Jest to wielka radość dla nas, lekarzy, pielęgniarek, bo wykonując te szczepienia, wdzięczność jest wręcz symboliczna – mówi dr Zbigniew J. Król, zastępca Dyrektora ds. Klinicznych i Naukowych Szpitala MSWiA w Warszawie w rozmowie z ks. Łukaszem Gołasiem SAC.

ks. Łukasz Gołaś SAC: Pozdrawiamy wszystkich słuchaczy radia Palloti.FM. Dzisiaj będziemy rozmawiać na bardzo ważny temat z naszym gościem – dr. Zbigniewem Królem, zastępcą dyrektora do spraw klinicznych i naukowych, specjalista zdrowia publicznego medycyny rodzinnej oraz pediatrii, absolwent Akademii Medycznej we Wrocławiu. Znajdujemy się w szpitalu MSWiA w Warszawie, witam serdecznie, Szczęść Boże!

dr Zbigniew Król: Szczęść Boże księże, Szczęść Boże wszystkim słuchaczom.

ks. Łukasz Gołaś SAC: Panie Zbigniewie, tak na początku – słowo, które nam towarzyszy już długi czas, bo ponad rok – to koronawirus. Chcemy wytłumaczyć naszym widzom co to jest, takie kompendium – koronawirus?

dr Zbigniew Król: Nazwa koronawirus pochodzi stąd, że białka, które są otoczką tego łańcucha RNA tego wirusa, układają się w formę kolców, podobnie jak korona. Możemy sobie to wyobrazić, jaką pewnego rodzaju kulę, z której wychodzą kolce i na końcu tych kolców są cząstki białka, które wywołują te wszystkie schorzenia, szczególnie jedno białko, nazwane „S”. Wirus ten należy do rodziny SARS, które znane są od lat 60-tych, są już badane oraz diagnozowane, większość z tych wirusów występuje u zwierząt, część z nich mutuje w ten sposób, że są agresywne dla ludzi.

ks. Łukasz Gołaś SAC: Wyczytałem, że koronawirusy to duża rodzina należąca do wirusów RNA, do których należy wiele gatunków zarażających ludzi i zwierzęta. Kiedy myślimy o koronawirusie, słyszymy – jest to stan z 26-ego maja – liczba łóżek dla pacjentów zajętych – 6 tysięcy, liczba respiratorów – 900, 77 tysięcy objętych kwarantanną, pomimo tego, że zostały zniesione restrykcje rządowe. Ten wirus nieustannie jest?

dr Zbigniew Król: Obawiam się, że już z nami zostanie. Przekroczono barierę infekcyjności naszego organizmu, przebywa w nim ponad rok (organizmie jako populacji). Nie wygląda na to, aby jego „zjadliwość” ustała. Mamy szczepionkę od mniej więcej grudnia, gdzie zaczęliśmy w Polsce szczepić. My jako szpital MSWiA mieliśmy ten zaszczyt podać pierwsze dawki, w tej chwili widzimy u tych ludzi, że mimo że przebywają w szpitalu tzw. „pacjenci Covid dodatni”, to zakażeń wśród personelu, od momentu, kiedy zaszczepiliśmy większość z nas, jest znów minimalna ilość, zatem szczepienia oraz zabezpieczenia spowodowały to, że jesteśmy bezpieczni. Wirus mutuje powoli, to nie jest wirus pokroju grypy, który ma kolejną postać, wszyscy kojarzymy ten najbardziej zjadliwy – AH1N1, kiedy ponad 5 lat temu było duże zagrożenie, również ze zwiększoną liczbą śmiertelności. Ten nie jest tak bardzo labilny, niemniej jednak co chwilę słyszymy o innych zjadliwościach. Wynika to z białek, o których mówiłem, kolców, których nasz organizm jeszcze nie poznaje. Jesteśmy dopiero rok z tym wirusem i pewnie jeszcze kilka dobrych lat będziemy się dostrajać, tak aby jego zjadliwość była zminimalizowana, abyśmy mogli odetchnąć z ulgą i traktować tą infekcję podobnie jak grypę.

ks. Łukasz Gołaś SAC: Alternatywą na to wszystko jest szczepionka. Co przyjmuje organizm, kiedy otrzymuje pierwszą, drugą dawkę? Jak to działa krok po kroku?

