Kogo lubisz słuchać? Mądrych? Wykształconych? A może tych wysoko postawionych? Każdy coś Ci powie. Każdy skleci jakieś zdanie. Może to być zdanie bez pokrycia, tak zwany pusty frazes lub slogan. A może to być zdanie, które zupełnie odmieni Twoje życie. Otóż nie przytoczę Ci teraz wspaniałej, pełnej emocji i boskiego miłosierdzia historii, jak to drugi człowiek jednym słowem „sprawił we mnie wielkie dzieła”. Nie tym razem. I nie dlatego, że nie chcę się dzielić. Po prostu nie wiem którą sytuację wybrać… a było ich trochę w tym relatywnie krótkim życiu. W każdym razie, teraz odwracam pytanie z początku: Kto lubi słuchać Ciebie? Ale tak po prostu. Kto potrafi Cię wysłuchać i jeśli trzeba pochwalić lub w czambuł potępić? No…? Masz kogoś takiego? Tak? Świetnie! To teraz zadaj sobie pytanie czy Ty potrafisz słuchać tego drugiego. Jeśli tak, to zostaw ten wpis i poszukaj innego na Blogosferze lub pójdź na spacer. Jeśli nie – zostań. Może pomożesz mi po przeczytaniu lepiej się poruszać w świecie.
W biologii istnieje takie ciekawe zjawisko optyczne, które nazywa się iryzacja. Jestem przekonany, że takie widziałeś/widziałaś: chodzi o powstawanie tęczowych barw w wyniku interferencji światła białego odbitego od przezroczystych lub półprzezroczystych ciał. Obrazując: rozlana benzyna na przykład w kałuży. Tworzą coś ciekawego, ładnego, pełnego kolorów. Jednak bez połączenia woda będzie zwykłą cieczą. Bezbarwną, bez zapachu; benzyną natomiast możemy się błyskawicznie otruć lub (o zgrozo!) może nastąpić wybuch, który nic dobrego nie przyniesie. I tak jest właśnie z naszym słuchaniem i czczą gadaniną. Często nasze bezbarwne (jak woda) lub niebezpieczne (jak benzyna) historie, opowiadania, ploteczki są takie nijakie, że trzeba do nudnej powiastki dołożyć element wybuchowy i mamy…piękna, barwna, miło słuchająca się… no właśnie co? Bajka. A czasami, nawet wręcz bardzo często wystarczy…zamilknąć. Zamknąć się i słuchać. Drugiego. Ciszy. Siebie!
Człowiek, którego nazwę M., pokazał mi, jak się przekonać, czy dobrze mi robi spędzanie z kimś czasu, czy nie jest to (teraz modne słowo) „toksyczna” relacja, czy potrafię z kimś po prostu być, trwać. Jak to zrobił? Pozwolił milczeć i sam milczał. W innych przypadkach było to często niezręczne i chciałem od razu podjąć jakiś temat. Nawet o pogodzie. W tym jednak przypadku mogłem milczeć bez skrępowania. Jedyne, co się cisnęło na usta, to „pomilczmy jeszcze trochę”. Nie dlatego, że nie było o czym rozmawiać, ale dlatego, że potrafiliśmy uszanować potrzebę chwili, krótszej czy dłuższej. Mogliśmy posłuchać co wewnętrzne ja mówi do mnie i o mnie, o tej konkretnej sytuacji i osobie obok. To z kolei pozwoliło uniknąć zapędzenia się w różne, niepotrzebne z resztą historie, często koloryzowane jak telewizor po 1969 roku w Polsce Ludowej.
Według mnie podstawą wszelkich konfliktów, nieporozumień, kłótni tych w ścianach domu czy na przystanku, ale i tych w odgrodzonych granicami terytorialnymi społecznościach jest brak dialogu. Jakiegokolwiek. A konstruktywny dialog zakłada także słuchanie. Nie mylić ze spełnianiem oczekiwań.
Czasami, chociaż unikam takiego trybu w zwrotach jakichkolwiek, zdarza mi się powiedzieć do kogoś: „Posłuchaj!”. Ilekroć to mówię, tyle też razy zadaje sobie pytanie, czy jak ten drugi będzie mówił, to ja „posłucham”…?
Niesamowitą sprawą jest słuchać to, co ktoś do Ciebie mówi. Słuchać. Ale jeszcze większą sprawą jest słuchać to, czego ktoś do ciebie nie mówi.
Bartłomiej Kasprzyk – reporter w TVP. Ambiwertyk, meloman.
Czasem lubi pogotować, częściej coś zagrać (np. na pianinie).
Aktywny fizycznie, mniej społecznie.