Deszcz, zimny wiatr, tłumy ludzi idące przez las w milczeniu, ogromne skupienie i modlitwa. W tych kilku słowach można podsumować to, co w miniony poniedziałek — 18 listopada — działo się w Zabawie i Wał-Rudzie. Wszystko w związku ze 110-tą rocznicą męczeńskiej śmierci błogosławionej Karoliny Kózkówny.
W ubiegłym tygodniu zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka — Klaudia, z zaproszeniem do udziału w uroczystościach 18 listopada w sanktuarium w Zabawie. Kiedy nadszedł ten dzień, nie kryłem radości. Co więcej, w sercu wiozłem mnóstwo intencji osób, które poprosiły mnie tego dnia o modlitwę w sanktuarium błogosławionej męczennicy.
Swój pobyt w Zabawie rozpocząłem od Eucharystii, którą sprawowali kapłani przybyli tego dnia do sanktuarium. Bardzo budujący był widok nie tylko osób starszych, ale przede wszystkim młodych ludzi: ze szkół i uczelni, którzy przybyli tego dnia do swojej patronki — Karolina przez wielu jest czczona jako patronka młodych zwłaszcza tych, którzy pragną zachować swoją czystość do zawarcia małżeństwa oraz tych, którzy na nowo podejmują walkę o piękno wewnętrzne oraz czystość, przez jej orędownictwo, które jest bardzo skuteczne — o czym sam miałem okazję tego dnia się przekonać …
Już sama liturgia zrobiła wrażenie: śpiew pieśni ku czci Karoliny — „Cudowny kwiecie polskiej ziemi”; Psalm 16 „Pan mym dziedzictwem, moim przeznaczeniem”, który najpełniej oddaje ducha i piękno charakteryzujące osobowość błogosławionej męczennicy. Wreszcie homilia ks. Michała Dziewita – Asystenta Diecezjalnego KSM Diecezji Tarnowskiej, podczas której mówił o tym, że wszyscy, którzy tego dnia przybyli do 16-letniej dziewczyny, powinni się radować, gdyż ona wskazuje nam bardzo piękną drogę do nieba. Ksiądz Michał wspominał również o swojej relacji z błogosławioną, którą poznał w czasie studiów w seminarium. Dostrzegł wtedy dziewczynę, która była pracowita, bardzo wierząca i pomocna. Sprawiała swoim postępowaniem, że ludzie doświadczali nieba na ziemi. To zachwyciło nie tylko jego — jako kapłana, ale miliony osób, które przybywają do grobu męczennicy w zabawskim sanktuarium. Kapłan podkreślił, że przede wszystkim, była wierna i konsekwentna w swojej relacji z Chrystusem, którą przypieczętowała męczeństwem.
Co więcej Karolina widziała więcej, a żeby widzieć trzeba przejrzeć i być światłem. Wspaniale zostało to zestawione z historią niewidomego Bartymeusza, o którym zebrani usłyszeli w Ewangelii. Całą homilię można wysłuchać tutaj:
Po zakończonej Eucharystii, rzesza wiernych obchodziła sarkofag bł. Karoliny na kolanach – dotykając go i całując, a także powierzając przez wstawiennictwo męczennicy swoje intencje. Nie potrafię opisać, jak ogromne wzruszenie towarzyszyło mi, kiedy mogłem dotknąć i ucałować sarkofag, w którym spoczywa ciało tej 16-letniej dziewczyny, która nie pozwoliła, by zapanował nad nią brud grzechu. Dodam przy okazji, że jest to jedyny przypadek na świecie, kiedy parafianka swojego kościoła, spoczywa pod mensą głównego ołtarza.
Niesamowite wrażenie w sanktuarium robi także obraz w głównym ołtarzu, przedstawiający Trójcę Przenajświętszą, autorstwa Jana Bukowskiego. Według mnie, jest to najpiękniejsze przedstawienie Trójcy, gdzie pokazana jest miłość: Ojca do Syna i Syna do Ojca. Owocem tej miłości jest oczywiście Duch święty w postaci gołębicy, który znajduje się między Chrystusem, a Bogiem Ojcem.
Warto też wspomnieć, że w kościele powstały dwie wspaniałe kaplice: Najświętszej Rodziny — również z obrazem autorstwa Jana Bukowskiego, gdzie modlą się szczególnie rodzice z dziećmi oraz kaplica Męczenników i Ofiar Przemocy, gdzie trwa całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu, a na ścianach kaplicy znajdują się tabliczki młodych ludzi, którzy zostali zamordowani niekiedy w bardzo okrutny sposób. Do tego miejsca przybywają ich bliscy oraz rodzice, by przez wstawiennictwo bł. Karoliny polecać Bogu swoje największe skarby — dzieci, a także by modlić się za tych, którzy odebrali życie im pociechom.
