Jak powinien wyglądać świat według papieża Franciszka? Jaka jest rola rządów w odpowiedzialności za świat? Jak powinien wyglądać dialog pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi? Jak zwalczać biedę i wykluczenie w świecie? Odpowiedzi na te pytania będę szukał w rozmowie z ojcem Stanisławem Tasiemskim, dominikaninem z Katolickiej Agencji Informacyjnej o najnowszej encyklice papieża Franciszka „Fratelli Tutti”. 

Ks. Jerzy Limanówka SAC: Ojcze, na ile można powiedzieć, że obecna encyklika jest kontynuacją poprzedniej – „Laudato si”?

O. Stanisław Tasiemski OP: W pewnym sensie wpisuje się w cały nurt myśli papieża Franciszka. Z resztą Ojciec Święty przecież wypowiada się nie tylko przy pomocy encyklik. To jest dokument, w którym mamy wiele wypowiedzi i papieża Franciszka, i także jego poprzedników na Stolicy Piotrowej. A przypomnijmy, że sprawę braterstwa poruszył m.in. w swoim pierwszym przesłaniu na Światowy Dzień Pokoju w 2014 roku. Więc marzenie o braterstwie jest takim marzeniem, które towarzyszy Ojcu Świętemu od samego początku. Oczywiście, świat według Ojca Świętego, jeżeli tak na to spojrzeć, to jest świat w którym ważną rolę odgrywają takie słowa jak: braterstwo, czułość, kultura spotkania, pamięć o najmniejszych. Więc także i te odniesienia znajdziemy. Świat, w którym nie ma nikogo, kto byłby wykluczony, kto znalazłby się na marginesie. To jest więc spojrzenie na człowieka. Oczywiście jest to encyklika społeczna, a więc porusza również kwestie świata polityki. Przypomina, że polityka jest szlachetnym powołaniem. To jest odwołanie się do Pawła VI. Dotyczy nie tylko tego wymiaru wielkiego, międzynarodowego, ale także i tego w mniejszej skali. Więc jest to dokument bardzo obszerny, który przede wszystkim ma służyć naszej refleksji.

W takim razie to braterstwo… ale kogo Ojciec Święty „czyni” odpowiedzialnym za tworzenie tych więzi braterskich?

O. Tasiemski: Oczywiście jest to dokument adresowany do wszystkich. Pamiętamy, że były problemy, czy jest to dokument skierowany tylko do mężczyzn, czy także do kobiet. I od razu na początku Ojciec Święty wyjaśnia, że oczywiście jest to dokument skierowany i do mężczyzn, i do kobiet. Ale my możemy powiedzieć, że adresowany jest nie tylko do katolików, nie tylko do chrześcijan, ale także do przedstawicieli innych religii. Z resztą Ojciec Święty nie ukrywa, że inspiracją dla niego był dokument o ludzkim braterstwie, podpisany półtora roku temu w Abu Zabi z Wielkim Imamem Uniwersytetu Al Azhar w Egipcie. Więc jest to również świadomość wyjścia poza ramy wyznaniowe.

Tak, ale też trzeba przypomnieć, że słowo „braterstwo”, przynajmniej dla starszego pokolenia w Polsce może mieć złe skojarzenia. Pamiętamy „braterstwo” ze Związkiem Radzieckim. Przypomnijmy słynny żart, że Związek Radziecki jest naszym bratem dlatego, że brata się nie wybiera. W jaki sposób to braterstwo właściwe jest rozumiane przez Ojca Świętego?

O. Tasiemski: Mamy tego samego Ojca. I oczywiście problem polega na tym, że kiedy człowiek odchodzi od Boga, to również zrywa więzy braterskie. Przestajemy dostrzegać, że osoba innej kultury, innej sytuacji społecznej, innej narodowości jest także i moim bratem. Innymi słowy, u źródeł wszystkich totalitaryzmów i niesprawiedliwości jest radykalna negacja Boga. My także doświadczamy, że tylko rozpoznając Boga możemy powiedzieć: „No chwileczkę, ten człowiek ma swoją godność”. To nie jest kwestia umowy, tylko jest to kwestia naturalnych praw, bo właśnie został stworzony przez Pana Boga. Oczywiście Ojciec Święty też nawiązuje w encyklice do wolności, równości, braterstwa – haseł rewolucji francuskiej, ale ukazuje je w trochę innym świetle. Więc również ta kwestia, w której człowiek żyje jako brat, ale właśnie w tych hasłach jest jednak postulatem powrót do Ewangelii, do Jezusa Chrystusa.