dr Zbigniew Król: Szczepionki mamy w tej chwili dwa rodzaje, będzie za chwilę również trzecia. One mają różny rodzaj technologii produkcji, są przygotowywane w specyficzny sposób. Pierwsza, szczepionka Pfizera i firmy BioNTech, druga to Moderna – to są szczepionki, które były oparte na technologii mRNA – technologia ta pozwoliła na wykorzystanie dotychczasowych badań laboratoryjnych przedklinicznych w produkowaniu części tego wirusa, który po podaniu domięśniowym, wywoływał reakcję immunologiczną w oparciu o cząstki tego mRNA, powodując namnażanie białek, które z kolei stanowiły przeciwciała. Odpowiedź immunologiczna obserwowana zarówno przy Pfizerze oraz Modernie, pozwala na stwierdzenie, że o ponad 90% obniżamy ryzyko zachorowania. Następne szczepionki, rozpowszechnione u nas, w Polsce – Astrazeneca, słyszeliśmy również o Sputnik V – to są tzw. szczepionki wektorowe, gdzie cząstki innych wirusów zmodyfikowane w taki sposób, aby wywołać odpowiedź immunologiczną jak w przypadku zakażenia wirusem SARS-CoV 2. Dostarczana jest tutaj inna cząstka, przygotowana w inny sposób oraz ta odpowiedź obniżająca ryzyko zachorowania też jest na poziomie ponad 90%. Jest też w trakcie rejestracji amerykańska szczepionka – Novavax, w której już jest wyizolowane białko „S” tego wirusa, który jest największym czynnikiem zachorowania o najcięższym przebiegu. Tutaj na podstawie zmodyfikowanego białka podajemy, natomiast odpowiedź organizmu jest taka, że podobnie jak w przypadku każdej innej infekcji, dochodzi do namnożenia przeciwciał, tzw. odporności humonalnej, a także liczymy w tym przypadku na pamięć komórkową, aby została zachowana. Wówczas kiedy nie przechorowaliśmy wirusa, a zaszczepiliśmy się, to kolejna infekcja, nawet jeśli bariera ochronna zostanie przełamana, to zachorowania są zdecydowanie słabsze, mają one przebieg bardzo łagodny dla pojedynczych ludzi. Natomiast chodzi nam o otrzymaniu tej bariery, wówczas to namnażanie się wirusa z człowieka na człowieka będzie zminimalizowane. Liczymy na to, oraz angażujemy się, czasem ponad miarę – bo już mamy w szpitalu oraz na stadionie Narodowym punkty szczepień, gdzie już zaszczepiliśmy ponad 2,5 miliona Polaków i dalej będziemy nie ustawać w boju, aby jak najwięcej oraz najszybciej zaszczepiono jeszcze przed wakacji, bo wtedy mamy kolejną korzyść, że ten wirus przechodząc z człowieka na człowieka nie będzie mutował, czyli będziemy bezpieczni przeciwko tym różnym mutacjom, o którym słyszymy –  brytyjskiej, południowoamerykańskiej, indyjskiej.

ks. Łukasz Gołaś SAC: Dlaczego szczepionka jest najlepszym wsparciem w zwalczaniu chorób wirusowych? Słyszymy też o pomyśle wytworzenia tabletek zamiast szczepionki – jakie są różnice?

