Każdy człowiek ma w swoim życiu kogoś lub coś – miejsce, rzecz – dla niego bardzo ważne. Można powiedzieć, że jest ono takim „punktem odniesienia”, z którym obcujemy lub przeżywamy w nim momenty dla nas ważne – zarówno te radosne, jak i bolesne. Dla mnie osobiście tytułowym „punktem odniesienia” jest miejsce, które noszę głęboko w sercu i w którym lubię się kłócić z Panem Bogiem o różne rzeczy. A z racji, iż dzisiaj świętuję swoje 28. urodziny, pragnę podzielić się tym, czym ono dla mnie jest.
Pamiętam swój pierwszy pobyt w nim. Było upalne lato, przywiózł mnie tam mój chrzestny. Już na pierwszy rzut oka zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Zwłaszcza widok ludzi, którzy leżeli krzyżem przy kapliczkach. Potem była pielgrzymka po Pierwszej Komunii, indywidualne wyjazdy z rodzicami, pielgrzymowanie z całą rodziną na Wielki Odpust Sierpniowy. Z czasem, gdy stałem się nastolatkiem, a potem osiągnąłem pełnoletniość zacząłem przyjeżdżać sam, przede wszystkim na dróżkach rozmawiając o tym, co dzieje się w moim życiu z Bogiem i Jego Matką. Z czasem — podobnie jak Jan Paweł II — zauważyłem, że nie tylko sprawy się prostują, ale i ja wracam stamtąd jakiś odmieniony. Tak jest do dzisiaj.
W końcu zdałem sobie sprawę z tego, że to miejsce stało się nie tylko bardzo ważne i bliskie memu sercu. Stało się przede wszystkim górą spotkania z Bogiem. Nie zmieniły tego żadne kryzysy, chwile zwątpienia czy załamania. Co więcej, kiedy w listopadzie 2022 roku przeżywałem bardzo trudny moment w swoim życiu, postanowiłem tam natychmiast pojechać po to, by… pokłócić się z Panem Bogiem i zadać bardzo ważne pytania dotyczące mojego życia. Pamiętam, że chodząc w jesiennej aurze po dróżkach, przez szloch krzyczałem do Jezusa … piosenką z „Krainy Lodu 2”: „CZY MNIE WIDZISZ? CZY TAM JESTEŚ? CZY TY ZNASZ MNIE? DAJ ZNAK WRESZCIE!”. Dla tych, co nie wiedzą — uwielbiam Disney’a. Po tym wydarzeniu jestem teraz pewny na 100%, że w tym miejscu każdy może znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania, a modlitwy zanoszone w nim przed tron Maryi nigdy nie pozostaną bez odpowiedzi. Dowodem tego są tłumy, które rok w rok przybywają na to święte miejsce w Wielkim Tygodniu oraz w sierpniu, na Wielki Odpust Kalwaryjski ku czci Wniebowzięcia Matki Bożej, ciągle składane świadectwa i niezliczona liczba darów wotywnych, które w milczeniu opowiadają o tym, czego ludzie na przestrzeni wieków doświadczyli w tym miejscu, które pomaga w ciszy zrozumieć prawdę o największej miłości.
Cytując klasyka: „Chociaż lubię Jasną Górę i Piekary lubię też, to KALWARIĘ kocham szczerze. Taka prawda jest!”. Kalwaria to mój punkt odniesienia. A Ty masz już swój?