Ale rozumienie Boga też jest przecież różne. Myślę, że świat dzisiejszy jest wrogo nastawiony do ekstremizmów, w tym tych związanych z wiarą. Okrzyk „Allah Akbar” kojarzy się z radykalnym islamem, który jest przyczyną wojny, a nie pokoju. Jakie konkretne środki proponuje Ojciec Święty na właściwe braterstwo między ludzi?

O. Tasiemski: To jest oczywiście świadomość, że miłość społeczna przejawia się nie tylko w uczuciach, ale w konkretnym życiu. Dotyczy to np.: kwestii wojny, odrzucenia wojny, troski o najsłabszych. Ojciec Święty wręcz proponuje, żeby pieniądze na zbrojenie powinniśmy przeznaczać na pomoc dla najuboższych, najsłabszych. Żeby nikt nie cierpiał głodu. Tym też odrzuca koncepcję wojny sprawiedliwej. Neguje też sens kary śmierci. Wiemy, że zmienił treść artykułów w KKK na stanowczy sprzeciw wobec kary śmierci. Uważa nawet, że kara absolutnego dożywocia może być w gruncie rzeczy tym samym co kara śmierci, bo nie daje szansy na przemianę. Apeluje o godne warunki odbywania kary dla więźniów.  Więzienie nie powinno odbierać ludzkiej godności i dawać szansę na przemianę, na resocjalizację. Więc to są bardzo konkretne wskazania. Ale Ojciec Święty również odnosi się do pewnych nurtów politycznych, np. odnosi się do populizmu, do liberalizmu, tych różnych nurtów uprawiania polityki. Mówi, że świat potrzebuje pewnej refleksji nad sposobami podejmowania decyzji w polityce międzynarodowej, np. na poziomie ONZ. Z jednej strony domaga się, żeby to była rzeczywiście organizacja skuteczna, która kieruje rodziną narodów, a z drugiej strony przestrzega przed tym, żeby decyzje nie były podejmowane tylko przez mocarstwa kosztem państw mniejszych, słabszych . Zabiega o równość w świecie polityki.

Jeżeli wspomina populizm i liberalizm, to jaki jest jego stosunek do tych kierunków politycznych? Jednoznacznie je potępia, czy w jakiś sposób widzi uzasadnienie ich egzystowania w świecie?

O. Tasiemski: Ojciec Święty pokazuje, że są sytuacje, w których ludzie są przekonani, że wszystko załatwi niewidoczna ręka rynku, ale to jest błędne myślenie. Oczywiście, są ludzie obdarzeni darem, charyzmą, rozumieją lud. Przecież słowo populizm bierze się od łacińskiego „populus”, co znaczy „lud”, więc są ludzie, którzy rozumieją potrzeby ludu, ale nie można łamać prawa, zwodzić ludzi by osiągnąć swój cel. Bardzo istotna jest świadomość, że Ojciec Święty pisze ten dokument jako narzędzie do refleksji. On nie ma być kijem baseballowym, którym będzie okładał jeden drugiego. Ojciec Święty nie chce, aby ktoś powoływał się na jego słowa w stylu: „Tak Papież napisał i masz się zmienić”. Nie. To nie jest mentalność papieża Franciszka. Nawet jeżeli papież krytykuje pewne sytuacje niebezpieczne, niebezpieczne postawy czy tendencje polityczne to nie po to, żeby ktoś wykorzystywał jego dokument instrumentalnie.

Encyklika jest podpisywana w Asyżu. To ewenement, ponieważ jest to chyba pierwsza encyklika, która jest podpisywana poza Rzymem.

O. Tasiemski: Pierwsza od ponad dwustu lat.

Jaką rolę świętego Franciszka Papież widzi w ocenie współczesnego świata?

