Gdyby przyjrzeć się opiniom różnych filozofów na temat systemu demokratycznego, moglibyśmy odnieść nieodparte wrażenie jednoznacznie negatywnej opinii, niezależnie od czasów, kiedy ją sformułowano. Pytanie jakie rodzi się z tej obserwacji stawia na szali ponadprzeciętną mądrość filozofów i ich potencjalny sceptycyzm. Co zatem stoi za taką tendencją? 

W pierwszej kolejności musimy zauważyć, że demokracja w swoim zamyśle jest o wiele bardziej kontrowersyjna niż mogłoby się wydawać. Kontrowersji zamysłowi demokracji nadaje kwantyfikacyjna tendencja jej procesów. W końcu w demokracji nie mamy praktycznie żadnych wymagań od głosujących. Jednocześnie oczekujemy od głosujących mądrości i rozeznania. Niektórzy będą patrzyli w pierwszej kolejności na potencjalne korzyści zrodzone z takiego wyboru w kierunku samego głosującego, inni będą kierować się dobrem ogółu. 

Zauważmy, że to jest największym problemem demokracji. Stawiając głosującym wymagania formalne, możemy niektórym odebrać prawo głosu. Natomiast nie stawiając wymagań – jak ma to miejsce współcześnie w Polsce (z wyjątkiem faktu niekaralności choć ona de facto nic nie zmienia w sprawie kompetencji głosującego) znacząca obniżamy poziom intelektualny wyboru. 

“Demokracja prowadzi do rządów motłochu, w których władzę mają nie ci, którzy są mądrzy, ale ci, którzy potrafią najlepiej schlebiać masom.” ~ Platon 

Ponadto demokracja nie stawia sobie za cel poprawienia obecnej sytuacji ludu głosującego a jedynie uprawiania ,,sztuki dla samej siebie”. Głosowanie dla głosowania, wybieranie dla wybierania. Jest to pewna utopia zmiany, czego naprzemiennie doświadczamy od ostatnich zmian ustrojowych w Polsce. Władze się zmieniają. Jedne popuszczą pasa, inne zacisną – ale wypadkową tych działań jest coraz większe zmęczenie społeczeństwa i intelektualny letarg wzmacniany przez przekaz mediów reżimowych i quasi liberalnych. 

“Demokracja to rządy wielu, a oligarchia to rządy nielicznych, lecz bogatych.” ~ Arystoteles  

Kolejno, zastanówmy się nad ontologicznymi procesami ugruntowania demokracji w społeczeństwach współczesnego świata. Obecnie, zdaje się, jest oto tak, że największym problemem demokracji nie są nawet powyższe powody a uprawianie tzw. demokracji konformistycznej. Czym ona jest? Takim mianem możemy nazwać typ głosujących, którzy ponad wszystko stawiają za priorytet partycypowanie z systemem oraz dostosowywanie się do ogółu głosujących. Taki człowiek albo nie interesuje się polityką, albo ulega presji społecznego walca jakim są sekty partyjne. Zauważmy jak znamienne dziś jest zachowanie wyborców polegające na bronieniu ,,swojej partii” zanim jeszcze sama partia zdąży się ustosunkować do zarzutów. To nic innego jak sekta, stawiająca swoje wybory w indywidualnym, aksjologicznym centrum, broniąca swojego zdania chociażby nauka czy znaki na niebie i ziemi mówiły, że jest inaczej. W ten sposób wychowujemy kolejne pokolenia w przeświadczeniu, że istnieje jedna dobra partia i głos oddany na nią, z pewnością przysłuży się dobrobytowi. Tak wychowywane dziecko nigdy nie zakwestionuje sensu demokracji, stając się kolejnym bezmyślnym trybikiem państwowej (a w konsekwencji i globalnej) utopijnej parodii ,,wyboru”. 

“Ludzie rodzą się wolni, ale wszędzie są w kajdanach.” ~ Jean-Jacques Rousseau 

Po kilku pokoleniach w społeczeństwie do głosu zaczynają dochodzić jednostki najsilniej ,,wchłonięte” przez system. Bez państwa opiekuńczego nie potrafią dociekać swoich praw (chociażby konsumenckich) i oczekują pomocy od Państwa. Wystawiają zatem kandydata zapewniającego ochronę wszystkich praw, jednak jego postulaty nie mają pokrycia z rzeczywistością (zauważmy, że do tego już przywykliśmy jako Polacy. Dla nas obietnice wyborcze są samo świadomie kojarzone z kłamstwem, ale mimo to wybieramy od tylu lat te same partie). Nie ma bowiem tyle ludzi, finansów i możliwości, aby zapewnić każdemu ochronę. Utopijny ,,płaszcz” ochrony państwowej rozpada się i zostaje sam obywatel. Wtedy granice prawa rozmywają się, wartości odwracają i ostatecznie panuje anarchia.  

“Demokracja, gdy nie jest oparta na cnotach, prowadzi do anarchii i degeneracji.” ~ Sokrates 

Po etapie anarchii zaczynają panować prawa natury. Nowe zasady głoszą najsilniejsi a najsłabsi giną. Przeciętny człowiek staje się trybikiem w kolejnym systemie tyranii lub tyranii militarnej (dyktatura bezpośrednia). 

W ten sposób demokracja doczekuje się swojej negatywnej opinii międzypokoleniowo w ocenie nie tylko filozofów, ale i humanistów, uczonych i czasem duchownych. Demokracja, jeśli nie są w niej wprowadzone żadne wymagania od głosujących (kompetencje, kwalifikacje, inteligencja, osiągnięcia, znajomość historii kraju etc.) jest jedynie koniem trojańskim w którego środku spoczywa anarchia z opóźnionym zapłonem. Jedynym lekiem na wyleczenie naszej – istotnie – chorej demokracji, jest zadbanie o swoją wiedzę, trzeźwość myślenia i otwartość na krytykę. Ponadto tam, gdzie wiedza i trzeźwy osąd nie wystarczą, muszą pojawić się wartości. Tylko wtedy demokracja może się okazać konstruktywnym narzędziem w rękach społeczeństwa. 

“Demokracja jest despotyzmem, ponieważ ustanawia władzę większości, która nie zna ograniczeń.” ~ Immanuel Kant 

Franciszek Cwalina – absolwent reżyserii dźwięku na wydziale fizyki UAM w Poznaniu oraz magister Kognitywistyki na wydziale filozofii UJ w Krakowie. Kocha muzykę, Kraków i jego historię. W wolnym czasie zgłębia kuchnię starokrakowską i galicyjską.