Tajemnica wyjścia i tajemnica drogi, tajemnica bycia pielgrzymem to tajemnica życia chrześcijańskiego. Dziś drugi dzień naszego pielgrzymowania na Jasną Górę. Wczoraj konferencja przypomniała nam, że Bóg jest dobry i od samego początku daje nam pokarm. Troszczy się o nas. Dziś chcemy zrobić krok naprzód. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że jeśli chcemy być wierni naszemu pielgrzymowaniu to nie możemy się zatrzymać. Nie możemy zostać w tym samym miejscu, ale trzeba iść dalej. Czas pielgrzymki to czas wychodzenia z niewoli grzechu. Czas pielgrzymowania to czas, kiedy uświadamiamy sobie i lepiej doświadczamy tego, że to Bóg sam nas wyprowadza.

Pismo Święte w Księdze Wyjścia opowiada historię wyjścia z niewoli egipskiej. Bóg zwraca się do Mojżesz z obietnicą: „Uwolnię was od jarzma egipskiego i wybawię was z niewoli, i wyswobodzę was wyciągniętym ramieniem i przez surowe kary. I wezmę was za mój lud, i będę wam Bogiem, i przekonacie się, że Ja, Pan, Bóg wasz, uwolniłem was spod jarzma egipskiego” (Wj 6,6-7).

A jak dziś do mnie zwraca się Pan Bóg? Bóg znajduje Mojżesza jako uciekiniera na pustyni, trochę zagubionego w swoim życiu, z pokiereszowanym życiorysem, ale właśnie jego wybiera i jemu składa obietnicę wejścia do lepszego życia. Po ludzku możemy sobie uświadomić, że dla Mojżesz kolejny raz zacząć od nowa, w nowym kraju, wśród nowych ludzi to nic nowego. Już to przeżył. Co więc było takiego nadzwyczajnego w tej propozycji, którą Bóg mu złożył? Może właśnie to, że to Bóg go wyprowadza, że Mojżesz nie układa swojego życia po swojemu, ale jest narzędziem w ręku Boga powoduje, że wyjście z niewoli kończy się sukcesem. Jest jeszcze jedna ważna sprawa na początku pielgrzymowania – sprawa kluczowa w wychodzeniu z niewoli, czy to niewoli egipskiej czy niewoli grzechu. Napisał o niej kard. Xavier van Thuan, wietnamski biskup, który przez 13 lat był więziony przez komunistów. O wyjściu w drogę pisał podczas uwięzienia tak: „Jeśli wybierasz się w podróż do miejsca odległego o tysiące kilometrów, a zbierasz ze sobą wszystkie złe nawyki i „starego człowieka” grzechu, po co ci ta podróż?”.

My wybieramy się do Częstochowy do Jasnogórskiej Pani, by poprosić o to wszystko czego potrzebujemy, by zaszczepić się miłością do Eucharystii. Jeśli chcesz pójść tą drogą, musisz iść nie bacząc na to, co mówią inni po to, by cię ośmieszyć. Trzeba mieć świadomość, że droga pielgrzymowania jest dziś trudna. Trud pielgrzymki nie zależy wyłącznie od kondycji fizycznej, od stanu moich mięśni, ścięgien czy odcisków na stopach. To jest ważny trud pielgrzymki. Jednak tego drugiego dnia pielgrzymki warto pomyśleć, dlaczego moja pielgrzymka jest trudna. Jest trudna, bo bycie dziś pielgrzymem jest czymś dziwnym dla współczesnego świata, jest trudna, bo na co dzień żyję inaczej. Jest trudna, bo zostawiam wszystko co jest wygodne, miłe i sympatyczne i prawie sterylnie czyste, a wszystko po to, by iść na spotkanie z Bogiem. Wiele rzeczy w naszym życiu, w życiu wiary, dokonuje się niepostrzeżenie i zupełnie niezauważalnie. Dopiero z perspektywy czasu możemy zobaczyć, że Pan Bóg jest bardzo blisko nas, prowadzi nas, a jego obecność jest wręcz namacalna. Doświadczyli tego uczniowie idący do Emmaus. Co prawda w momencie, kiedy spotkali Jezusa, szli i rozmawiali z Nim, nie byli w stanie dostrzec, że Jezus jest tak blisko nich. Dopiero kiedy poznali Go przy łamaniu chleba stwierdzają: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał” (Łk 24, 32). Drogi Pielgrzymie uświadom sobie, że dziś Jezus idzie obok Ciebie, może Twoje oczy są teraz „niejako na uwięzi”, ale możemy dziś być pewni, że Jezus idzie z nami. Wyjaśnia nam sens życia, w naszych rozczarowaniach pokazuje nam, że nie wszystko stracone i prowadzi nas do wiary. To co w drodze wiary przebytej jest ciekawe, to to, że Jezus czeka na nasze zaproszenie. Kiedy szedł z uczniami do Emmaus pokazał im, że chce iść dalej, ale uczniowie zaprosili Go by z nimi się zatrzymał i spożył posiłek. I dziś Jezus czeka byś go zaprosił. Nie chce być i nigdy nie będzie intruzem w Twoim życiu. Zaproś go już dziś, przez sakrament pokuty i pojednania, zaproś go już dziś przez gorliwe uczestnictwo w Eucharystii. Przez chwilę modlitwy, koronkę do Bożego Miłosierdzia, różaniec. To jest sposób na zaproszenie Jezusa do swojego życia i na zwrócenie się ku Jezusowi. „Jeśli nie zwrócimy naszych twarzy ku Bogu, źródle nadziei, który czyni nasze życie ciągle nowym i obdarza radością, któż inny może udzielić nam odpowiedzi?” – pisał kard. Ksawier van Thuan. Prawdą jest, że Bóg udziela nam odpowiedzi na nasze najbardziej fundamentalne pytania i nadaje nam sens życia. Nadaje nam kierunek, w którym możemy bezpiecznie iść, wiedząc, że dojdziemy do bezpiecznego portu. W czasie żeglowania, od najmniejszej łódki po najwspanialszy żaglowiec to dowódca, kapitan jest odpowiedzialny za wybranie kierunku i bezpieczne prowadzenie statku. To kapitan wydaje komendy i nakazuje podnieść lub opuścić żagle. Osoba postronna czasem patrząc na komendy i to co dzieje się w czasie manewrów nie ma pojęcia czemu to wszystko służy. Jest jednak kapitan, który doskonale zna swoje zadania i cel komend, które wydaje. Tak powinno być i w naszym życiu w relacji do Boga. Boga, który czasem, a może nawet często, wydaje nam się niezrozumiały, nie wiemy czemu służą jego polecenia zawarte w Dekalogu lub Ewangelii. O Dekalogu 1 czerwca 1991 r. w Koszalinie tak mówił Jan Paweł II: „Boże prawo moralne jest dane człowiekowi i dane równocześnie dla człowieka: dla jego dobra. Czyż nie tak jest? Czyż nie dla człowieka jest każde z tych przykazań z góry Synaj: „Nie zabijaj. Nie kradnij. Nie cudzołóż. Nie mów fałszywego świadectwa. Czcij ojca i matkę”. Bóg prowadzi nas przez swoje słowo, czasem trudne i wymagające. Jeśli jednak zrozumiemy, że to wszystko prowadzi nas do bezpiecznego celu, jest szansa i nadzieja, że uwierzymy w Jego Opatrznościowe prowadzenie. Prowadzenie Boże i obecność Boża w naszym życiu, które prowadzą do jasnego celu. Pisał o tym we wstępie do encykliki Deus Caritas est papież Benedykt XVI: „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie”.