O. Tasiemski: Papież inspiruje się świętym Franciszkiem. Papież przypomina, że św. Franciszek spotkał się z sułtanem, więc jest on w pewnym sensie patronem dialogu wyznawców różnych religii. Warto też zauważyć, że kończy swoją encyklikę przypominając różne osoby. Wtedy przywołuje także Karola de Foucauld. To jest postać kapłana, pustelnika, żyjącego wśród muzułmanów, który nikogo nie nawrócił, ale właśnie dlatego jest może być wzorem braterstwa. Te dwie postacie mają też pewien wymiar symboliczny. Są jakby klamrami, które spinają ten dokument. Bardzo obszerny zresztą.

Czy Ojciec Święty może się narazić na wielką krytykę?

O. Tasiemski: Ojciec Święty, po pierwsze, nie pisze tego dokumentu pod publiczkę. Nie oczekuje aplauzów, chociaż pewnie wielu osobom się spodoba. Co nie znaczy i raz jeszcze, proszę mi wybaczyć, powtórzę to nie jest dokument, który miałby służyć właśnie za kij baseballowy przeciw komukolwiek. Natomiast ten dokument ma za zadanie pokazać mroki świata, w którym żyjemy, różne zjawiska negatywne. Przypomnijmy zresztą, że Ojciec Święty co dopiero zakończył cykl katechez o uleczeniu świata, wychodzeniu świata z pandemii. Ostatnie katechezy z audiencji ogólnych określiłbym jako „kompatybilne” z encykliką. To ten sam autor, więc są podobne myśli. Więc warto, jeśli ktoś weźmie tę encyklikę do ręki aby porównał je z ostatnimi katechezami. Chodzi o uleczenie świata z jego chorób. Braterstwo, przyjaźń społeczna to są drogi, żeby świat był lepszy, żeby marzyć i te marzenia wprowadzać w życie.

Tutaj ojciec wspomniał, że m.in.: Ojciec Święty tutaj rozważa rolę ONZ. W jaki sposób konkretnie ta organizacja mogłaby się inspirować encykliką papieża?

O. Tasiemski: Na pewno chciałby, aby dostrzegło tych najsłabszych, a więc powinno kierować się globalnym dobrem wspólnym. Pojęcie dobra wspólnego jest dobrze opisane przez Katolicką Naukę Społeczną. O dobru wspólnym mówimy na poziomie wspólnoty mniejszej lub większej. Łatwo określić dobro wspólne na poziomie gminy. Trudniej zaś nam to zobaczyć na wyższej płaszczyźnie, w płaszczyźnie narodowej czy krajowej. Widzimy jak to się już komplikuje. A przecież świat potrzebuje troski o globalne dobro wspólne. Czyli chodzi o to, że promocja braterstwa, przyjaźni społecznej może skutecznie służyć, ale tylko pod warunkiem, że nie będzie lansować takich modeli globalizacji, które są niebezpieczne dla człowieka. I to jest bardzo ważna kwestia, ponieważ również Ojciec Święty widzi taką potrzebę – świata, w którym w każdy żyje zgodnie ze swoim charyzmatem, swoją tożsamością. Bardzo jasno wskazuje, że człowiek nie może żyć bez zakorzenienia. A z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo lansowania jednolitego, dominującego modelu kulturowego, ideowego, czy wręcz takich sytuacji, w których prawami człowieka będzie się nazywało to, co w gruncie rzeczy jest zaprzeczeniem tych praw. Te prawa, które będą występowały przeciwko życiu człowieka, zwłaszcza najsłabszych. I przed tym trzeba przestrzec. To nie jest globalne dobro wspólne, na którym nam zależy.

Czy Ojciec w takim razie nie ma takiej świadomości, że jest to pewna utopia, którą Ojciec Święty tworzy? Że jest to kolejny bardzo szlachetny projekt, ale mimo wszystko bardzo mało realny do zrealizowania?

