Niektórym zdaje się, że polityka to wyłącznie droga kariery i specyficzny sposób samorealizacji. W końcu i w polityce możemy piąć się po drabinie sukcesu. Jednak czy na pewno o to w polityce chodzi? Czy wyborcy są ,,oczyszczeni” z etyki po dokonaniu wyboru na karcie do głosowania?
Należy zacząć od tego, że oczywistym mechanizmem pozwalającym ocenić etykę kandydata, jest jego predyspozycja do realizacji postawionych przez siebie postulatów. W końcu, kandydat może obiecać wszystko – od świadczeń pieniężnych po ogólny dobrobyt gwarantowany jedną ustawą. Kandydat, może zdawać sobie sprawę jakie są ,,czułe struny” społeczeństwa i uderzać w nie wtedy, kiedy zbliżają się wybory. Wtedy to słyszymy zazwyczaj o cudownych wręcz przepisach na niskie podatki, pokój na świecie czy rozwiązanie kryzysu demograficznego. Problem jednak w tym, że nawet gdyby cała armia ludzi powieliła ten postulat – niewiele by to zmieniło. Przede wszystkim dlatego, że wiele problemów systemowych nie leży stricte w prawie czy polityce a mechanizmie gospodarczym i socjalnym. Za przykład można wziąć współczesny stan funduszu emerytalnego, którego stan jest opłakany i wiemy, że szybko się nie poprawi (jeśli w ogóle).
Niemniej etyka dotyczy również relacji pomiędzy samymi politykami. Jeśli jeden polityk pogardza innym, lub odbiera mu prawo głosu, to nie ma znaczenia czy sprawa ma charakter scysji światopoglądowej czy personalnej. Każdy burmistrz, radny, poseł, senator – czyli osoby publiczne – są osobami zaufania społecznego. Oznacza to, że w swoich postulatach zawierają (a przynajmniej powinni) wolę swoich wyborców. Dlatego tak często podkreślana jest przeze mnie kwestia wolności słowa, która ściśle wiąże się z jakkolwiek zdrowym systemem demokratycznym. Aby mógł on takowym być, potrzebna jest przede wszystkim pełna wolność słowa, bez jakiejkolwiek penalizacji na tle światopoglądowym. Niezależnie czy reprezentujemy poglądy bardziej liberalne, progresywne czy konserwatywne. Jeśli nie poszanujemy tej wolności, nie dziwmy się, że wszyscy posłowie mówią jednym głosem.
Kolejna rzecz to konsekwencja. Jeśli dany poseł nie nadaje się na swoją funkcję, gdyż nie wywiązał się ze znacznej części swoich postulatów (a jeśli próbował, ale ich nie osiągnął, to oznacza, że były one nie na jego siły i kłamał w kampanii), to powinniśmy zastosować pewną analogię. Czy zaufalibyśmy ponownie chirurgowi, który zamiast wycięcia guza w płucach wyciął nam lewą nerkę? – Zakładam, że nie i sprawa skończyłaby się w sądzie. Dziwi zatem, że tak wiele osób po dziś dzień, bawi się żywą tkanką społeczną jaką stanowią wszyscy uprawnieni do głosowania. Istnieje wielu polityków, którzy swoją karierę oparli na przekonywaniu a później usprawiedliwianiu swojej nieudolności (lub kłamliwości). Tutaj jednak, w grę wchodzą nieco inne motywacje, o których nie wspomnielibyśmy w przypadku naszego chirurga. Jedną z nich jest ta, gdzie możemy wykorzystać system demokratyczny do uprzykrzania życia innym. Zdziwiliby się państwo (przynajmniej mam taką nadzieję), jak wiele osób uprawionych do głosowania, kieruje się wyłącznie pobudkami czysto praktycznymi, a w swojej naturze – ułomnymi. Aby na przykład zrobić sąsiadce na złość, bo ona głosuje na partię przeciwną, albo żeby udowodnić teściom, że partia na którą głosuję jest najlepsza.
Zapominamy, że w końcowym efekcie procesu głosowania, konsekwencje poniesiemy wszyscy, niezależnie od wieku, statusu, wykształcenia czy przekonań. Najważniejszym etycznym obowiązkiem każdego głosującego wydaje się być zatem świadomy wybór, nie oparty na politycznych sympatiach czy prywatnych aspiracjach. Ponadto, ważnym czynnikiem jest świadomość działań rządu i samorządu, świadomość zmian w prawie czy w końcu umiejętne i konsekwentne rozliczanie polityków – w myśl krytyki udoskonalającej krytykowanego. Niestety przykrą lekcją jest jednak to, że można odnieść nieodparte wrażenie, że współczesny system sprzyja przede wszystkim ludziom pysznym i egoistycznym.
Franciszek Cwalina – absolwent reżyserii dźwięku na wydziale fizyki UAM w Poznaniu oraz magister Kognitywistyki na wydziale filozofii UJ w Krakowie. Kocha muzykę, Kraków i jego historię. W wolnym czasie zgłębia kuchnię starokrakowską i galicyjską.