tego słodkiego drewna. To zapowiedz Krzyż Chrystusa – słodkiego drewna, na którym umarł nasz Zbawiciel po to, by dać nam sakramenty. Umierając na słodkim drewnie krzyża dał nam słodycz zbawienia.

Jak jednak przyjąć łaski, które daje nam Pan Bóg? Jak słuchać Jego prowadzenia w naszym życiu nawet w momentach trudności? Odpowiedzią na te pytania może być kolejne zdanie z Księgi Wyjścia: „Tam Pan ustanowił dla niego prawa i rozporządzenia, i tam go doświadczał” (Wj 15,25b). Bóg wyprowadzając lud na pustynię i przeprowadzając go przez trudne momenty zaczyna go formować. Nie jest to lud pozbawiony prawa, ale lud, który od Boga bierze swoje normy postępowania. Taka powinna być i dziś nasza chrześcijańska postawa, nasz sposób zachowania. Bóg po to nas prowadzi przez pustynię – i dziś na tej pielgrzymce też wyprowadza nas na pustynię – by dać nam prawa i rozporządzenia i by nas doświadczyć. Czy jesteś drogi pielgrzymie gotowym na to, by zostać doświadczonym przez Boga? Czy jesteś gotów szemrać i zadawać pytanie tak, by Bóg Ci odpowiedział?

A może nadal mimo pielgrzymki, mimo opuszczenia naszej niewoli dnia codziennego uwiązani jesteśmy i nadal nie jesteśmy w stanie usłyszeć tego, jak Pan do nas przemawia, jak wskazuje rozwiązania. Księga Wyjścia podpowiada nam na ten kolejny dzień naszego życia słowa: „Jeśli wiernie będziesz słuchał głosu Pana, twego Boga, i wykonywał to, co jest słuszne w Jego oczach; jeśli będziesz dawał posłuch Jego przykazaniom i strzegł Jego praw, to nie ukarzę cię żadną z tych plag, jakie zesłałem na Egipt, bo Ja, Pan chcę być twym lekarzem” (Wj 15,26). Bóg chce być naszym lekarzem. Lekarzem, który wie, co nam dolega czego potrzebujemy i jak nas uleczyć. Jak idziemy do lekarza, to oczekujemy, że da nam konkretny przepis na odzyskanie zdrowia – jaką podjąć terapię, jakie przyjąć leki, czego unikać. W życiu duchowym Bóg dokładnie tak się do nas zwraca jak lekarz, jak ten który opiekuje się i dba o nasze zdrowie. Jesteśmy w stanie wiele poświęcić i zrobić, by powrócić do zdrowia. Czy tyle samo jesteśmy w stanie poświęcić w naszym życiu duchowym. Skoro jesteś tu na pielgrzymce, ruszyłeś w drogę to zdecydowałaś się słuchać tego, co Bóg mówi do Ciebie. Jako pielgrzymi jesteśmy bardzo podobni do ludu na pustyni, który w Bogu ma swoje oparcie ale też często szemra przeciwko Bogu. Pięknie o potrzebie wyjścia i stania się ludem pielgrzymującym pisał na początku swego pontyfikatu papież Franciszek w adhortacji Evangelii gaudium: „W Słowie Bożym pojawia się nieustannie ten dynamizm «wyjścia», do jakiego Bóg zachęca wierzących. Abraham przyjął wezwanie do wyruszenia do nowej ziemi (por. Rdz 12,2-3). Mojżesz usłyszał Boże wezwanie: «Idź przeto teraz, oto posyłam cię» (Wj 3,10) i wyprowadził lud do Ziemi Obiecanej (por. Wj 3,17). Do Jeremiasza powiedział: «Pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę» (Jr 1,7). Dzisiaj w Jezusowym «idźcie» obecne są zawsze nowe scenariusze i wyzwania misji ewangelizacyjnej Kościoła. Wszyscy jesteśmy wezwani do tego misyjnego «wyjścia». Każdy chrześcijanin i każda wspólnota winni rozeznać, jaką drogą powinni kroczyć zgodnie z wezwaniem Pana, jednak wszyscy jesteśmy zaproszeni do przyjęcia tego wezwania: wyjścia z własnej wygody i zdobycia się na odwagę, by dotrzeć na wszystkie peryferia świata potrzebujące światła Ewangelii”.

Szczególnie słowa skierowane do Jeremiasza stają się bardzo aktualne w czasie naszego pielgrzymowania: „Pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę”. W każdym momencie dnia spotykamy ludzi, którzy w jakiś przedziwny, czasami niezrozumiały sposób stają na naszej drodze. Drogi Bracie i droga Siostro, drogi Pielgrzymie, pomyśl, że dziś jesteś do nich posłany. Pomyśl, że każdego dnia, kiedy spotykasz drugiego człowieka jesteś posłany, by jako chrześcijanin, jako człowiek wierzący, opowiedzieć o swojej wierze, opowiedzieć słowami a jeszcze bardziej opowiedzieć czynami o tym, że Bóg jest Twoim lekarzem. Bóg jest tym, który przez słowo, „przykazania i rozporządzenia”, prowadzi Cię, a Ty mu ufasz. Nawet w momencie kryzysu, nawet w momencie, kiedy przychodzi zmęczenie i zniechęcenie.