Dzisiejszy wpis ma dość ciekawe “towarzystwo”. Wczoraj towarzyszył nam święty Wojciech, Biskup i Męczennik, dzisiaj święty Marek Ewangelista, też Męczennik, a w najbliższą niedzielę będziemy przeżywać niedzielę Dobrego Pasterza i dzień modlitw o powołania. Aż się prosi, żeby coś o powołaniu napisać. O powołaniu do kapłaństwa, bo przecież “rodzajów” powołań na drodze do świętości jest wiele.
Osobiście nie lubię ciągłego biadolenia, że powołań jest mało, a te, które są, są jakie są. Raczej to nikogo do pójścia za Panem Jezusem nie zachęci. Przy okazji naszej refleksji możemy się zastanowić kiedy ostatni raz pomodliłem się za jakiegoś (może konkretnego) kleryka, który przygotowuje się do bycia księdzem. Przecież zawsze jest szansa, że właśnie ten (anonimowy lub konkretny) kleryk kiedyś stanie na mojej drodze życia by służyć mi sakramentami, by na tym moim konkretnym skrawku ziemi towarzyszyć mi w moim życiu (swoją drogą będąc księdzem i orientując się, że to “towarzyszenie” nie jest tylko czczym gadaniem i powtarzaniem sloganów, ale RZECZYWISTOŚCIĄ zrobiłem wielkie “wow”, ale też się trochę przeraziłem).
W każdy czwartek w Kietrzu przed Mszą świętą o 6.30 panie z Róż Różańcowych modlą się za kapłanów. Co tydzień padają słowa “I pamiętajmy, że narody mają takich kapłanów, na jakich sobie zasłużyli”. Za każdym razem, kiedy siedzę w konfesjonale i słyszę te słowa z zatrwożeniem sobie myślę, że co oni musieli przeskrobać, że ich Bóg pokarał mną… Ale się za mnie modlą. I uwierzcie mi, że modlitwa za kapłanów to jest dla nas błogosławieństwo. Bez Waszej modlitwy nie ujechalibyśmy daleko. A czasem świadomość, że jest ktoś, kto się za ciebie modli, jest naprawdę mobilizująca, by walczyć o swoją osobistą świętość, a dalej o świętość tych, którym posługujemy.
Czy jest łatwo być “powołanym”? Czy jest łatwo być księdzem? Na myśl zaraz przychodzi mi klasyczny cytat z Asterixa i Obelixa Misja Kleopatry: – Jak to jest być skrybą, DOBRZE? – A wie pan, moim zdaniem, to nie ma tak, że DOBRZE albo NIEDOBRZE. Najważniejsze to przede wszystkim być księdzem, a nie bywać księdzem. To naprawdę ułatwia życie. Tak jak w małżeństwie mąż jest mężem, bo kiedy nim bywa to sam jest nieszczęśliwy i unieszczęśliwia drugą osobę, a nieszczęśliwy ksiądz może być nieszczęściem dla całej parafii. Nie chodzi mi teraz o kapłanów, którzy przeżywają kryzysy, żeby nikt z moich Czcigodnych Braci mnie źle nie zrozumiał. Chodzi o sytuację, w której ksiądz nie zachowuje się jak ksiądz szukając urozmaiceń dla swojego życia, które prowadzą do prawdziwej katastrofy – utraty własnej tożsamości kapłańskiej. Gdyby święty Wojciech nie był świadomy swojej tożsamości i misji, z pewnością nie wszedłby na tereny, gdzie groziła mu śmierć.
Jako kapłani mamy naśladować Jezusa Chrystusa – a gdyby Chrystus miał wątpliwości co do swojej tożsamości Syna Bożego i Zbawiciela poszedłby na krzyż?
Nawet jeśli mam wątpliwości swojego powołania, to nie mogę mieć wątpliwości, że Chrystus namaścił mnie na swojego kapłana i za Nim mam teraz podążać krok w krok, by dojść do wiecznej radości i doprowadzić do niej tych, których mojej pasterskiej opiece powierzył Bóg.
Módlcie się za nas kapłanów, módlcie się za tych, którzy do kapłaństwa się przygotowują, abyśmy realizowali słowa, które do każdego z nas wypowiedział biskup dając w świeżo namaszczone dłonie patenę z chlebem i kielich z winem:
Przyjmij dary ludu świętego,
które mają być ofiarowane Bogu.
Rozważaj, co będziesz czynić,
naśladuj to, czego będziesz dokonywać,
i prowadź życie zgodne z tajemnicą Pańskiego krzyża.