O. Tasiemski: Niektórzy tak na pewno będą mówili. Natomiast myślę, co jest tu istotne, że Ojciec Święty mówi do ludzi młodych. Nie tylko w tym dokumencie, zachęca do wielkich marzeń. Jest marzycielem, jest przekonany, że jeśli chcemy, aby świat był lepszy, nie można z rezygnacją patrzeć na to, co się dzieje tu i teraz, ale także trzena mieć wyobraźnię, aby te sytuacje międzyludzkie ustawić na innym poziomie. Tym bardziej, że odwołania się do broni, do konfliktów mogą być niezwykle poważne. I w gruncie rzeczy, jeżeli mówimy o globalizacji to również niestety może dojść i do globalnego zniszczenia. Natomiast Ojciec Święty globalizacji tak negatywnie (z resztą trochę w zgodzie ze swoimi poprzednikami), nie postrzega. Z resztą przede wszystkim pamiętajmy, że nie chodzi tu o globalizację jako ujednolicenie, natomiast zawsze, już przecież Jan Paweł II apelował o globalizację solidarności. I to hasło – solidarność, jest także jednym z istotnych przecież tematów tej encykliki. Bo jeżeli mamy budować braterstwo, to również odczytując na nowo, czym jest wyzwanie solidarności. I pewnie jako Polacy mamy w tej dziedzinie szczególnie wiele do zaoferowania światu z jednej strony, ale także i my do tych refleksji jesteśmy wezwani i powołani.

No właśnie jako Polak, ojciec czytając tę encyklikę, czuł się jakoś połajany czy bardziej podbudowany, że właśnie idziemy tą drogą papieża Franciszka? Jakie Polska, Polacy mają jakieś zadania do odrobienia po przeczytaniu tej encykliki?

O. Tasiemski: Encyklika jest adresowana do całego świata, więc nie ma odniesienia wprost do Polski, natomiast oczywiście pewne elementy zawsze powinny być dla nas okazją do twórczej refleksji. A na pewno świadomość dobra, które wnosimy. Tutaj trzeba pamiętać zwłaszcza o takich działaniach wolontariatu, troski o najsłabszych. Ileż razy przecież słyszymy od kogoś, kto przyjeżdża do Polski. Niecałe dwa lata temu jeden z moich współbraci po latach spędzonych na misjach w Japonii wrócił do Polski i powiada: „Tutaj człowiek odczuwa serdeczność opieki lekarskiej.”. Więc także to są takie wielkie dobra, których my także często nie czujemy. Ale właśnie tutaj trzeba powiedzieć, że w takich sytuacjach napięcia, wiele rzeczy dobrych widzimy. Ojciec Święty zawsze będzie nas wzywał do tego, żebyśmy nie byli obojętni. Więc jeżeli np. niesiemy pomoc misjom, jeżeli niesiemy pomoc krajom przeżywającym konflikty czy katastrofy naturalne, no to przecież zdajemy sprawę, że jest to także bardzo piękny znak, że coś potrafimy uczynić. Ale tutaj chodzi o formowanie sumień. Więc chodzi o to, żebyśmy nie byli obojętni, zasklepieni w moim „Ja”, mojej wygodzie, tylko dostrzegli potrzebę pomocy dla biedniejszych, tych, którzy nic nie mają. Pomagali skutecznie, realnie. To nie znaczy, że ten który krzyczy, potrzebuje najbardziej, natomiast trzeba pomagać tam, gdzie tę biedę, tę nędzę, potrzebę pomocy, widzimy.

Czy można podsumować, że Ojciec Święty też skłania się do zasady: „Myśl globalnie, działaj lokalnie”?

O. Tasiemski: Tak, oczywiście. To jest apel do sumienia każdego. I od nas zależy, jak my na to odpowiemy. A oczywiście zawsze mamy z jednej strony dokumenty papieskie, a przede wszystkim mamy Ewangelię i odwieczne nauczanie Kościoła. 

Bardzo serdecznie ojcu dziękuję. Ostatnia refleksja to dobra puenta rozważań na temat ostatniej encykliki papieża Franciszka „Fratelli Tutti”. Kto powinien ją szczególnie przeczytać?

O. Tasiemski: Na pewno ci wszyscy, którzy podejmują wszelkiego rodzaju działania polityczne, społeczne i gospodarcze. To jest ważny adresat, ale naprawdę to nie chciałbym ograniczać. To jest dokument do całego Ludu Bożego i nie tylko do katolików. Dlatego myślę, że warto, aby po nią sięgnęli nasi bracia muzułmanie, żydzi. Dobrze, żebyśmy starali się rozumieć siebie lepiej i wychodzili naprzeciw.

Z Franciszkiem – audycja poświęcona społecznym inicjatywom papieża. Idziemy z papieżem Franciszkiem na „peryferie świata”.