Czas biegnie niezmiernie szybko. Odkrywcze, prawda? Chyba z ust każdego, kogo znam, padło przynajmniej choć raz takie zdanie. Ani to dziwne, ani złe. Tak po prostu jest. Z perspektywy młodej wciąż osoby, ale z wciąż rosnącymi cyferkami na życiowym liczniku, można wysnuć krótką obserwację – z wiekiem czas płynie jeszcze szybciej.
Kiedy przypomnę sobie czasy szkolne, to odnoszę wrażenie, że nie doceniałem ilości „wolnego” czasu, który miałem. Wolałem te niezajęte godziny w ciągu doby wykorzystać na jakieś błahostki – granie na komputerze, oglądanie seriali czy rozmawianie na Skype. Wtedy wydawało mi się, że to jest dokładnie to, co mi się chce robić – czyli w zasadzie nie robić nic, co wymusza na mnie jakikolwiek wysiłek. Moimi obowiązkami w ciągu dnia było cudem wstać rano, parę godzin posiedzieć w szkole, zrobić pracę domową i fajrant. Nic, co by miało być dodatkowym wysiłkiem nie wchodziło w grę – no przecież po to mam ten wolny czas, żeby odpoczywać, a nie dodatkowo się męczyć. Bardzo długo tak myślałem i właściwie tak żyłem.
Na szczęście zaczęło się to jakoś samowolnie we mnie zmieniać. Pomógł mi w tym chyba mój wrodzony brak umiejętności usiedzenia w jednym miejscu przez długi czas. Zaczęło mnie męczyć marnowanie czasu, a w konsekwencji poczułem wielkie wyrzuty sumienia z powodu tego, że mój dzień jest mało produktywny. Wielkim błogosławieństwem był dla mnie moment, kiedy tak siedząc i rozmyślając nad aktywnościami, których mógłbym się podjąć, nie musiałem wcale daleko szukać i długo kombinować. Wiedziałem, czego chce, co mnie interesuje i jakie mam pasje, a może nawet ukryte talenty. Podjąłem wtedy istotną decyzję – chcę być człowiekiem inicjatywy i zaangażowania. Muszę zacząć robić coś więcej.
I tak upływały kolejne lata szkolne, potem studia, następnie praca, założenie rodziny. Dziś jestem na etapie, że nie pamiętam, kiedy nie miałem nic na głowie. Dosłownie – kiedy miałem wolny weekend, taki zupełnie bez planowania niczego. To chyba już dawno minęło. Dlaczego się tym wszystkim dzielę?
Bo bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę. W błędne koło. Kiedy tak siedzę i nic nie robię, to dopadają mnie wyrzuty sumienia, że powinienem być bardziej ambitny i pracowity. A kiedy już wezmę na siebie nowe projekty i wyzwania, to po pewnym niedługim czasie dopada mnie jedna myśl: „Boże, jak mi się nie chce. Czasami żałuję, że się tego podjąłem”. To najdurniejsze myśli, jakie mogą być. Bo wiem, że sens mojego życia w dużej mierze jest oparty na tym, że realizuję się w tym, co chcę i lubię. Czasami czuję się przegrzany, czy mam wrażenie, że nie ogarniam. Ale najgorszą decyzją byłoby się wycofać i powiedzieć sobie: „nie chce mi się”. Zanim jednak dojdzie się do ogarnięcia tych wszystkich zajęć trzeba przejść przez pewien bardzo istotny etap – mianowicie przekonać samego siebie, że chce mi się chcieć. To trochę znalezienie motywacji od nowa. Bardzo często na swoich studiach realizowałem przedmioty z dziedziny zarządzania, gdzie słyszałem bardzo mądre i trafne spostrzeżenia – kiedy dążysz do jakiegoś celu, to nigdy nie zapominaj o jego początku. A raczej o tym, co było Twoją motywacją, aby taki cel sobie postawić. Co Cię skłoniło, żeby wyruszyć w tym właśnie kierunku? Mówi się czasem, że gonienie króliczka jest dużo ciekawsze i podniecające, niż jego złapanie. Tym bardziej po drodze musimy pamiętać o tym, co sprawia, że nam się chce. A czasami nie co, tylko kto. Tak jest w szkole, w pracy, ale też i w drodze duchowej, po prostu w życiu.
Dlatego kiedy już nie mamy siły i energii, by doprowadzić pewne rzeczy do końca, albo żeby chociaż nawet postawić kolejny krok naprzód, to zacznijmy od znalezienia tego czegoś, co sprawi, że będzie chciało mi się chcieć. Do tego wystarczy czasami jedna osoba, jedna rozmowa, jedno spotkanie, jedna książka, jedna piosenka czy jeden film. To nie musi być wcale trudne i skomplikowane, a jest warte tego, żeby nie odpuszczać!
Bo jak śpiewa Luxtorpeda na jednej ze swoich ostatnich płyt: „zawsze jest sens, kiedy widać cel”.
Jakub Rutkowski – redaktor Radia Pallotti FM, członek Rady Sekretariatu ds. Apostolstwa w Prowincji Chrystusa Króla (Pallotyni), Wiceprezes Fundacji Pallotti.FM. Z zawodu inżynier, szczęśliwy mąż i ojciec, pasjonat muzyki, sportu i Nowej Ewangelizacji.
.