Raz do roku, w okresie Adwentu, bazylika Matki Bożej Anielskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej zamienia się… w Betlejem. Wszystko za sprawą świątecznych dekoracji, a także budowy niezwykłej szopki w lewej części bazyliki, która jest jedną z największych i najpiękniejszych w Polsce. W tym roku również została wykonana z wielkim pietyzmem przez opiekunów sanktuarium — ojców i braci bernardynów.

Dlaczego o niej piszemy? Okazja bowiem jest niezwykła — 800 lat temu, w małej górskiej miejscowości Greccio, święty Franciszek z Asyżu stworzył… pierwszą żywą szopkę. Od tamtej pory ta tradycja, jest kontynuowana po dziś dzień na całym świecie. Najpiękniejsze powstają właśnie w kościołach franciszkańskich. Jedną z nich jest właśnie ta, która znajduje się w sanktuarium kalwaryjskim. Chcąc poznać jej „fenomen”, sposób wykonania, a także porozmawiać o tym, co wydarzyło się w Greccio 800 lat temu, krakowska redakcja PALLOTTI.FM, wybrała się na kalwaryjskie wzgórze. Początkowo nasze plany zakładały jednodniowy wyjazd, który z czasem postanowiliśmy rozciągnąć o udział w Pasterce i wyjątkowym koncercie kolęd w bazylice 30 grudnia. Czy było warto? I TO JESZCZE JAK!

Tradycyjnie po kolacji wigilijnej, wielu z Was udało się na niezwykłą mszę sprawowaną o północy, tzw. Pasterkę. Ja miałem to szczęście, że po raz kolejny wraz z rodziną i niespodziewanym gościem wigilijnym, udałem się na Pasterkę do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej podświadomie czując, że tam najlepiej będę mógł doświadczyć atmosfery rozmodlenia, miłości oraz pokoju, którego tak bardzo potrzebuje dzisiaj świat. Przeczucie mnie nie myliło, gdyż nawet pisząc ten tekst mam w pamięci to, czego mogłem doświadczyć poprzez wiarę i uczestnictwo w Pasterce odprawianej w sanktuarium.

Jak łatwo można się domyślić, bazylika kalwaryjska została bardzo „szczelnie” wypełniona przez przybyłych pielgrzymów, którzy podobnie jak ja, postanowili oddać hołd Dzieciątku z Betlejem na kalwaryjskim wzgórzu. Dlatego nauczony doświadczeniem poprzednich lat, przybyłem do sanktuarium wcześniej, by zając jak najlepsze miejsca.

Uroczystości zaczęły się punktualnie o północy, kiedy w bazylice zgasły wszystkie światła i tłum wiernych zwrócił się ku szopce w oczekiwaniu na moment, kiedy zostanie do niej włożona figurka Narodzonego Pana. Zanim jednak dokonał tego prowincjał ojców bernardynów — o. Egidiusz Włodarczyk OFM, zgromadzeni wysłuchali śpiewu fragmentu Martyrologium Kościoła Rzymskiego o Narodzeniu Pańskim. Przy potężnym śpiewie „Wśród nocnej ciszy”, rozpoczęła się uroczysta Eucharystia.

W swojej homilii ojciec prowincjał skupił się na bożych znakach, jakie otrzymali pasterze w Betlejem, a także św. Franciszek z Asyżu 800 lat temu, kiedy wystawił żywą szopkę w Greccio, na 3 lata przed swoją śmiercią. Założyciel Zakonu Braci Mniejszych wystawiając szopkę, pragnął przypomnieć o wielkiej miłości Boga do człowieka. Jak zaznaczył o. Egidiusz w swojej homilii: „(…) każe przygotować grotę, przyprowadzić zwierzęta, potem zaprasza mieszkańców okolicy, aby ujrzeli niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”.

Biografowie tamtych wydarzeń w Greccio zaznaczają, że Pan Bóg dał Franciszkowi znak, iż podoba mu się to dzieło, bowiem jak głoszą kroniki, figurka Dzieciątka Jezus miała …ożyć w ramionach Franciszka, a on sam miał oblizywać usta za każdym razem, kiedy zwracał się do Jezusa słowami „Dziecię z Betlejem”.

