A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest nasza wiara […]” – pisze św. Paweł w Liście do Koryntian (1 Kor 15, 17). Rzeczywiście. Na co byłaby Ostatnia Wieczerza, Męka i Śmierć Jezusa, gdyby ostatecznie nie skończyła się zwycięstwem nad śmiercią? Chociaż samo słowo „skończyło” nie wydaje się być do końca adekwatne w kontekście Tajemnicy Zmartwychwstania.

Ks. Tomáš Halík pisał w swojej książce zatytułowanej „Cierpliwość wobec Boga” w ten sposób:
“Wielu wybitnych teologów broni teorii o creatio continua, wciąż trwającym akcie stworzenia. Czy nie moglibyśmy podobnie mówić o resurrectio continua – wciąż trwającym Zmartwychwstaniu? Augustyn napisał gdzieś, że modlić się, znaczy zamknąć oczy i uświadomić sobie, że Bóg teraz tworzy świat. Dodajmy: wierzyć, znaczy otworzyć serce i uświadomić sobie, że właśnie teraz został odwalony ów opieczętowany kamień […]”.

Z każdym rokiem, gdy świętujemy wydarzenia Wielkiej Nocy, zastanawiam się co właściwie jest w nich istotne i do czego służy owa celebracja. Z pewnością można byłoby napisać wiele, zagłębiając się w każdy szczegół dni Triduum Paschalnego. Jednak to co wydaje mi się kluczowe lub wręcz fundamentalne to jedno słowo – zmiana. Samo słowo Pascha (hebr. Pesach) oznacza „przejście” (również „ominięcie”). Z tym, że niezwykle ważne jest zrozumieć o jaką zmianę, o przejście skąd dokąd tutaj chodzi.

Aby postarać się to zrozumieć, zadaję sobie pytanie: czy po Wielkanocy coś się zmieni? Zmuszony jestem odpowiedzieć: nie. Moja sytuacja życiowa będzie taka jaka była przedtem. Ludzie, za którymi nie przepadam, wciąż będą mnie denerwować. Sprawy, które sprawiały mi trudność nie okażą się prostsze.

A u was? Jestem przekonany, że tak samo. Wasza praca wciąż będzie daleka od marzeń. Wasz szef wciąż będzie gburem, dzieci nieznośne, rodzice wkurzający (jeśli rzeczywiście tak jest). Co niby się zmienia?

Jestem pewien, że Apostołowie i kobiety, które też przecież były uczennicami Jezusa, zadawali sobie te same pytania. Jak Rzym okupował Izrael, tak wciąż okupuje. Jak Apostołowie byli prześladowani, tak jeszcze bardziej (ostatecznie oddawali życie za wiarę). Nic się nie zmieniło.

I w końcu dochodzimy do klucza: to nie coś na zewnątrz ma się zmienić, tylko w nas.
To jak podchodzimy do wszystkich naszych spraw oraz przede wszystkim innych ludzi może być naszą Paschą. Tak, to wymaga wysiłku. To wymaga konkretnej pracy nad sobą. Czy chce nam się ruszyć? Przejść drogę od statycznego „bycia chrześcijanami” do dynamicznego „stawania się chrześcijanami”?

Podczas Wigilii Paschalnej czytaliśmy fragment z Ewangelii św. Mateusza:
„Anioł zaś przemówił do niewiast: „Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak zapowiedział. Przyjdźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: „Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie”. Oto, co wam powiedziałem».
Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to Jego uczniom.” (Mt 28, 5-8)

Zauważcie ile w tym krótkim fragmencie (nieco szerszy był czytany w kościołach) jest słów mówiących o ruchu – „przyjdźcie”, „idźcie szybko” „pośpiesznie więc oddaliły się”, „pobiegły”. Zaraz wszyscy zaczną biegać od grobu do miejsca gdzie się zatrzymali, do Emaus itd.

Jeśli ta Wielkanoc, może już kolejna, przejdzie nam koło nosa, jeśli znowu jedyną refleksją będzie, aby nie poruszać takich czy innych tematów przy stole lub następnym razem jednak upiec mniej ciasta, bo nie schodzi – to te święta staną się bezsensowne, bez względu ile czasu spędziliśmy w kościele.

Skąd wziąć siłę na to, żeby się ruszyć, „wstać z kanapy” cytując papieża Franciszka?
Z pomocą przychodzą słowa Anioła ze wspomnianej Ewangelii: „Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego.. Nie mamy czego się bać, jeśli tylko szukamy Jezusa. Tak, to szukanie może okazać się nieudolne i będziemy mieli wrażenie, że tylko błądzimy – nie szkodzi. Apostołowie po tych wydarzeniach wcale nie stali się nieskazitelni, wciąż byli pełni grzechu i kompleksów. Ale jak ruszyli, to już na cały świat, żeby głosić Ewangelię.

I ostatnia rzecz. W Wielki Czwartek podczas Liturgii Wieczerzy Pańskiej bardzo do mnie trafiła śpiewana pieśń, którą doskonale zresztą wcześniej znałem. Dokładnie jej fragment: „Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego”. Odwróciłem to zdanie zadając sobie pytanie: gdzie znajdę żywego Boga? Bo wiem już, że nie w grobie. Tam, gdzie jest wzajemna miłość i dobroć. Zwykła pomoc i życzliwość.

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam właśnie takiej Paschy.
Dobrych świąt przemiany! Oby nie tylko raz w roku.

Kacper Mojsa – redaktor Radia Pallotti FM i współtwórca podcastu W Ferworze Dialogu. Zaczytany w duchowości student ekonomii, pasjonat tenisa i piłki nożnej.