Myślę, że każdy, a przynajmniej większość z nas, ma za sobą doświadczenie dni na tyle trudnych, że zdawało się nam, że zostaliśmy opuszczeni zarówno przez Boga, jak i przez ludzi. Często gdy przychodzi czas wielkiego cierpienia człowiek myśli, że Bóg go opuścił, albo, że Boga nie ma, bo gdyby był, nie dopuściłby do tak wielkiego cierpienia. Nie dopuścił by do takiej sytuacji. Nie zostawiłby mnie samego…

 

 

Różnie możemy patrzeć na dni naszych trudnych doświadczeń i nasze reakcje. Ile nas tu w Kościele, tyle doświadczeń, tyle reakcji, tyle historii, czasami tyle niezrealizowanych marzeń.

Dziś, spróbujmy spojrzeć na to, co trudne w naszym życiu, pytając się o swoją wiarę. Pytając, jaka jest moja wiara? Jaka jest siła mojej wiary?

Jak długo, Panie, mam wzywać pomocy – a Ty nie wysłuchujesz? Wołam do Ciebie: Na pomoc! – a Ty nie wysłuchujesz. – to początek dzisiejszego pierwszego czytania.

Czujecie ton tego wołania? Słyszycie jak bardzo w tej skardze brak wiary? Wiary, która jest zawierzeniem, zaufaniem i powierzeniem się Bogu? Tak, czasem tak krzyczymy do Boga, krzyczymy wypowiadając w gruncie rzeczy swój lęk o to, że Bóg nas zostawił, że opuścił, że nie kocha. Jednak takie wołanie, mimo wszystko jest cenne. Cenne jest wtedy, gdy skierowane jest do Boga, bo jest  to wtedy modlitwa. Bóg słyszy jak bardzo brak nam wiary, ale przyjmie taką modlitwę i będzie umacniał w nas wiarę.

Warto zapamiętać prośbę, którą dziś skierowali do Pana Jezusa apostołowie: «Dodaj nam wiary». Warto tę modlitwę powtarzać każdego dnia, a nawet wiele razy w ciągu dnia.

Ostatnio na jednym z portali społecznościowych, wysłuchałem takich słów:

Życie wciąż się zmienia.

Bez względu na to jakie będzie i kim ty będziesz. Nigdy nie musisz się godzić na to, by ktokolwiek terroryzował Cię swoimi przekonaniami i oczekiwaniami względem Ciebie.

Często możesz zadawać sobie pytanie: Czy to co robię ma jakikolwiek sens? Gdzie ja właściwie idę?

Wiesz co? (Zadał po raz kolejny pytanie ten człowiek).

Dalej mówił:

Nie poznałem w życiu jeszcze człowieka, który nie spisałby się lepiej pod wpływem aprobaty i zachęty niż pod wpływem krytyki.

Wielu ludzi umiera z mnóstwem niezrealizowanych pomysłów i planów. Wiecie dlaczego?

Ponieważ wciąż przygotowują się tylko do życia. I nim się zorientują, ich czas dobiega końca. Możesz zadawać sobie pytanie: Ile razy mogę zaczynać od początku? Wiesz co? Tyle razy, ile chcesz. Dopóki życie trwa. Więc stawiaj żagle swoich przekonań i rób to, co Ci w duszy gra.