Puentą kazania stała się prośba Prowincjała do wiernych o to, by żyć trzema radami, które wypływają z postawy świętego twórcy pierwszej szopki. Warto wziąć je do serca i spróbować wcielić w życie, gdyż nigdy nie stracą one na aktualności: Wypowiadać święte słowa, Wypowiadać dobre słowa o innych, Wypowiadać dobre słowa o …swoim życiu — co dla wielu może być trudne, gdyż łatwiej przychodzi nam ocenianie życia innych osób, z których problemów nawet nie zdajemy sobie sprawy. Co więcej, sami krytycznie mówimy o sobie nie pamiętając, że Bóg kocha nas pomimo naszych upadków. Ojciec Egidiusz mówił, że: „Chyba w każdym z nas jest skłonność do narzekania, do skupiania uwagi nie na tym, co mamy, ale na tym, czego nam brakuje (…) Franciszek zachęca nas, byśmy zadali sobie trud i dostrzegli w naszym życiu to, co dobre, wszystkie znaki miłości i obecności Boga”.

Podczas Pasterki, zwłaszcza przyjmowaniu Jezusa w Eucharystii, kalwaryjska bazylika rozbrzmiewała potężnym kolędowaniem. Nikt z uczestników nie krył swojego wzruszenia, gdyż biorąc udział w takim „przyjęciu urodzinowym” samego Boga, można było złożyć mu swoje troski, przytulić się do serca i mieć poczucie bożego pokoju, którego tak bardzo brakuje współczesnemu światu. Na zakończenie mszy świętej głos zabrał kustosz sanktuarium kalwaryjskiego — ojciec Cyprian Moryc OFM, który złożył zgromadzonym pielgrzymom kalwaryjskim życzenia i podziękował za ich zaangażowanie w życie sanktuarium oraz ich osobiste i pełne wiary przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia, poprzez liczny udział w roratach.

Po błogosławieństwie końcowym, przy uroczystym dźwięku fanfar zasłonięto cudowny obraz Pani Kalwaryjskiej, zaś pielgrzymi udali się na adorację Jezusa w żłóbku, a także do zakrystii, by złożyć życzenia i przełamać się opłatkiem z ojcami i braćmi bernardynami.

Nie da się opisać tego, co czuje człowiek po udziale w Pasterce na kalwaryjskim wzgórzu. To, co dzieje się w sercach i umysłach pielgrzymów po prostu czasami musi tam zostać!

Będąc w Kalwarii Zebrzydowskiej w okresie świątecznym, koniecznie trzeba udać się w kierunku szopki. Tradycje szopkarskie są tu bardzo długie, czego dowodem i świadkiem, są stare i nie używane już ze względu na ich stan – elementy szopek. Takie elementy mogliśmy podziwiać na specjalnie przygotowanej ku temu ekspozycji. Znajdowały się w niej stare, głównie – drewniane postaci, zwierzęta i inne elementy, które niegdyś zdobiły bernardyńskie szopki. Ta wystawa uświadamia, jak długa jest to historia i jak pieczołowicie pielęgnowana przez zakonników i społeczność.

Z drugiej strony co roku możemy podziwiać szopki bożonarodzeniowe, które bez ogródek możemy nazwać – współczesnymi. Tegoroczna szopka wywarła na oglądających nie małe zaskoczenie. Z jednej strony zaskakuje monumentalność szopki. Jest ona ogromna i wielowątkowa, nawiązująca zarówno do wydarzeń biblijnych jak i przedstawiająca antropologiczną i kulturową codzienność czasów dzieciństwa Jezusa. Z drugiej strony geniuszu szopki dodaje jej szczegółowość. W domach są postaci, dywany, wszelakie wystroje. W strumyku płynie prawdziwa woda a góry zdają się być w tej perspektywie naturalne. Wszystko to powoduje, że oglądanie szopki jest nie tylko przeżyciem estetycznym, ale również duchowym – umożliwiającym wtopienie się misterium narodzin Jezusa.

O tradycji szopkarskiej, przesłaniu jakie ze sobą niesie oraz o dziedzictwie kalwaryjskim z o. Tarsycjuszem Bukowskim OFM – rzecznikiem kalwaryjskiego sanktuarium, porozmawiał nasz redaktor – Mateusz Wałach

W sobotę, 30 grudnia w bazylice kalwaryjskiej odbył się wyjątkowy koncert  jubileuszowy, zatytułowany „GRECCIO W KALWARII”. Wspaniały chór składający się z uczestników warsztatów kolędowych, wyjątkowa muzyka zapewniona przez kwartet smyczkowy i grę Artura Warty, wybitni dyrygenci – Piotr Pałka i Paweł Bębenek – to wszystko sprawiło, że była to wyjątkowa uczta dla ducha.