dr Zbigniew Król: Podstawowa różnica jest, że nie ma na rynku wielu tabletek przeciwko wirusowych. Każda mutacja wirusa grypy powoduje, że taka tabletka jest już nieefektywna. Zapewne słyszeliście państwo o amantadynie – to była właśnie tabletka przeciwko grypie wyprodukowana jeszcze w latach 60-tych. Była ona efektywna tylko przeciwko wirusowi typu A, natomiast dzisiaj mamy wielokrotność odmian wirusa i okazuje się, że ta tabletka nie przeciwdziałała modyfikacji mutacji wirusa jak już na grypę typu A nie do końca jest skuteczna. Tabletki również przy okazji chorób bakteryjnych, antybiotyki – bo to o nich mówimy – one powodują ustąpienie objawów i generalnie funkcjonują w taki sposób, ale nadmiernie używane, a z tym niestety często mamy do czynienia w Polsce, powodują mutacje tych bakterii w taki sposób, że one są już odporne na anybiotykoterapię i w Europie mamy problem w związku z nadużywaniem antybiotyków. Obawiam się, że wyprodukowanie takiej tabletki przeciwko temu wirusowi, być może przyniesie korzyść indywidualną, aktywną i pewnie też tak szukamy. Tutaj w szpitalu stosujemy w zasadzie wszystkie terapie, jakie tylko możemy, ale jednej substancji, która spowoduje wyzdrowienie nie ma. Robiliśmy również na samym początku testowane podawanie osocza i tutaj rzeczywiście w odpowiednim momencie, z odpowiednią liczbą przeciwciał jest skuteczne, ale też nie wywołuje samoobrony organizmu. Szczepionki natomiast wywołują odporność, podobnie jak przechorowanie. Widzimy, że miano przeciwciał u pacjentów jest bardzo różne, natomiast po podaniu szczepionki one jest wywoływane i stabilizuje się na odpowiednim poziomie, z tym, że celem szczepienia nie jest ten indywidualizm – oczywiście każdy się cieszy, gdy ma zagwarantowaną ochronę, oraz że to ryzyko zachorowania będzie znacznie mniejsze, a jednocześnie przechorowanie będzie znacznie łagodniejsze. Widziałem to zwłaszcza w tych pierwszych okresach, szczególnie kiedy ta pierwsza dawka dawała coś w rodzaju nadziei – było widać w tym oddechu, wzroku, można powiedzieć zadowoleniu. Jest to wielka radość dla nas, lekarzy, pielęgniarek, bo wykonując te szczepienia, wdzięczność jest wręcz symboliczna. Zatem mamy dwa efekty, dla tego konkretnego człowieka którego szczepimy, jak i dla całego otoczenia. Myślę, że tutaj dla słuchaczy będzie skuteczne takie porównanie, że przecież wszyscy chcemy wrócić na Msze Świętą, nabożeństwa, uczestniczyć w pracy parafii, spotkaniach różnych grup, ale jeśli nie będę zaszczepiony, to jestem tym nośnikiem, który po prostu przyniesie wirusa kolejny raz. To eliminuje szczepienie populacyjne, a druga rzecz jest taka: w zależności od wieku i chorób współistniejących, ryzyko ciężkiego przechorowania jest naprawdę duże. Widzę po pacjentach, których niestety wciąż mamy dużo – jak ta choroba atakuje płuca, układ oddechowy, nerwowy. Szczepionka jest w moim przekonaniu najbezpieczniejszym i najbardziej efektywnym produktem, którym możemy zwalczyć pandemię wirusa SARS CoV 2 ale także i innych chorób zakaźnych również.

ks. Łukasz Gołaś SAC: A jak pan doktor ocenia sytuację szczepienia na dzień 26 maja 2021 roku?

dr Zbigniew Król: Mamy po pierwszej dawce około 17 milionów ludzi, więc jest to już moment, który pozwala nam na większy spokój, niż w momencie kiedy w trakcie pandemii zaczęło brakować łóżek i trzeba było rozbudowywać miejsca w szpitalu tymczasowym. Oczywiście w dalszym ciągu jesteśmy gotowi do przyjęcia nowych pacjentów, ale generalnie nie chcemy serwować służbie zdrowia takich nagłych stanów. Jest to apel, abyśmy na tym nie poprzestali, ale dalej dopingowali jeszcze tych, którzy są nie do końca przekonaniu co do szczepienia. To nie jest bolesne, sam zaszczepiłem ponad tysiąc ludzi i nie miałem do czynienia z żadnym odczynem poszczepiennym, w tym sensie, że coś się dzieje, natomiast zagorączkowanie, zaczerwienienie w miejscu szczepienia to jest wszystko, co obserwowaliśmy. Myślę też, zwłaszcza młodzi słuchacze, popatrzcie na waszych rodziców i dziadków, możecie ich przekonać do czegoś, co jest nadzieją, że będziecie się mogli z nimi cieszyć dłużej – to ryzyko poważnego zachorowaniu w podeszłym wieku jest na tyle duże, że apelujemy, prosimy, błagamy – i tutaj poproszę księdza o modlitwę w tej intencji – abyśmy jak najwięcej tych ludzi mogli uratować.

