Na początku tegorocznego Wielkiego Postu, a raczej drogi, na którą zaprosił mnie Bóg kolejny już raz, uświadomiłem sobie, że ta droga biegnie pod górę. Ale nie chodzi o kąt nachylenia każdego ze wzniesień, które muszę pokonać i pokonywać każdego dnia. Może te wzniesienia to bolące biodro, kolano, depresja, utrata pracy. Ale nie na tym ma koncentrować się cała moja energia, która pochodzi z nieba. Tak jak nigdy w życiu nie chodzi o prędkość z jaką zmierzasz, tylko o kierunek .Tak samo w czasie tegorocznej wielkopostnej drogi nie chodzi o to co chcę zostawić, poświęcić.
Ale chodzi o cel tego zmagania, którym jest spotkanie z Bogiem.
Aby zdobyć tę górę i aby mogło dojść do spotkania musisz walczyć. I nie o żadną metaforę tu chodzi. Tylko ta czterdziestodniowa droga to dla mnie kolejna szansa, abym stawał do walki. A to z kolei jest zaproszenie i wielki przywilej. „Stańcie więc do walki” (Ef 6,14) – mówi Słowo Boże. To zaproszenie, abym każdego dnia zdobywał życie wieczne. Abym toczył bitwy o dobre wychowanie moich synów. Abym toczył nieustanne boje z moimi wadami i słabościami. Abym zdobywał kolejne strefy czystości w narzeczeństwie, małżeństwie. To zaproszenie do tych niezliczonych potyczek o dobre relacje z siostrami i braćmi. I może do tych największych, kiedy klękam i się za nich modlę, a cała potęga przeciwnika skierowana jest wtedy na mnie. Ale to też zaproszenie do walk za sprawy, które nie idą tak jakbym chciał, w mojej pracy, małżeństwie, na uczelni czy w szkole. To jest Wielki Post, czyli kolejna szansa abym stawał do tych walk. Ponieważ do walki zostałeś stworzony, przypomniał mi to święty Paweł „Walcz w dobrych zawodach o wiarę zdobywaj życie wieczne do niego zostałeś powołany” (Tm 6, 12).
Nie zostałem więc stworzony do przebywania na zapleczu. Lecz jestem wybrany, mam misję i cel, który wymaga, abym był na pierwszej linii ognia. Dziś tym „polem bitwy” może jest twoja choroba, poranne wstawanie do pracy, aby wykarmić twoje dzieci lub spłacić kolejną ratę kredytu, a może to chory brat lub mama lub wołający o pomoc kolega czy koleżanka z pracy. Lub podszepty w twojej głowie, że nie nadajesz się do tego, zostaw to, uciekaj. To trudne zadania, wymagające – to prawda, ale dlatego, że misja jest specjalna i zadania Ci powierzone są wyjątkowe. Ponieważ stawką jest twoje życie i ludzi, którzy wokół, w tym sektorze, w którym Bóg postawił właśnie Ciebie. Dlatego, że wiedział, że tylko dobry żołnierz może wykonać to tak ważne i wyjątkowe zadanie. Jeśli masz wątpliwości – tutaj masz potwierdzenie: „Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa!” (2 Tm 2, 3).
Do tej walki zostałeś zaproszony, ponieważ jesteś wyjątkowa/wyjątkowy. I nie do bylejakości, ale do wielkich rzeczy zostaliśmy wybrani. Nie nasza to zasługa, żeby było jasne – w pełni o tym jest szansa się przekonać na końcu tej drogi, a konkretnie na Górze Kalwarii. To tam zobaczymy największe zwycięstwo w dziejach wszystkich wojen. Zapewne znajdą się też tacy którzy będą mówić i wtedy też tacy byli na tej górze, którzy powtarzali: Szkoda Go, mógł jeszcze tyle dobrego zrobić.
A On wtedy robił największą z rzeczy – zbawiał świat. Boże spraw, abym i ja na tej drodze, którą mi wyznaczyłeś i na Kalwarii miał otwarte oczy serca, abym mógł dostrzec, że tam gdzie modlitwa, pokora, cichość, uniżenie, służba, ofiara, jałmużna, post – tam dzieją się wielkie rzeczy. Tak zbawiasz z Jezusem świat.