Czym jest Post? Czy znam jego definicję? Jakie są jego ważne elementy? W jaki sposób dobrze przeżyć ten czas? Czas postu. A może czas Wielkiego Postu? Wielkiego, czyli jakiego?
Jakiś czas temu myślałem, po co tak zwyczajnie potrzebny jest człowiekowi Post. Czy rzeczywiście życie bez niego nie miałoby większej wartości? Przecież życie samo w sobie jest tak wielką wartością, że nie potrzebne mu żadne dodatkowe ubogacenia… Może więc chodzi w tym wszystkim o coś zupełnie innego?
Post, który był elementem życia samego Jezusa – Boga, musi być zatem czymś bardzo ważnym. Ten sam Post jest zarazem czasem, podczas którego przychodzi na człowieka jeszcze więcej pokus niż zwykle. Dlaczego tak jest?
Każdy człowiek w swej istocie zapewne bardziej woli wygodę, komfort, przyjemne odczucia, w skrócie mówiąc – przyziemne luksusy. Podejmując post, stara się wyrzekać właśnie tego, co daje przyjemności, kształtując w sobie potrzebę wyrabiania silnej woli, pozwalającej kontrolować mu pewne nałogi, przyzwyczajenia, aby dzięki temu stawać się lepszym, bardziej wrażliwym, współczujący.
Ale czy to wszystko można robić tylko w okresie Wielkiego Postu? Czy faktycznie trzeba czekać na te sześć szczególnych tygodni w roku, aby próbować być lepszym?
To pytania, na które nie umiem odpowiedzieć. Jako mąż i ojciec próbuję czynić w moim sercu wielki post każdego dnia. Czasami udaje mi się, tak jak świętemu Bratu Albertowi, zobaczyć w napotkanym człowieku wzgardzonego Jezusa. Wzgardzonego przez różne wydarzenia z życia, przez codzienne zabiegane zapomnienie w modlitwie, przez rozproszone myśli, przez wybieranie wygody.
Może warto więc zacząć od próby uczynienia w swoim życiu zwykłego postu. Zobaczyć, co najbardziej zabiera mi czas, co zniewala moje myśli, co wystudza rodzinne relacje, co odbiera chęć do rozmów, co nie pozwala na zabawę z dziećmi. Spojrzeć na te małe, drobne i nieistotne sprawy i podnieść je do rangi ważnych życiowych wydarzeń. Zacząć zmieniać siebie samego. Sprawiać, by to co w oczach świata małe i głupie, stawało się w moim sercu wielkie i ważne. Zrobić wszystko, by nie dać sobie wyrwać z serca wypracowanych przemyśleń, napotkanych autorytetów, radości z własnej przemiany.
Myśląc o młodym, dorastającym pokoleniu Polaków, budzi się we mnie pewna obawa. Wynika ona z faktu, że coraz częściej w świecie przytłoczonym pogonią za kultem swojego pięknego ciała, życiem lansującym używki, modne ciuchy, wszelakie formy uzależnień społecznościowych, brakuje miejsca na zadumę i zatrzymanie się nad sobą. Grono młodych ludzi potrzebuje kogoś, kto stanie się swoistym pomostem pomiędzy nowoczesnością a tradycją, pomiędzy pędem współczesnego świata a stabilnym gruntem doświadczeń czasu minionego. Kogoś kto pokaże, że ilość lajków czy serduszek pod postem opisującym nasze codzienne sprawy nie mają prawdziwego znaczenia. Liczy się bowiem to, co człowiek ma w głębi siebie – to małe, głupie i zakrzyczane w oczach świata, a nie to co lansuje się na pierwszych stronach gazet. Prawdziwa Mądrość i Miłość rodzi się w ciszy, niechciana, odrzucana, której wartość i sens można znaleźć gdzieś daleko w swoim skupieniu. Prawdziwa Mądrość i Miłość umiera w towarzystwie okrzyków, pisków i oklasków tłumu głupców. Spójrz na Jezusa – czyż nie tak wyglądały Jego narodziny i śmierć?
Po co więc Post? Abyś mógł chociaż na chwilkę odłożyć to co zabija w Tobie ciszę – czas na słuchanie Boga – stawanie się lepszym człowiekiem. Może są to media społecznościowe, uzależnienie od gier komputerowych, oglądanie telewizji? Każdy z nas ma inne uzależnienia. Odłóżmy je, choć na chwilkę, by spojrzeć w oczy żony i męża, by zbudować domek z klocków lub wspólnie pograć w piłkę, by przygotować rodzinnie rabatkę w ogrodzie. Odłóżmy je choć na chwilkę, a wtedy nasz mały codzienny post stanie się Wielkim Postem naszego nawrócenia.