Przyznam szczerze, że nie jestem fanem monumentalnych i przesyconych bogactwem rzeźb, pomników i budowli. Nie dlatego, żebym uważał je wszystkie za brzydkie. Poczucie piękna jest względne, dlatego nie o nim chcę się tutaj wypowiedzieć. Natomiast zawsze widząc wielkie pomniki Chrystusa, Maryi czy świętych zadaję sobie pytanie, czy nie można by wielbić Boga w znacznie skromniejszy lub po prostu inny sposób.

Przede wszystkim, wydaje mi się, że te pieniądze można by wykorzystać dużo lepiej, generując konkretne dobro. Jak? Choćby wspomagając nimi wspólnoty parafialne, a najlepiej ludzi borykających się z różnymi, poważnymi problemami. W każdej parafii przecież są takie osoby i jest ich zapewne więcej niż nam się wydaje. W ostateczności można przekazać te pieniądze fundacjom lub organizacjom, które zajmują się takimi osobami w kompleksowy i profesjonalny sposób. Nie jest ich aż tak mało.

Poza tym, takie monumenty ociekające często złotem są jak dla mnie symbolem tego, jak duży problem mamy w Kościele z pokorą. Tak bardzo chcemy pokazać wielkość naszej wiary, że przeradza się to raczej w festiwal pychy, podczas którego prześcigamy się w konkurencji np. na największy pomnik Chrystusa. I wiem, że teoretycznie wszyscy (lub w większości) wiemy, że nie o to w tym wszystkim chodzi, ale w praktyce wygląda to jak wygląda. Prowadzi to, w mojej opinii, do takiego jedynie “zewnętrznego” myślenia o wierze.

Zdaję sobie sprawę, że wszystko co powyżej napisałem jest mocno subiektywne. I nie traktuję swojego zdania jako uniwersalnej prawdy. Nie jest to też z góry określone i niezmienne stanowisko, przez co staram się być otwartym na inne opinie na ten temat.

Wiem, że będzie to radykalne zdanie, ale osobiście zrezygnowałbym z jakichkolwiek obrazów, rzeźb i pomników w kościołach. Cały wysiłek natomiast włożyłbym w kształtowanie tej “wewnętrznej” i jak dla mnie fundamentalnej strony wiary, czyli żywej wspólnoty opartej na relacji z Panem Bogiem, bo na tym polu mamy bardzo wiele do zrobienia.

Zakończę ten tekst wierszem autorstwa księdza Jana Twardowskiego, który jest zarówno adekwatny do poruszonego tematu, jak i wiecznie aktualny.

Mój Bóg jest głodny
ks. Jan Twardowski

Mój Bóg jest głodny
ma chude ciało i żebra
nie ma pieniędzy
wysokich katedr ze srebra

Nie pomagają mu
długie pieśni i świece
ma pierś zapadłą
nie chce lekarstwa w aptece

Bezradni
rząd ministrowie żandarmi
tylko miłością
mój Bóg się daje nakarmić

Kacper Mojsa – redaktor Radia Pallotti FM i współtwórca podcastu W Ferworze Dialogu. Zaczytany w duchowości student ekonomii, pasjonat tenisa i piłki nożnej.