Przyzwyczajeni do ograniczonego poznania naszego rozumu, trudno nam czasem podążać za Bożymi natchnieniami. Samo słowo tchnienie oznacza coś ulotnego. Duch Święty – mówi Słowo Boże – jest jak wiatr, który wieje dokąd chce. Czasami daje nam się usłyszeć jako cichy szum. Żeby usłyszeć dokąd ten szmer chce nas prowadzić, potrzebne jest odsunąć głośne brzmienia życia, które nam ten szept zagłusza.
Wędrówka do wnętrza bywa trudna i bolesna. Najpierw trzeba wyłączyć to co od lat włączaliśmy, żeby prawdę o nas samych “zagłuszyć”. Zagłuszaliśmy tę prawdę pracą, ambicją, samowystarczalnością, podążaniem za pragnieniami i wielkimi marzeniami. To nie znaczy, że mamy ich siebie pozbawiać, ale Duch Święty chce, aby pierwszym pragnieniem naszego serca było usłyszeć Jego szept. On nie chce krzyczeć. Komunikuje nam prawdę, w tak nieprawdopodobnie pokorny sposób, że cichość Jego słów, niestety – jest przez nas często nie usłyszana.
Wiatr wieje dokąd chce. Pozostaje nam tylko uczyć się tej wolności od Ducha Świętego. Nie zamykać go, nie zagłuszać, pozwolić mu wypowiedzieć prawdę o nas samych. Tę, która przynosi nowe życie.