G. K. Chesterton – wzór europejskiego katolika

W Wielkiej Brytanii człowiek, o którym piszę, kojarzy się z popularnymi kryminałami i publicystyką pełną wyrafinowanego humoru. W Polsce nie kojarzy się właściwie z niczym. Wielka szkoda!

W tym krótki wpisie nie zamierzam przedstawić szczegółowej biografii Chestertona czy  całości jego poglądów, choć byłoby to bardzo pożyteczne. Internet rządzi się swoimi prawami – lepiej w kilku akapitach zarysować, dlaczego każdy rzymski katolik powinien zainteresować się jego osobą. Niektórym czytelnikom tekst może przypominać żywoty świętych w brewiarzu. To dobre skojarzenie, ponieważ istnieje już ruch na rzecz beatyfikacji tego angielskiego pisarza. Ale po kolei…

Gilbert Keith Chesterton (1874-1936) już w młodości musiał mierzyć się z pewnymi wyzwaniami – nie ukończył studiów plastycznych, imał się różnych zajęć. Był karykaturzystą i niezależnym dziennikarzem, powoli pracującym na swoją sławę. Jego ścieżka duchowa była równie wyboista. Tym bardziej, że był obywatelem Imperium Brytyjskiego.

Droga do katolicyzmu

Zjednoczone Królestwo jest oparte na sojuszu tronu i ołtarza, jakiego w Polsce nigdy nie było. W naszym kraju od XVI wieku obowiązywała wolność wyznania ograniczona nielicznymi wyjątkami. Tymczasem w Wielkiej Brytanii katolicy na równouprawnienie czekali aż do 1829 roku. Monarcha brytyjski dzierży tytuł „Obrońcy wiary” i jest przeto głową Kościoła Anglii. Działa to w drugą stronę – w odróżnieniu od Polski, gdzie głowa państwa może być dowolnego wyznania, król Zjednoczonego Królestwa może być tylko protestantem, a działanie Kościoła Anglii reguluje parlament. Dochodziło w ten sposób do kuriozalnych sytuacji: np. w latach 20. o reformie anglikańskiego modlitewnika (współ)decydował deputowany z Indii wyznania zaratustriańskiego i kilkunastu niewierzących posłów z Partii Pracy.

Po I wojnie światowej, mimo popularności komunizmu w Europie, Kościół Anglii nadal sprawował rząd dusz. Chesterton wybrał jednak inną, trudniejszą drogę. W młodości był agnostykiem, a nawet interesował się spirytyzmem. Po kilku latach powrócił do Kościoła Anglii, który – jak Kościół katolicki – składa się z różnych frakcji i grup. Bohater mojego artykułu związał się „Kościołem Wysokim” (ang. High Church), który popiera rozbudowaną liturgię i zachowuje wiele elementów odziedziczonych po katolikach. Na tym poszukiwania się nie skończyły. Pisarz czuł, że wiele rzeczy w anglikanizmie mu nie odpowiada –  przede wszystkim jego ścisłe powiązanie z państwem i uległość w sprawach etycznych. Ostatnim etapem jego drogi było przyjęcie katolicyzmu w wieku 48 lat. Duży wpływ miał na to jego przyjaciel – Hillaire Belloc, znany pisarz i polemista. Przyczyny i przebieg tej drogi do Kościoła G.K. opisał w wielu esejach – kto zainteresowany, niech przeczyta np. „Moich sześć nawróceń” z tomu „Źródło i mielizny”.