Uczestnicy warsztatów pokazali nie tylko swój kunszt i umiłowanie muzyki, ale i doprowadzili do wzruszeń i wyjątkowych przemyśleń poprzez aranżacje i sposób wykonania kolęd i pastorałek. Śpiewając Dzieciątku Jezus, chórzyści włożyli w to cale swoje serce i emocje, by jak najlepiej oddać to, co kryją w sobie poszczególne utwory przez nich wykonywane. Nie kolędowali jednak sami, gdyż pielgrzymi, którzy przybyli tego dnia do Kalwarii tłumnie wypełnili bazylikę, a także włączyli się do kolędowania – w taki sposób, by nie zagłuszać głównych bohaterów wieczoru.

Nie sposób nie pochylić się nad dyrygentami – Piotrem Pałką i Pawłem Bębenkiem. Śmiało można o Panach powiedzieć, że po prostu są profesjonalistami w tym co robią, bo potrafią z muzyki kościelnej i uczestników ją prezentujących to, co najpiękniejsze. Tym większe brawa i gratulacje dla Panów za to, co robią i to, co zaprezentowali w „kalwaryjskim Betlejem”.

Nasza redakcja dzięki uprzejmości ojca Tarsycjusza – rzecznika sanktuarium kalwaryjskiego, miała możliwość przyglądać się tej niezwykłej „uczcie muzycznej” z miejsca na co dzień niedostępnego dla wiernych – z chóru organowego bazyliki kalwaryjskiej. Jeżeli kiedykolwiek będziecie mieli możliwość znalezienia się tam – zachęcamy, by skorzystać z tego daru, gdyż widok głównej nawy bazyliki z tego miejsca jest po prostu oszałamiający! A organy? Cóż – instrument kalwaryjski jest niezwykły, ale może kiedyś napiszemy o nim coś więcej!

Każdy, kto brał udział w jubileuszowym koncercie kolęd — czy to jako uczestnik warsztatów, czy jako pielgrzym – na pewno tymi wyjątkowymi doświadczeniami i umiejętnościami, które zdobył, podzieli się z innymi. Najważniejsze jest jednak to, że zabierze ze sobą z kalwaryjskiego wzgórza kogoś w sercu – Narodzonego Jezusa, który na pewno jest dumny z tego, w jaki sposób został na Kalwarii uczczony i uwielbiony. Jak być tego pewnym? Wystarczyło zobaczyć na twarzach pielgrzymów, uczestników warsztatów, a także ojców i braci bernardynów – pomimo zmęczenia, promienny uśmiech. I nawet jeżeli z wrażenia zapomnieliśmy powiedzieć Narodzonemu o sprawach, z którymi przyjechaliśmy na Kalwarię do Niego i Jego Matki, możemy być pewni, że ON i ONA wiedzą o tym, co dzieje się w naszym życiu.

Zapraszamy również do odsłuchania fragmentów koncertu.

Niezależnie więc od tego, jakie przeżywamy „burze”, warto przyjechać do sanktuarium, zwłaszcza w tym czasie, kiedy Kalwaria stała się Betlejem, a także jest okazja do skorzystania z łaski odpustu jubileuszowego, który trwa do 2 lutego 2024 roku. Szczególnie pamietajmy o tym, by Narodzonemu Zbawicielowi zaśpiewać. Bo przecież nic tak nie rozgrzewa i nie wzrusza serca, jak śpiew kolęd. A nigdzie nie brzmią one tak wyjątkowo, jak w Kalwarii.

Co więcej, przy żłobku kalwaryjskim warto prosić Zbawiciela nie tylko o wysłuchanie swoich próśb, ale i o pokój – dla świata, szczególnie dla Ukrainy i Ziemii Świętej. Niech więc z kalwaryjskiego sanktuarium popłynie jeszcze raz prośba, którą w tym miejscu skierował do wiernych św. Jan Paweł II: „Nie ustawajcie w modlitwie!”. Bo Kalwaria, to szkoła modlitwy i ufności, szczególnie w czasie, kiedy w małym, niepozornym dzieciątku możemy spotkać samego Boga. Nie bójmy się wziąć go nie tylko na ręce, ale przyjąć do serca. Niech On tam ma zawsze mieszkanie, nie tylko „od święta”, ale i przez cały rok!

Mateusz Wałach
Franciszek Cwalina