„Katolicy” – czyli jak ateista napisał najlepszą powieść o Kościele katolickim

Brian Moore dokonał rzeczy właściwie niemożliwej. Na zaledwie stu trzydziestu stronach zmieścił historię, w której doskonale opisał dramat współczesnego Kościoła.

Szanowni Państwo, jeszcze raz powracam do tematu „książek katolickich”. Tym razem trafił mi się naprawdę nietypowy utwór. „Katolicy”, bo o nim mowa, to powieść Briana Moore’a. W Polsce jest autorem właściwie nieznanym, ale w Irlandii i USA (gdzie spędził połowę życia) jest bardzo cenionym twórcą. Ma na swoim koncie kilkanaście powieści i scenariuszy, m.in. do filmów Hitchcocka.

W Polsce „Katolików” wydało w 2009 r. –  starych, dobrych czasach – wydawnictwo Fronda w swojej serii „Powieści z krzyżykiem”. Fabuła toczy się na zachodnim wybrzeżu Irlandii, na wyspie Muck (czyli Wyspie Gnoju!). Żyje tam niewielka społeczność mnichów, którzy odprawiają tradycyjne Msze na pobliskiej skale. Wkrótce skała staje się miejscem licznych pielgrzymek. Nie podoba się to Watykanowi, który wysyła do mnichów list:

„Jest to dla nas szczególnie niepokojące ze względu na „apertura”, […] kiedy jesteśmy o krok od wzajemnego przeniknięcia się wiary chrześcijańskiej i buddyjskiej” – pisze Stolica Piotrowa.

List ma dostarczyć specjalny wysłannik, młody amerykański ksiądz James Kinsella. Ma wymóc na opactwu podporządkowanie się decyzjom Soboru Watykańskiego IV. Konflikt między Amerykaninem a starodawnym, lecz wewnętrznie podzielonym opactwem jest nieunikniony, a jego zakończenie będzie dla czytelnika prawdziwą niespodzianką.

Ponieważ jest to niewielka, ale bardzo ciekawa książeczka (zazdroszczę pisarzom, którzy potrafią pisać krótko…), to nie będę się na jej temat rozpisywać. Całą problematykę zawiera w sobie ten fragment rozmowy między Opatem a Kinsellą:

– Chciałem księdza zapytać… Czym dla księdza jest Msza?
Kinsella przyglądał się opatowi, wpatrującemu się w wieczorne niebo na zewnątrz. Teraz był czas na prawdę, nawet jeśli tylko na ostrożną część prawdy.
– Dla mnie, jak obecnie dla większości katolików na świecie, msza jest aktem symbolicznym. Nie wierzę, że chleb i wino na ołtarzu zmieniają się w Ciało i Krew Chrystusa, chyba że w czysto symboliczny sposób. Dlatego też nie uważam, aby w starym znaczeniu Bóg był naprawdę obecny w tabernakulum. […]
– A jednak wydaje mi się ksiądz kimś, kogo określiłbym jako bardzo oddanego młodego człowieka.
– W jakim sensie to niezwykłe, ojcze opacie? Taka jest w tych czasach powszechna wiara.

Brian Moore napisał historię bardzo wartką, bardzo „filmową”. Mimo, że akcja toczy się w spokojnym klasztorze, każdy z trzech aktów jest pełen dramaturgii. Nic dziwnego, że w UK powstał film telewizyjny na bazie tego utworu. Jednak to nie fabuła jest głównym atutem tej książki, ale znakomicie opisane konflikty wewnątrz Kościoła. Moore napisał „Katolików” w 1972 r., gdy na Tronie Piotrowym zasiadał Paweł VI. „Odnowa Kościoła” trwała w najlepsze, a rebelianci (abp. Lefebvre i in.) zostali zepchnięci na margines.

Moore patrzy na to z zewnątrz – jako ateista przecież – i zadaje ważne pytania. „Jak powinien działać Kościół?”, „Co to znaczy – dobry katolik?”, „Co jest najważniejsze w religii?”.

Niestety, te pytania są wciąż aktualne. Piszę „niestety”, bo Kościół wchodzi w mroczniejszą epokę. Za Pawła VI spory toczyły się o liturgię, a nie o najważniejsze dogmaty wiary! A teraz? Moim zdaniem wielu księży jest jak powieściowy ojciec Matthew – zamknięci i myślący przestarzałymi schematami.  Mam też wrażenie, że sporo księży myśli jak Kinsella – Biblia im się pomyliła z dziełami Sartre’a czy Adorno. No bo co mam sądzić o słowach generała jezuitów „Nie wiemy, co Jezus mówił o rozwodach, bo w tamtych czasach nie było dyktafonów”? Co mam sądzić o biskupie Antwerpii, który otwarcie popiera eutanazję seniorów?

Ohydne skandale – w metropolii poznańskiej, w gdańskiej parafii św. Brygidy, a ostatnio w Dąbrowie Górniczej – przypomniały nam, że także w Polsce są kapłani, którzy z ambony głoszą Słowo Boże, a prywatnie zaprzeczają wszystkim zasadom chrześcijaństwa. Jak ma się wobec nich zachować uczciwy katolik?

W tych trudnych czasach pomoc przychodzi, co piszę ze zdziwieniem, spoza Kościoła. „Katolicy” nie są oczywiście projektem uzdrowienia Kościoła, ale powieścią. Powieścią zręcznie napisaną i przy tym naprawdę mądrą. Nie podpowie ona, jak żyć i jak się modlić, ale z pewnością dostarczy dużo materiału do przemyśleń. Serdecznie polecam.

[Źródło obrazka na okładce: Unsplash/Joachim Riegel]

Adam Pośrednik – dziennikarz i bloger. Ulubieni święci: św. ojciec Pio, św. brat Albert, św. Dominik Savio i święty spokój.

 

2023-10-21T07:05:37+02:0021 października, 2023|Adam Pośrednik, Blogosfera|
Przejdź do góry