Marzenie o wolności

Kościół katolicki od przeszło dwustu lat zwalcza zarówno liberalizm gospodarczy, jak i gospodarkę centralnie planowaną. Chesterton wiedział to i we współpracy z Bellociem rozwinął zupełnie inną koncepcję gospodarki – dystrybucjonizm. Nadrzędnym celem dystrybucjonizmu jest zapewnienie jak największej swobody człowiekowi i rodzinie. Belloc i Chesterton argumentowali, że w państwie totalitarnym człowiek zniewolony jest przez państwo, zaś w państwie kapitalistycznym – przez wielki kapitał. Dystrybucjoniści chcą rozdrobnienia własności prywatnej, a zamiast podziału na pracodawców i pracowników – proponują zjednoczenie ich wysiłków w ramach organizacji branżowych (takich jak cechy i gildie). Zamiast konsumpcjonizmu – wiara, tradycja i rodzina. Zamiast karteli i kołchozów – spółdzielczość i drobny handel. Zamiast banków – kasy oszczędnościowo-kredytowe. Oto wizja państwa, którą proponowali Belloc i Chesterton.

Przemyślenia obu panów zainteresowały bardzo różnych ludzi. Od – umownie mówiąc – skrajnej prawicy (u nas Chestertona drukują neofaszyści z Narodowego Odrodzenia Polski) do heterodoksyjnej, niezależnej lewicy spod znaku „Nowego Obywatela” i Służebnicy Bożej Dorothy Day. Jak to wygląda w praktyce? Założenia dystrybucjonizmu realizuje hiszpańska sieć spółdzielni Mondragon, a w Polsce istnieje już kilka spółek, w których udziały należą do pracowników (tzw. akcjonariat pracowniczy).

I jeszcze jedna rzecz, o której muszę wspomnieć. O ile my, Polacy, dość dobrze znamy tzw. Zachód – słynnych ludzi, tamtejszą kulturę i kuchnię – nie zawsze działa to w drugą stronę. Na temat Polski i sąsiednich krajów krążą nieprawdziwe stereotypy (pamiętacie jeszcze „polskie obozy śmierci”, o których mówił Obama?). Tymczasem G.K. Chesterton był wielkim przyjacielem naszego narodu – w 1927 r. odwiedził Polskę i spotkał się z wówczas najważniejszymi politykami, Dmowskim i Piłsudskim. Dlaczego w Warszawie nie ma nawet tablicy pamiątkowej, a Jerzy Waszyngton doczekał się swojego ronda – nie mam pojęcia.

Bądź jak on

Rzymskie przysłowie mówi, że historia jest nauczycielką życia. Czego można nauczyć się od Gilberta K. Chestertona? Przede wszystkim jego niezłomności w walce o to, w co wierzył. Wcielał w życie słowa Jezusa – „Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama, […] która prowadzi do zguby. Jakże ciasna jest brama i droga wąska, która prowadzi do zguby, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” [Mt 7, 13-14]. Występował przeciw słynnym nazwiskom epoki (Shaw, Wells, Russell). Nie bał się wyśmiania i odrzucenia, mimo że tak różnił się od swoich rodaków. Krytykował protestantyzm, kapitalizm i podboje kolonialne, a więc to, co było fundamentem ówczesnej Anglii. Proponował śmiałą, wręcz radykalną wizję przemiany swojego kraju. I robił to w wielkim stylu, z humorem i dystansem do swojej (dość otyłej) osoby.

Co ważne, jego wyraziste poglądy nie pozbawiły go popularności i sukcesów. Jego aforyzmy są często przytaczane, powieści wznawiane, a kilka lat temu BBC zekranizowała jego opowiadania kryminalne. Nawiasem mówiąc, to właśnie on wymyślił pierwszą postać księdza-detektywa.

Mam wrażenie, że obecna Europa nie jest przyjazna katolikom. Popkultura, wielki kapitał i organizacje międzynarodowe proponują zasady zupełnie odmienne od naszych. Życie Chestertona pokazuje, że nawet w całkiem obcym środowisku można odnosić sukcesy w życiu publicznym, nie wyrzekając się swoich zasad. Drodzy katolicy – odwagi!

Adam Pośrednik – dziennikarz i bloger. Ulubieni święci: św. ojciec Pio, św. brat Albert, św. Dominik Savio i święty spokój.

 

2023-08-08T09:16:17+02:008 sierpnia, 2023|Adam Pośrednik, Blogosfera|
Przejdź do góry