Wybierając się na pielgrzymkę decydujemy się ukierunkować w jednym celu – idziemy do Domu Matki, idziemy w jej objęcia. Czynimy to, bo jesteśmy chrześcijanami, którzy chcą każdego dnia przeżywać spotkanie z Jezusem Chrystusem. To on naszemu życiu ma nadawać sens. To On ma nas prowadzić przez życie. Nie jakieś wielkie idee, nie jakieś wielkie życiowe, biznesowe czy polityczne projekty; to wszystko w naszym życiu jest obecne, ale tylko Bóg może nadać temu ostateczny sens. I po to właśnie jest pielgrzymka, po to właśnie jest w czasie pielgrzymki codzienna Eucharystia, tu Bóg nam się daje cały. Daje nam całe swoje Bóstwo i Człowieczeństwo. Chce byśmy od niego przyjmowali to co on nam daje. Byśmy zaszczepili się miłością do Eucharystii. Jednak tu ukrywa się jeszcze jedna sprawa pod słowem zaszczepić się Eucharystią.

Doskonale wiemy, w jakim celu dokonuje się szczepienia. Celem jest uchronienie człowieka przed chorobą przed tym, co w przyszłości może mu zagrażać i stać się ogromnym niebezpieczeństwem. W ostatnim roku, kiedy mowa była o szczepieniach, jednym z motywów, a może nawet głównym motywem szczepienia było uniknięcie choroby i powrót do tzw. normalnego życia, życia bez ograniczeń, bez lęku, życia, które w swojej codzienności tak bardzo się zmieniło. A po co nam zaszczepienie się miłością do Eucharystii? Co ono nam da? Jak będziemy tą miłość przeżywać w naszej codzienności. Decydując się na wyruszenie na pielgrzymi szlak, decydując się na trud pielgrzymki, trud kilometrów, trud upału i trud deszczu, co może się wydarzyć w naszym życiu? Wybierając się w drogę na pielgrzymi szlak możemy być pewni, że w tym czasie będzie działał Bóg. Będzie obecny i będzie przemieniał nas swoją łaską. Łaską płynącą z Eucharystii. Jeden ze znanych niemieckich teologów Georg Kraus napisał, że: „łaska jest absolutnie wolnym, wynikającym z miłości działaniem Trójjedynego Boga, za którego pośrednictwem tworzy On w historii osobową wspólnotę z ludźmi, ażeby im dopomóc do zbawienia”. Warto sobie uświadamiać, wychodząc każdego dnia rano z namiotu, że to wszystko co Bóg czyni, stwarzając ten świat, dając nam drugiego człowieka obok, dając nam czas pielgrzymiego szlaku, czyni to wszystko z miłości, Bóg czyni to w absolutnej wolności. Jeśli i Ty drogi Bracie i droga Siostro poszukujesz tej prawdziwej wolności to znajdziesz ją w wolności Boga. Pozwól, żeby On był obecny w Twoim życiu. Jeśli poszukujesz w Twoim życiu prawdziwej miłości. I może płaczesz przed Bogiem, bo nie możesz tej jednej prawdziwej ukochanej miłości znaleźć, to Bóg jest jej źródłem. Pamiętaj o tym, że źródło to płynie z Eucharystii. Pielgrzymka jest doświadczeniem Boga, który działa jak chce i kiedy chce. Pozwól mu na to działanie.