Młodziutka męczennica patronuje również bliskim ofiar wypadków drogowych, którzy przy sanktuarium mają swój pomnik o nazwie „Przejście”. Pomaga przeżyć żałobę, rozpacz i nie zatrzymywać się na bólu, ale na tym, że kiedyś spotkają się ze swoimi najbliższymi w niebie.
Po żarliwej modlitwie czekała na mnie praca, a właściwie współpraca z redakcją „SYNAJ.TV”. Miałem tę ogromną łaskę porozmawiać z imienniczką błogosławionej: Karoliną oraz ks. Markiem Niewęgłowskim, który przyjechał wraz z nią i jej tatą do Zabawy, by podziękować Karolinie za cud uzdrowienia dziewczyny. To tylko jedno ze świadectw, bo wystarczy posłuchać innych uczestników drogi krzyżowej szlakiem męczeństwa i ich świadectw, by przekonać się o tym, jak potężne jest orędownictwo błogosławionej Karoliny oraz tego, jak pomaga ona ludziom.
Punktualnie o godzinie 15.00 — godzinie miłosierdzia, rozpoczęła się Droga Krzyżowa szlakiem męczeństwa: od domu rodzinnego, przez las, aż do miejsca na bagnach — tam, gdzie Karolina została zamordowana przez rosyjskiego żołnierza. Wśród pielgrzymów znalazł się abp Antonio Guido Filipazzi — Nuncjusz Apostolski.
Pielgrzymi — od Tatr po Bałtyk, od Bugu po Odrę, starsi o kulach, rodzice z dziećmi, młodzi — szli w milczeniu modląc się przy poszczególnych stacjach Drogi Krzyżowej. Co ciekawe, każda ze stacji to dany werset z psalmu 16. W procesji niesione były relikwie błogosławionej Karoliny, a także wyjątkowy dzwon ozdobiony liliami — symbolem czystości.
Kiedy doszliśmy na miejsce męczeństwa, było już bardzo ciemno. To pozwoliło pielgrzymom, ale też mi wyobrazić sobie atmosferę tamtego dnia, kiedy Karolina uciekała przez las… W miejscu męczeństwa została zakończona Droga Krzyżowa, a także wśród zapalonych pochodni i lampionów jeden z uczestników, wykonał pieśń: „Hej lesie, lesie; gdzie olszyny! Tu leżało ciało Karoliny!”. Nie byłem w stanie wydusić z siebie żadnego słowa, na twarzy pojawiły się gorące łzy. Wtedy tak naprawdę zrozumiałem, jak ważną osobą w moim życiu, jest błogosławiona Karolina. Pewnie czytający ten tekst będą się zastanawiać: jak ważną?
Karolina to inspiracja i zaproszenie. Do tego, by pięknie żyć, współpracować z kapłanami, budować wspólnotę parafialną. By bezgranicznie ufać Bogu, który jest Panem życia. I nie trzeba do tego wykształcenia, świetnej pracy. Wystarczy kochać Pana Boga i być świadomym swojej wartości i godności ciała.
Kiedy wróciłem z Zabawy, długo nie mogłem dojść do siebie. Nawiasem mówiąc cały czas jest we mnie to, czego doświadczyłem u grobu błogosławionej Karoliny. Zapraszam więc naszych słuchaczy do tego, by nie tylko zaprosili młodziutką męczennicę do swojego życia, ale i odwiedzili jej sanktuarium w Zabawie i przeszli szlakiem jej męczeństwa w Wał-Rudzie. Wtedy zrozumiemy, co miał na myśli o. Jan Góra OP, kiedy pisał pieśń na Lednicę „Córka Króla”: „O jakże piękna jesteś — oblubienico moja! Odziana w majestat i piękno…”.
CÓRKO KRÓLA — BŁOGOSŁAWIONA KAROLINO: PROWADŹ NAS KU BOGU I UCZ NAS PIĘKNIE ŻYĆ!
Mateusz Wałach
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Składam serdeczne podziękowania redakcji „SYNAJ.TV” oraz Klaudii Tarczoń-Gajdzie — redaktor naczelnej za zaproszenie do Zabawy i to, że dzięki niej błogosławiona Karolina jest obecna w moim życiu w szczególny sposób.