Od wielu miesięcy na różnych social mediach możemy zaobserwować dyskusję na temat Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN). Opinii jest wiele. Najpopularniejsza opinia jaką słyszałem, to stwierdzenie, że MSN to wielki, biały kloc w centrum Warszawy. Trudno się z tym nie zgodzić. W mojej opinii to miejsce rzeczywiście jest wielkim, białym klocem w pobliżu Pałacu Kultury. Sam wielokrotnie wypowiadałem się raczej negatywnie i niezbyt przychylnie o tym miejscu. Nie lubię jednak wydawać pochopnych opinii o czymkolwiek więc postanowiłem się udać osobiście do Muzeum i sprawdzić, czy jest tak źle jak mówią oraz czy jest tak słabo jak mi się wydawało.
Po ponad godzinnej wizycie, muszę stwierdzić, że popełniłem błąd, przed którym sam często przestrzegam innych, błąd, przed którym zawsze ostrzegałem swoich uczniów, a mianowicie, oceniłem książkę po okładce. Dalej uważam, że budynek z zewnątrz nie jest powalający. W moją estetykę nie trafia – po prostu mi się nie podoba. Wnętrze? A no właśnie, wnętrze jest zaskakujące.
Zacznijmy od wystawy stałej, którą można obejrzeć bez żadnych opłat, jest śmiesznie mała. Czułem się troszkę zażenowany propozycją darmowego zwiedzania, które trwa krócej niż powiedzenie: Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Dlaczego zwiedzanie wystawy stałej trwa tak krótko? A no dlatego, że jest mała i nieciekawa (oczywiście w mojej opinii). Natomiast wystawa czasowa o chwytliwej i intrygującej nazwie: Czy złożyłabyś tu jaja?, jest już zbiorem dzieł, nad którymi można się zatrzymać i chwilę pomyśleć.
Muzeum gwarantuje nam na pewno wiele emocji. Można się pośmiać, zdziwić, zaciekawić. Myślę, że przesadą nie będzie jak powiem, że to miejsce chwilami wzrusza i smuci również. Tak, tak! Wzrusza i smuci.
Jedną z prac jaką możemy tam zobaczyć jest dzieło Daniela Rycharskiego pt. Strachy. O tej instalacji możemy przeczytać, że jest to „… rozbudowana instalacja, złożona z dwudziestu dwóch konstrukcji wzorowanych na różnorodnych formach krzyża. Na każdym z nich znalazły się – drapowane na podobieństwo figury ludzkiej – pocięte i ponownie zszyte ubrania od osób LGBT+, które w różnej skali doświadczyły dyskryminacji. Do stworzenia pracy artysta użył również przedmiotów znalezionych, kojarzących się z przemocą. Instalacja, pokazywana na polach we wsi Kurówko, poruszała problem homofobii i pytała o rolę jaką w tym zjawisku odgrywa religia”. Dodałabym na końcu tego opisu: „jaką rolę w tym zjawisku odgrywa KAŻDA religia” Bo ta instalacja nie zadaje pytania tylko do chrześcijan, pyta też jak do sprawy podchodzą muzułmanie, żydzi, hindusi czy buddyści.
Gdy zobaczyłem tę pracę, pomyślałem sobie, że jak najbardziej oddaje ona sedno sztuki nowoczesnej i współczesnej. Porusza tematy, które kogoś dotykają bezpośrednio. Bardzo mi się spodobał sposób przekazu, bez krzyku, awantur, bluźnierstw czy profanacji.
Dla nas, ludzi wiary, Krzyż (celowo napisany wielką literą) jest symbolem cierpienia, bólu, męki i śmierci naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Przede wszystkim jednak jest symbolem wolności, zbawienia i życia, które po Krzyżu następuje w pełni.
Oczywiście, żadnego grzechu nie można popierać, ale dla mnie ta instalacja nie pokazuje grzechu, ale pokazuje jak wielkie cierpienie spada na ludzi, którzy są „inni”. Przecież nie trzeba popierać, można nawet wprost się wypowiadać o aktach homoseksualnych negatywnie. Takie jest nauczanie Kościoła, więc powinno być to zrozumiałe. Czy można jednak atakować człowieka? Czy można krzywdzić słowem i czynem? Czy można hejtować i nienawidzić? Czy można być dobrym dzieckiem Bożym, gdy wylewa się jad na swojego brata lub siostrę? Ta wystawa mi przypomniała, że nigdy mi nie wolno przestać kochać drugiego człowieka, że nigdy mi nie wolno przestać patrzeć na kogokolwiek oczyma miłosierdzia. Przypomniała mi także, że powinienem widzieć w każdym człowieku Chrystusa.
Podsumowując moją opinię oraz moje rozmyślanie na temat tej instalacji. Moim zdaniem autor w świetny sposób pokazał swój ból, pokazał co jest w jego sercu i w sposób pełny miłości i kultury stara się pokazać jak ważne jest patrzenie na innych wzrokiem przepełnionym dobrocią. Pokazał, że na Krzyżu są wszyscy Ci, którzy są prześladowani z jakichkolwiek powodów. Przypomniał także, że Jezus nie wybiera, nie popiera grzechu, nie zastanawia się kogo kocha, a kogo nie. On obdarza miłością wszystkich na całym świecie. WSZYSTKICH!
Idąc do Muzeum musimy mieć świadomość, że nie wszystko zrozumiemy, nie wszystkie przekazy do nas trafią i nie wszystko się nam spodoba. Myślę, że wybierając się tam powinniśmy zakodować sobie w głowie, że nie możemy, a przynajmniej nie powinniśmy odbierać wszystkiego co tam jest dosłownie. Przecież to sztuka i każdy może ją interpretować w jaki sposób tylko chce.
W muzeach zawsze nasuwa mi się nurtujące pytanie polonistki ze szkoły: Co autor miał na myśli? To jest właśnie najpiękniejsze w sztuce – każdy może mieć na myśli to co chce.
Muzeum Sztuki Nowoczesnej – hit czy kit ? NIE WIEM – to jedyna poprawna odpowiedź, bo każdy z nas może w głowie sobie sam zadecydować czy to co tam zobaczy i przeżyje to hit czy kit – to jest właśnie najwspanialsze.
Jeśli chcecie poznać odpowiedź na pytanie postawione w tytule to wybierzcie się do Muzeum sami i zobaczcie.
Fabian Felsman – Zakochany w duchowości św. Franciszka oraz św. Maksymiliana. Podróżnik i pasjonat kultury włoskiej. Swoje życie wiedzie w Warszawie, w której – jak mówi: “Bóg jest. Wystarczy tylko Go odszukać”.