Europa jako cywilizacja zbudowana została na dwóch potężnych fundamentach duchowych: myśli greckiej i objawieniu judeochrześcijańskim. Dwa kluczowe momenty tej tradycji – proces Sokratesa w Atenach w 399 roku p.n.e. oraz proces Jezusa z Nazaretu w Jerozolimie około 30 roku n.e. – symbolizują głębokie napięcie między prawdą a władzą, między jednostką a wspólnotą, między sumieniem a polityką. W obu przypadkach mamy do czynienia z figurą „niebezpiecznego obywatela”, który zostaje skazany nie za czyny, lecz za słowa i ideę – i który swoją śmiercią uświęca nie tyle instytucję prawa, co ludzką godność i niepodległość myśli.
Choć różni ich czas, język i kontekst kulturowy, Jezus i Sokrates stają się archetypami tej samej postawy – mówienia prawdy wbrew wszystkiemu. Ich procesy były nie tylko historycznymi wydarzeniami, ale też symbolicznymi dramatami, które kultura europejska wciąż na nowo interpretuje w sztuce, filozofii i literaturze. Są to zarazem procesy i opowieści, które stanowią najpełniejsze wyrazy obrony człowieka, który mówi prawdę – nawet jeśli ta prawda prowadzi do jego skazania.
Proces Sokratesa, znany przede wszystkim z Obrony Sokratesa Platona, stanowi jedną z najważniejszych opowieści filozoficznych świata. Oskarżony o „bezbożność” oraz „demoralizowanie młodzieży”, Sokrates był w istocie sądzony za to, że nie przestawał zadawać pytań. Jego metoda – elenktyka, czyli dialektyczne obnażanie sprzeczności w myśleniu rozmówców – była aktem filozoficznego oporu wobec hipokryzji i dogmatyzmu społeczeństwa ateńskiego.
Sokrates twierdził, że działa z polecenia daimoniona – wewnętrznego głosu, który kazał mu szukać prawdy, nawet jeśli cena miała być najwyższa. W słynnej scenie z Obrony, mówi do sędziów:
„Nie przestaniecie mnie potępiać, dopóki nie przestaniecie słuchać prawdy.”
Nie podjął próby ucieczki ani nie błagał o łaskę. Wręcz przeciwnie – odrzucił możliwość wygnania, twierdząc, że jego miejsce jest tam, gdzie może działać na rzecz prawdy. Sokrates umiera w zgodzie ze sobą, dając przykład tego, czym jest filozofia nie jako system myślenia, lecz jako sposób życia – życie wedle rozumu i sumienia, nawet w obliczu niesprawiedliwości.
Proces Jezusa z Nazaretu, opisany w Ewangeliach, łączy w sobie elementy procesu religijnego (przed Sanhedrynem) oraz politycznego (przed Piłatem). Jego oskarżenie – „bluźnierstwo”, „podszywanie się pod króla” – wskazuje na głębokie zagrożenie, jakie stanowił dla porządku społeczno-religijnego. Jezus był nie tylko nauczycielem moralnym, ale też prorokiem podważającym instytucjonalną religię: wypędzał kupców ze świątyni, krytykował faryzeuszy, podważał literalne rozumienie prawa Mojżeszowego.
Podobnie jak Sokrates, Jezus nie broni się przed śmiercią. W milczeniu przyjmuje wyrok, świadom jego symbolicznego znaczenia. W Ewangelii Jana padają słowa:
„Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.” (J 18,37)
Dla Jezusa prawda to nie tylko poznanie – to także miłość, wolność i zbawienie. Proces staje się więc nie tyle prawnym dramatem, co religijną liturgią ofiary – ofiarowania siebie za prawdę, za człowieka, za świat. Tak jak Sokrates ofiarowuje się filozofii, Jezus oddaje życie jako Logos – Wcielona Prawda.
W sztuce europejskiej zarówno śmierć Sokratesa, jak i Ukrzyżowanie Jezusa, stały się centralnymi motywami, przez które wyrażano duchowy wymiar walki z niesprawiedliwością. Obraz Śmierć Sokratesa Jacques’a-Louisa Davida przedstawia filozofa otoczonego uczniami, który do ostatniej chwili naucza. U Caravaggia czy Grünewalda widzimy Ukrzyżowanie jako mistyczne, lecz też polityczne wydarzenie – jako symbol cierpienia zadawanego przez system tym, którzy odmawiają milczenia.
W literaturze figura „prawdomówcy” wywodzi się właśnie z tych dwóch postaci. Antygona Sofoklesa, Proces Kafki, Bracia Karamazow Dostojewskiego, Dżuma Camusa, Listy z więzienia Martina Luthera Kinga – wszystkie te dzieła reinterpretują ten archetyp jako figurę moralnego buntu wobec porządku opartego na kłamstwie.
Procesy Jezusa i Sokratesa to dwa filary europejskiej mitologii obywatelskiej, w której jednostka – mimo ryzyka – staje wobec instytucji, gotowa ponieść najwyższą cenę za wolność myślenia i słowa. Właśnie ten mit legł u podstaw idei praw człowieka, wolności sumienia, demokratycznej debaty, ochrony mniejszości. Obywatel mówiący prawdę – niebezpieczny, lecz potrzebny – to figura, którą odnajdujemy u Giordana Bruna, Tomasza Morusa, Simone Weil, Vaclava Havla czy Aleksandra Sołżenicyna.
Procesy Chrystusa i Sokratesa – choć formalnie zakończone wyrokami skazującymi – w rzeczywistości okazały się zwycięstwami ducha nad przemocą. Nie byli bronieni przez adwokatów, lecz przez sens i konsekwencję własnego życia. Ich śmierć stała się początkiem nowego porządku – duchowego, filozoficznego, kulturowego. To właśnie oni ustanowili podstawę dla europejskiej idei „prawdy wyższej niż interes państwa”. Dzięki nim kultura Europy nieustannie powraca do pytania: czy człowiek ma prawo mówić prawdę w świecie, który jej nie chce słuchać?
I może najważniejsze: czy my potrafimy dziś – jako obywatele i wspólnota – obronić tych, którzy odważą się mówić prawdę?
Filip Wojtusik – Absolwent studiów na kierunku Historia Europy Wschodniej, a obecnie kontynuuje naukę na studiach magisterskich na Papieskim Uniwersytecie im. Jana Pawła II. W wolnym czasie uwielbia gotować i podróżować.
“Historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia.” — Cyceron