Przez cały okres wielkanocny aż do Uroczystości Zesłania Ducha Świętego codziennie słuchaliśmy na Mszy świętej fragmentów z Dziejów Apostolskich. W tej księdze ukazane są początki Kościoła, choć nie jest to ściśle historia wszystkich apostołów. Faktycznie opisane są „dzieje” tylko dwóch: Piotra i Pawła. Inni są tylko wspomnieni. Dlatego niektóre rękopisy mają krótki tytuł: „Dzieje”. Ale skąd w ogóle wziął się ten tytuł? Bo pierwotnie księga nie miała swojej nazwy. Oryginalny tytuł grecki, „Prakseis” (dosł. czyny), pojawia się w IV wieku, później został on rozszerzony do formy dziś używanej, „Prakseis ton Apostolon” (Czyny Apostołów). Dosłownie z języka greckiego jest to przetłumaczone w popularnych językach nowożytnych – „Acts of the Apostles” po angielsku, czy „Hechos de los Apóstoles” po hiszpańsku.
Moim zdaniem tytuł polski jest najlepszy przez swoją dwuznaczność. W tej księdze znajdujemy nie tylko historie i czyny apostołów, ale rzeczywiście wiele się dzieje, cały czas coś się dzieje. Pierwszy Kościół jest bardzo dynamiczny. Apostołowie prowadzeni przez Ducha Świętego wędrują po całym ówczesnym świecie i co chwila spotykają ich różne przygody. Podczas najbardziej znanej sceny z Dziejów Apostolskich – zesłania Ducha Świętego – także wiele się dzieje – szum, wicher, języki z ognia, mówienie językami, poruszenie wśród słuchaczy. Świadkowie pytają w zdumieniu: co się dzieje?
Słuchając i czytając o tych wydarzeniach, może się pojawić refleksja – a jak to jest w moim życiu? Co się dzieje w moim życiu wiary? Czy w ogóle coś się dzieje? Niestety, zawsze może pojawić się takie niebezpieczeństwo, że w życiu w ogóle może się dużo dziać, a w życiu duchowym – nic albo niewiele. Kiedy w życiu duchowym niewiele się dzieje, to oczywiście nie jest dobra sytuacja. Bo nasze życie duchowe przypomina trochę jazdę na rowerze. Rower jest takim specyficznym środkiem komunikacji, że nie można się zatrzymać i jednocześnie siedzieć na siodełku. Trzeba albo jechać albo podeprzeć się lub zsiąść z roweru. Bez tego rowerzysta się przewróci. Podobnie jest w życiu wiary – nie można się zatrzymać, nie można stać w miejscu.
Jeżeli w moim życiu duchowym nic się nie dzieje, to nie jest to wina Pana Boga. Bo on nieustannie, bez przerwy działa. Bóg, w którego wierzymy jest Bogiem działającym, posyłającym Słowo, dającym znaki, posyłającym ludzi. Duch Święty jest nam dany właśnie po to, żeby w naszym życiu coś się działo. Nie tylko coś, żeby działo się to, co dobre.
Bóg działa bez przerwy. I w czasie świąt i w okresie zwykłym. Bóg chce, żeby w moim życiu duchowym też wiele się działo. Może teraz pora na mój ruch?