Czy wiara wymaga ślepego posłuszeństwa, czy raczej powinna być drogą samodzielnego poszukiwania? To pytanie powraca w wielu kontekstach – od religijnych nauk Kościoła, przez literaturę i filozofię, aż po osobiste doświadczenia każdego człowieka. Chrześcijaństwo od wieków balansuje między autorytetem instytucji a indywidualnym przeżywaniem duchowości.
Jezus Chrystus, centralna postać tej wiary, może być interpretowany na wiele sposobów – jako Syn Boży, jako moralny nauczyciel, jako buntownik przeciw religijnemu formalizmowi. Właśnie ten ostatni aspekt jego postaci pojawia się zarówno w „Ostatnim kuszeniu Chrystusa”, jak i w „Mistrzu i Małgorzacie”.
Jezus jako człowiek – między boskością a słabością. W tradycyjnym katolickim nauczaniu Jezus jest Bogiem-człowiekiem, który wprawdzie cierpi, ale nigdy nie ma wątpliwości co do swojej misji. Jednak literatura i filozofia często próbują ukazać jego ludzkie zmagania. W powieści Kazantzakisa „Ostatnie kuszenie Chrystusa Jezus” doświadcza pokus bardziej realnie, niż wynikałoby to z Ewangelii – rozważa możliwość życia jako zwykły człowiek, marzy o miłości, rodzinie, wolności od cierpienia. Czy to podważa jego boskość? A może właśnie wzmacnia – pokazując, że jego wybór krzyża był świadomy i trudny, a nie mechanicznie zaprogramowany przez boską naturę?
Z kolei Chrystus w „Mistrzu i Małgorzacie” to postać zupełnie inna niż w tradycji chrześcijańskiej. Michaił Bułhakow przedstawia go jako spokojnego, łagodnego nauczyciela moralności, który nie dokonuje cudów, ale głosi idee wolności, dobra i prawdy. Jego rozmowa z Piłatem jest filozoficzną dyskusją o sumieniu, władzy i człowieczeństwie. To Jezus bliższy Nietzschemu, bo nie będący Bogiem, lecz człowiekiem, który swoją postawą moralną staje się zagrożeniem dla systemu. Oba te literackie obrazy Chrystusa pokazują, że jego historia to coś więcej niż tylko dogmat – to uniwersalna opowieść o wyborze między wolnością a podporządkowaniem, między wątpliwościami a wiernością ideałom. Wiara jako wolność, nie zniewolenie. Zarówno Kazantzakis, jak i Bułhakow pokazują, że prawdziwa duchowość rodzi się z wolności, a nie ze ślepego posłuszeństwa. Nietzsche w „Tako rzecze Zaratustra” idzie jeszcze dalej – głosi, że człowiek musi samodzielnie odnaleźć wartości, które nadadzą sens jego życiu. Stwierdzenie „Bóg umarł” to nie atak na religię, lecz diagnoza społeczna – skoro ludzie przestali traktować wiarę jako coś żywego, stała się ona martwą formułą, a nie prawdziwą duchowością. Dzisiaj Kościół katolicki coraz bardziej otwiera się na dyskusję – nie zabrania zadawania pytań, ale zachęca do refleksji. Mimo to wciąż można spotkać się z próbami ograniczania wolności myślenia – np. poprzez zakazywanie pewnych książek czy filmów „dla dobra wiary”. Ale czy prawda wymaga ochrony przed pytaniami? Jeśli coś jest naprawdę prawdziwe, to powinno przetrwać każdą próbę, każdą konfrontację z wątpliwościami. Wiara nie powinna być strachem przed pytaniami, ale drogą do odkrywania prawdy. Zarówno Jezus Kazantzakisa, jak i ten z Bułhakowa czy nawet refleksje Nietzschego pokazują, że duchowość jest czymś żywym, dynamicznym, wymagającym myślenia i odwagi. Chrystus – ten prawdziwy i ten literacki – zawsze staje przed wyborem: czy poddać się narzuconym schematom, czy poszukiwać czegoś więcej? To samo pytanie stoi przed każdym wierzącym. Prawdziwa wiara nie jest niewolą, ale wolnością wyboru i świadomym przeżywaniem relacji z Bogiem. Bo tylko wtedy ma ona wartość.
Filip Wojtusik – Absolwent studiów na kierunku Historia Europy Wschodniej, a obecnie kontynuuje naukę na studiach magisterskich na Papieskim Uniwersytecie im. Jana Pawła II. W wolnym czasie uwielbia gotować i podróżować.
“Historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia.” — Cyceron