Fenomen Miłości Jezusa

Jezus Chrystus jest chyba najbardziej znaną Postacią na świecie. Wierzą w Niego miliony osób z każdego kontynentu. Wielu oddało życie w Jego Imię. Co sprawia, że Jezus jest tak bardzo popularny, czczony i kochany mimo, że prawie nikt z żyjących ludzi Go nie widział?

Rozważania o fenomenie miłości Jezusa trzeba rozpocząć od źródeł, czyli od Ewangelii. To właśnie w niej znajdują się informacje o powołaniu pierwszych Apostołów – ludzi, którzy zachwycili się Jezusem. On ich wybrał i pokochał, a oni pokochali Jego. Szło za Nim nie tylko Dwunastu, ale też kilka kobiet, jak Maryja, Jego Matka, Zuzanna czy Maria Magdalena. Zbawiciela otaczały też tłumy ludzi, którzy przychodzili, by Go słuchać i liczyli na uzdrowienie duchowe i cielesne. Można powiedzieć, że współcześni Jezusowi ludzi mieli łatwiej niż my. Widzieli Go, słyszeli, mogli dotknąć. My nie mamy takiej możliwości. Czcimy za to Boga obecnego w Najświętszym Sakramencie wierząc, że jest w nim obecny, żywy, prawdziwy i kochający. Jak sam powiedział: Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli. Jeśli więc wierzymy, jesteśmy błogosławieni, co inaczej można określić jako szczęśliwi.

Jezus jest dziś wśród nas ten sam, co dwadzieścia wieków temu. Daje te same łaski, przebacza nam grzechy, pozwala poczuć Swoją miłość. To właśnie dar odczuwania Jego Miłości sprawia, że chcemy być blisko Niego. Tak blisko jak Apostołowie, a nawet jeszcze bliżej – dzięki Komunii Świętej. Jak można poczuć miłość Boga? Czy jest to możliwe namacalnie, wręcz fizycznie mimo, że Jezusa nie ma z nami cieleśnie? Odczuwanie miłości Jezusa zależy od tego na ile się na nią otworzymy. Jak to kiedyś poradził mi pewien pallotyn – każdego dnia warto prosić: Jezu, pokaż mi dziś Swoją miłość. I Pan Jezus to zrobi. On czeka na naszą prośbę, nie wychodzi przed szereg, bo szanuje naszą wolną wolę. A kiedy zwrócimy się do Niego w gorącej modlitwie przychodzi i otula nas Swoją miłością. W tym wypadku doznania duchowe przewyższają wszystkie fizycznie przejawy miłości. Wielu świętych doświadczało ekstaz, czyli miłosnych duchowych uniesień w jedności z Bogiem.

Miłość to najbardziej popularne uczucie na świecie. Każdy człowiek odczuł ją kiedyś na różne sposoby: czy to od rodziców, rodzeństwa, dzieci, męża czy żony. W każdej tej małej miłości jest pierwiastek Miłości Jezusowej. To On jest jej źródłem. Pewna kobieta, umierająca na chorobę nowotworową tak odpowiedziała współczującym jej osobom, które wspomniały o śmierci: Ja nie umieram, ja wchodzę w Miłość. Wejście w miłość przez próg śmierci jest wielką tajemnicą i pragnieniem każdego serca, które kocha Boga i tęskni za Nim.

Mimo, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć Pana Jezusa, podać mu ręki czy przytulić się do niego, tak fizycznie, pamiętajmy o duchowym wymiarze miłości. Każda osobista modlitwa to spotkanie z Nim. Jezus pragnie nam dać Swoją miłość w obfitości, umocnić nas i pocieszyć w trudnych chwilach. Chce razem z nami nieść krzyż tęsknoty za Nim. Czy Mu na to pozwolimy?

Joanna Olszańska – absolwentka turystyki i kulturoznawstwa. Mówi o sobie, że ukończyła “kulturystykę”. Zawodowo spełniona autorka kilku publikacji książkowych, prywatnie szczęśliwa żona i mama. Pasjonatka majsterkowania i psychologii.

2024-02-29T14:33:32+01:0029 lutego, 2024|Blogosfera, Joanna Olszańska|
Przejdź do góry