ks. Łukasz Gołaś SAC: Stoimy dzisiaj przed wyborem zaczepienia się lub brania udziału w trudno przewidywalnej loterii. Są też takie głosy, że sami katolicy, chrześcijanie mają problem ze szczepionką – nie wiedzą do końca, co w tej szczepionce jest. Jak dzisiaj prostemu człowiekowi, takiego anty, który ma wiele oporów, bo też tacy ludzie są w Kościele, którzy mają wpływ na drugiego człowieka, jak ich przekonać?

dr Zbigniew Król: Jest mi trudno przekonać osoby, które mają inną perspektywę czy świadomość świata. Ja jestem wykształconym lekarzem w sensie medycznym, gdzie te badania, dane, przedstawiają szczepionki jednoznacznie jako dobro, które powinniśmy naprawdę docenić i wykorzystać w sposób, który jest rekomendowany – czyli jak najszybciej i najwięcej – bo inaczej po prostu tego wirusa dalej będziemy mieli. Jeśli on zmutuje, trzeba będzie szukać kolejnych rozwiązań, dlatego dla tych ludzi proponuję wrócić myślą sprzed roku, gdy siedzieliśmy w domach lub w szpitalu, gdzie oczekiwaliśmy pacjentów, którzy nie tyle co się dusili a topili. Wirus w płucach powoduje nie tylko obrzęk ale również przesiąk do pęcherzyków płucnych. Ktokolwiek widział osobę z ciężkim zapaleniem płuc, myślę, że nie będzie miał żadnych wątpliwości, aby się zaszczepić. Takich osób, które są zadeklarowanymi antyszczepionkowcami, to myślę, że w ogóle nie przekonamy – ja się za nich pomodlę w takim razie, żeby po prostu Duch Święty zgodnie z tą niedzielą ostatnią, spowodował u nich inne myślenie. Szczepionki są osłoną oraz alternatywą dla zamykania w domach, bo jeśli znów epidemia zamieni się w pandemię i na jesieni będzie się działo to, co w Indiach – jestem daleko od straszenia kogokolwiek, tutaj absolutnie nie o to chodzi – ale popatrzmy właśnie na ten kraj, gdzie poziom wyszczepień jest niższy, nie ma żadnej opieki zdrowotnej. Ci ludzie nie mają żadnej alternatywy terapeutycznej, myślę, że tutaj w Polsce nam to nie grozi, jednak, jeśli chcę tutaj wykazać, że jestem człowiekiem bez wiary w szczepionki, to muszę brać taką odpowiedzialność na siebie, że uczestnicząc w spotkaniach, grupach, rozmowach, to biorę na siebie możliwość przeniesienia wirusa na drugą osobę, która też może być niezaszczepiona, chora na inne schorzenia, może mieć zaburzenia immunologiczne, wynikające z chorób metabolicznych, onkologicznych, cukrzycy czy otyłości.

ks. Łukasz Gołaś SAC: Na koniec prywatne pytanie – jak to się stało, że został Pan lekarzem, że chciał posługiwać drugiemu człowiekowi?

dr Zbigniew Król: Od kiedy pamiętam, zawsze chciałem być lekarzem, nie miałem innego okresu, w którym chciałem być kimś innym – strażakiem czy policjantem – tylko od razu myślałem, że będę lekarzem. A czemu chcę pomagać drugiemu człowiekowi? Myślę, że wtedy człowiek się inaczej pozycjonuje i na pewno sprawia mi wielką radość wzrok człowieka, który jest już zaszczepiony, szczególnie w tym początkowym okresie, kiedy ta świadomość była jeszcze miała. Mieliśmy sytuację, kiedy zepsuła się nam na oddziale winda i kilku pracowników naprawiających ją się zakaziło, podjęliśmy decyzję o zaszczepieniu, aby mogli poczuć się bezpiecznie, będąc w tym szpitalu covidowym. Myślę, że jest to posługa przy pomocy łaski Bożej.

ks. Łukasz Gołaś SAC: Bardzo dziękują za rozmowę, podzielenie i zachęcenie nas, abyśmy się zaszczepili. Ja już niebawem, 10 czerwca mam drugą dawkę i dla mnie to będzie bardzo ważny dzień. Naszym gościem był pan dr. Zbigniew Król, zastępca dyrektora ds. medycznych i naukowych szpitala MSWiA w Warszawie. Dziękuję za rozmowę!

dr Zbigniew Król: Dziękuję, pozdrawiam wszystkich i do zaszczepienia życzę!