Jako ludzie bardzo często korzystamy z wielu różnych wolności. Jeśli chcę wyjść z domu na spacer, mogę to zrobić. Jeśli chcę wyrazić osąd o innym człowieku, nawet kłamliwy – mogę to zrobić. Ogólnie rzecz ujmując – nic nie stoi na przeszkodzie, abym realizował swoją wolność zarówno do planów wzniosłych, jak i niecnych.

W dzisiejszych czasach wiele osób wypracowało taki oto model wolności, w którym moje ,,ja” zamyka się w tej samej przestrzeni z ,,chcę” bez uwzględnienia czy ,,mogę”.

Aby przełożyć to równanie z ,,Polskiego na nasze” trzeba posłużyć się kilkoma obrazami z naszego życia. Załóżmy, że chcę wyrazić swoją opinię na temat człowieka, który właśnie zrobił mi jakąś przykrość. Czy mogę powiedzieć o nim, że jest ,,złym człowiekiem”? Zdawałoby się, że tak bo przecież nikt ,,a priori” nie odbierze mi wolności słowa i dopóki to, co mówię mieści się w granicy mojej indywidualnej opinii, narażam się jedynie na szereg epitetów od osób trzecich, ze względu na trafność lub brak trafności mojej diagnozy.

Jednakże z etycznego punktu widzenia, niezależnie od tego jaką krzywdę ten człowiek mi wyrządził, nie mam odpowiednio dużo danych, aby nazwać go człowiekiem złym. Nie mam nawet kompetencji wyrażać się o jego zachowaniu, bo może procesy mentalne doprowadziły go do tego czynu, który ja uznałem za zły. Mogę zatem z pewną stanowczością potępić czyn lub słowo, które wypowiedział, ale nie mogę wyrażać się o nim jako o osobie, która znajduje się na tym świecie w relacji równouprawnionej do mojego bytowania. Tutaj nakreśliliśmy granicę ,,ja”.

,,Chcę” – to nieco trudniejsza przestrzeń. Przede wszystkim dlatego, że ma ona już charakter determinujący. O ile w ,,ja” mam wpływ wyłącznie na wyznaczenie granic mojej opinii to w ,,chcę” zbyt pochopne działanie, może doprowadzić do zmian w moim otoczeniu. Rozważmy to na przykładzie. ,,Chcę założyć firmę”. Zakładam firmę, która dobrze prosperuje. W pewnym momencie skupia w sobie wiele osób, którym zależy na jej rozwoju. To mogłoby oznaczać, że odniosłem sukces, bo przecież czy jest coś lepszego dla firmy niż lojalni pracownicy?

Jednak przez niefrasobliwość doprowadzam firmę do upadku, ludziom mówię: ,,Kochani, musimy się rozstać, bo nie ma pieniędzy” i puszczam każdego wolno. Oczywiście działam w granicach ,,ja” a więc moją decyzją było powołanie firmy, więc i jej zamknięcie pozostaje w mojej autonomii. Tu pojawia się po raz pierwszy w naszym rozważaniu wątek odpowiedzialności. Gdybym założył firmę jednoosobową, faktycznie zamknięcie firmy ograniczyłoby się do formalności. Jednakże, mając na uwadze, iż firma stała się w pewnym momencie pewną wspólnotą ludzi, to ja odpowiadam w dużym stopniu za ich dalszy lub ten najbliższy los. Los rozumiemy tu jako dalszy ciąg zdarzeń. Poprzez moją niefrasobliwość i zaniedbania, doprowadziłem wiele osób nie tylko do utraty pracy, ale również zmusiłem ich do opuszczenia wspólnoty, którą tworzyliśmy – nie mówiąc o zszarganych nerwach i załamaniu się moich podwładnych. Tutaj nakreśliliśmy granicę ,,chcę”.

Najbardziej jednak swobodnie czujemy się w przestrzeni ,,mogę”. Bo przecież czego nie możemy? ,,Mogę” bardzo często w naszych umysłach pojawia się jako synteza ,,wolno mi”. Te dwa określenia dla człowieka nierozsądnego są takie same w znaczeniu. Dla człowieka wrażliwego to dwa odrębne pojęcia. O tym czy ,,mogę” decydują okoliczności oraz ograniczenia, które stoją mi na drodze do osiągnięcia jakiegoś celu. ,,Wolno mi” z kolei jest takim ,,mogę” ale nasączone sprawiedliwością. Odnosząc to do pierwotnego przykładu. Mogę napisać o drugim człowieku, że jest zły. Nic, ani moje palce, ani laptop, ani w końcu umysł nie stoi mi na przeszkodzie do napisania, że dany człowiek jest zły. Lecz moja wrażliwość i próba obiektywizmu, powinna skłonić mnie do refleksji, że ,,mogę, ale nie wolno mi”. A dlaczego mi nie wolno? Bo opinia ta, nie znajduje się wyłącznie w przestrzeni mojego ,,ja”.

Analogicznie. Owszem, mogę zamknąć i zaniedbać firmę. Ale nie wolno mi robić tego świadomie, nie uwzględniając że firma wiąże mnie z ludźmi, których ,,ja” zatrudniłem.

O wolności wiele osób potrafi napisać piękne słowa. Wśród nas są osoby, które zawodowo lub z powołania, mówią o wolności najpiękniejsze słowa. Niestety, wolność jest czymś na tyle ludzkim, że dotyczy każdego z nas i tak jak z wszystkim innym i w niej trzeba znaleźć umiarkowanie, aby nie wyrządzić innym krzywdy. Jeśli zdarzy się nam to przykre potknięcie, ceną korzystania z wolności pozostaje zawsze odpowiedzialność. Egzekwowanie naszej odpowiedzialności za czyny wynikające z wolności, jest zawsze drogą do sprawiedliwości i prawdy.

Franciszek Cwalina – absolwent reżyserii dźwięku na wydziale fizyki UAM w Poznaniu oraz magister Kognitywistyki na wydziale filozofii UJ w Krakowie. Kocha muzykę, Kraków i jego historię. W wolnym czasie zgłębia kuchnię starokrakowską i galicyjską.