Historia Polski, szczególnie w XX wieku, obfituje w tragiczne momenty, które wymagają od jej obywateli poświęcenia, odwagi i zdolności do walki. Od pokoleń wychowywani jesteśmy w kulcie męczeństwa, heroizmu i gotowości do śmierci za ojczyznę. Jednak nasza historia, szczególnie w okresie II wojny światowej i po jej zakończeniu, pokazuje również, że polskie społeczeństwo często było nieprzygotowane do życia w pokoju. W cieniu wojennych traum i politycznych represji uwidoczniła się degeneracja moralna, brak solidarności i brutalizacja życia codziennego. 

Fragment listu, w którym młody chłopak wspomina swoje dzieciństwo jako czas pogardy i upokorzenia, jest jednym z wielu świadectw ukazujących, jak wojna i jej konsekwencje wpłynęły na codzienne relacje międzyludzkie. Środowisko inteligencji II Rzeczpospolitej, która powinna być ostoją, często stawała się źródłem przemocy i wyładowywania frustracji. To pokolenie dorastało w atmosferze upodlenia, gdzie młody człowiek od najmłodszych lat uczył się brutalnych praw świata – że silniejszy zawsze zwycięża, a słabszy staje się ofiarą. 

Wojna nie tylko zniszczyła miasta i wsie, ale także podważyła fundamenty etyczne społeczeństwa. Autor listu opisuje swoje doświadczenia w strukturach państwa podziemnego, gdzie pod patriotycznymi hasłami kryły się cyniczne motywy – grabież, zdrada, przemoc i walka o władzę. Widok pięciu przypadkowych Żydów rozstrzelanych tylko dlatego, że wszystkich Żydów uznawano za komunistów, ukazuje, jak łatwo było usprawiedliwić zbrodnie ideologicznymi sloganami. 

Podobne zjawiska występowały w różnych kręgach. Opis wspomnień funkcjonariusza Wydziału Bezpieczeństwa ze Lwowa, który z dumą opowiadał o torturach na Ukraińcach i niszczeniu cerkwi, świadczy o tym, jak wojna i powojenna polityka nie tyle nauczyły ludzi współistnienia, co jeszcze bardziej spolaryzowały społeczeństwo. To był świat, w którym nie liczyły się moralne zasady, lecz przynależność do odpowiedniej grupy i umiejętność przetrwania w brutalnym systemie. 

Po wojnie wielu Polaków liczyło na odbudowę nie tylko kraju, ale także wartości, które wojna zburzyła. Niestety, nowa rzeczywistość okazała się równie bezwzględna. Struktury władzy nie uczyły, jak żyć – uczyły tylko, jak walczyć, jak eliminować przeciwników i jak przetrwać w państwie, które traktowało własnych obywateli jako narzędzia ideologiczne. W tym kontekście wielu młodych ludzi, jak autor listu, przystępowało do systemu, który oferował im namiastkę władzy i stabilności. 

Historia Polski pokazuje, że przez wieki społeczeństwo było uczone głównie, jak umierać za ojczyznę. Heroiczne zrywy, powstania, opór wobec zaborców i okupantów stały się kluczowymi elementami naszej narodowej tożsamości. Jednak znacznie rzadziej uczono, jak budować państwo, jak dbać o dobro wspólne i jak żyć w zgodzie z innymi. Wojna i jej konsekwencje sprawiły, że zamiast rozwijać wartości demokratyczne i obywatelskie, ludzie zostali zmuszeni do przyjęcia postaw obronnych i konformistycznych, do podporządkowania się silniejszym i eliminowania słabszych.  

Mniej znany raport Witolda Pileckiego, napisany po jego ucieczce z Auschwitz i działalności w strukturach podziemia, zawierał nie tylko relację o niemieckich zbrodniach, ale także gorzką krytykę polskiego ruchu oporu. Pilecki opisywał marazm, korupcję i moralne zepsucie, które szerzyło się wśród walczących w lasach partyzantów. Zwracał uwagę na to, że wielu z nich nie kierowało się już wyższymi wartościami, a jedynie chęcią przetrwania, zemsty lub osobistego zysku. Wskazywał na przypadki grabieży, przemocy wobec ludności cywilnej oraz brak rzeczywistej strategii walki, który prowadził do niepotrzebnego rozlewu krwi. Dla Pileckiego wojna nie była romantycznym zrywem, ale tragiczną rzeczywistością, w której ideały coraz częściej przegrywały z brutalnością i cynizmem. Jego raport ukazuje, że mit niezłomnych bojowników o wolność był często daleki od rzeczywistości, a walka w lesie nie zawsze miała sens, jeśli nie towarzyszyła jej realna wizja odbudowy kraju. 

Niestety nastroje społeczno-polityczne w wielu krajach, w tym w Polsce, pokazują niepokojącą tendencję do gloryfikowania szowinistycznych rządów, które nie liczą się z mniejszościami, osobami biednymi czy wykluczonymi. Narastająca moda na skrajny indywidualizm sprawia, że solidarność społeczna traci na znaczeniu, a w jej miejsce pojawia się retoryka podziału, w której sukces jednostki staje się wyłącznie jej własną zasługą, a niepowodzenie – dowodem na osobistą porażkę. Populistyczni liderzy chętnie wykorzystują te nastroje, promując wizję silnego państwa, ale jednocześnie ograniczając prawa tych, którzy nie pasują do ich narracji. W efekcie społeczeństwo zamiast dążyć do wspólnego dobra, coraz częściej ulega polityce opartej na konflikcie, budowaniu wroga i izolowaniu słabszych, co prowadzi do jeszcze większych podziałów i napięć. 

Dziś, analizując naszą historię, powinniśmy zastanowić się, czy chcemy nadal żyć w świecie, który gloryfikuje śmierć i cierpienie, czy raczej powinniśmy zacząć uczyć kolejne pokolenia, jak budować życie w pokoju, szacunku i współpracy. Tylko wtedy Polska przestanie być krajem, który uczy nas tylko, jak umierać. 

Filip Wojtusik – Absolwent studiów na kierunku Historia Europy Wschodniej, a obecnie kontynuuje naukę na studiach magisterskich na Papieskim Uniwersytecie im. Jana Pawła II. W wolnym czasie uwielbia gotować i podróżować.
“Historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia.” — Cyceron