Na Golgocie było ich trzech

W Wielki Piątek patrzymy wszyscy w jednym kierunku. Patrzymy na krzyż, na którym umiera Zbawiciel. Ale wtedy na wzgórzu Golgoty było ich trzech – trzech skazańców wiszących na krzyżach – Jezus i dwaj złoczyńcy. Ewangelia przekazuje nam ten niezwykły dialog w ostatniej chwili życia każdego z nich. I tak jak podczas całej działalności Jezusa, wielu podążało za nim i wielu mu się sprzeciwiało, tak samo na Golgocie nastąpił podział. Pierwszy skazaniec żąda ratunku dla siebie, domaga się, by Jezus spełnił jego wolę. Drugi łotr, patrząc na krzyż Jezusa, zadaje sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego umiera skazany na śmierć niewinny człowiek? Odpowiedź na to pytanie prowadzi go do wyznania swojej winy i prośby „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. W odpowiedzi słyszy zapewnienie Jezusa: „Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju”.

Późniejsza tradycja nadała mu nawet imię – Dyzmas. Święty dobry łotr stał się patronem skruszonych złodziei, więźniów, umierających i skazanych na śmierć. W Kościele wschodnim postać dobrego i złego łotra jest obecna w symbolu krzyża. Dolna, trzecia ukośna belka prawosławnego krzyża symbolizuje zbrodniarzy ukrzyżowanych z Chrystusem. Prawy koniec belki jest uniesiony, co oznacza niebo, do którego udaje się dobry łotr. Lewy koniec reprezentuje piekło, do którego trafią ci, którzy nie wyrażają skruchy przed swoją śmiercią. Ale przede wszystkim Dobry Łotr jest symbolem nieskończonego Bożego miłosierdzia. Jego historia pokazuje, że nawet w ostatnich chwilach życia można powrócić do Boga. Bo On zawsze czeka, zawsze jest gotowy nas przyjąć i zawsze daje nam jeszcze jedną szansę. Wystarczy tak niewiele. Wystarczy zrozumieć, patrząc na krzyż, że On tam umiera, żebym ja mógł żyć wiecznie.

W 2011 r. we Francji zakończył się etap diecezjalny procesu beatyfikacyjnego Jacquesa Fescha, który zginął w Paryżu w 1957 r. Fesch nazywany jest współczesnym dobrym łotrem, a historia jego życia świadczy o tym, że dla Boga nikt nie jest przegrany i skreślony. Jacques pochodził z zamożnej rodziny. Jako młody chłopak porzucił wiarę i wiódł beztroskie życie. W wieku 24 lat wziął udział w napadzie z bronią w ręku, podczas którego zastrzelił policjanta. Za ten czyn sąd skazał go na karę śmierci. Przebywając w więziennej celi w oczekiwaniu na wyrok, a potem na egzekucję, Jacques Fesch nawrócił się do Boga i przeszedł głęboką przemianę duchową. Te przeżycia opisał w więziennym dzienniku. Odkrywanie osoby Jezusa i osobiste doświadczenie wiary jest tematem niezwykłego świadectwa, opublikowanego jako książka zatytułowana „Za pięć godzin zobaczę Jezusa”. Jacques Fesch, podobnie jak dobry łotr, karę, która go czekała, odczytał jako okazję do zadośćuczynienia za grzechy swoje i swojej rodziny. W dzienniku więziennym niedługo przed śmiercią napisał: „Niech moja krew będzie przyjęta przez Boga jako ofiara.” Pragnął, aby jego bliscy także odkryli Boga i Jego nieskończoną miłość. Ostatnie tygodnie przed swoją egzekucją Jacques spędził na modlitwie i lekturze Pisma Świętego, ze spokojem przyjmując zbliżający się koniec ziemskiego życia.

Patrząc na trzy krzyże na wzgórzu Golgoty pamiętajmy, że Bóg zawsze czeka na każdego. Czeka do ostatniej chwili, kiedy jeszcze człowiek może poprosić Zbawiciela „wspomnij na mnie”. Oby to były ostatnie słowa, jakie wypowiemy na końcu naszej ziemskiej drogi.

ks. dr Michał Kiersnowski SAC – dyrektor Collegium Leonium w Sierpcu, pallotyńskiego liceum bez ocen. Oprócz kapłaństwa pasjonuje się koszykówką, wyprawami rowerowymi i muzyką.

2023-04-07T08:36:29+02:007 kwietnia, 2023|Blogosfera, ks. Michał Kiersnowski SAC|
Przejdź do góry