Coraz więcej słyszy się o różnego rodzaju problemach w Kościele. Coraz to nowe fakty wychodzą na jaw i poznajemy coraz to nowe historie, czasami naprawdę przerażające. Patrząc na miałkie reakcje lub tym bardziej ich brak, można stracić nadzieję na oczyszczenie lub jakąkolwiek poprawę przejrzystości Kościoła. Dodatkowo tragiczne w tym jest to, że musimy tworzyć procedury, żeby zachowywać się przyzwoicie. Nie dziwi przy tym wszystkim fakt postępującej laicyzacji, której główną przyczynę osobiście upatruję przede wszystkim w tzw. “antyświadectwie” ludzi Kościoła.

Wiem. Ponury wstęp jak na tak bądź co bądź pozytywnie brzmiący tytuł, który wbrew pozorom wcale nie jest przypadkowy. Dlatego, że myśląc o tym wszystkim, przypomina mi się zdanie, które pokazuje mi pewną perspektywę szukania nadziei nawet w beznadziejnych sytuacjach, które przeczytałem u ks. Tomáša Halíka w “Cierpliwości wobec Boga”: “Jedynie w absolutnych ciemnościach nie ma żadnych cieni”.

Myślę, że tym światłem, które może być receptą na ogólnie rozumiany kryzys Kościoła jest język bezinteresownej pomocy i troski. To właściwie jedyny język, który każdy na świecie rozumie. Można być mistrzem w pięknych kazaniach, konferencjach czy przemowach (to wszystko też jest potrzebne), ale nawet najlepsze z nich nie będą tak skuteczne jak dobry przykład. Papież Franciszek dużo o tym mówi. Mówi o takiej “rewolucji czułości”, która potrafi zachwycić. Mówi o Ewangelizacji gestem, przytuleniem, konkretną opieką, bo same słowa nie wystarczają. I nieustannie przypomina, że to człowiek, szczególnie ten na marginesie społecznym, skrzywdzony, zapomniany, jest drogą Kościoła. Człowiek drogą Kościoła, a nie na odwrót. Ten instytucjonalny wymiar Kościoła (powtórzę się: jest również potrzebny) wydaje mi się, że za często nam zasłania cel, w którym Kościół nie jest jedynym z graczy tego świata, ale jest miłością nie z tego świata.

Więc we wszystkich tych sporach, czy Mszę odprawiać po łacinie czy w języku ojczystym, czy oświadczenia kurii powinny być napisane tak czy inaczej, czy o tym problemie pisać w taki czy inny sposób może warto skupić się przede wszystkim na tym języku, który bez wątpienia zaniedbaliśmy, a który jest fundamentalnym językiem Ewangelii – na języku bezinteresownej pomocy i troski.

I szukając nadziei w Kościele “tworzyć” ją tam, gdzie jej potrzeba najbardziej. Bo skoro chcemy zaznać nieba, może najpierw warto by było stworzyć je wokół siebie.

Kacper Mojsa – redaktor Radia Pallotti FM i współtwórca podcastu W Ferworze Dialogu. Zaczytany w duchowości student ekonomii, pasjonat tenisa i piłki nożnej.