W lipcu dwa razy odwiedziliśmy miasto Kielce. Na początku lipca byliśmy na Karczówce a w ostatnią niedzielę w parafii pw. św. Wincentego Pallottiego na ul. Fosforytowej.
Wtedy zatrzymaliśmy się nad końcówką trzynastego rozdziału według św. Mateusza, w którym Jezus wygłasza swoje ostatnie przypowieści.
Wtedy też wybrzmiały dwie opowiastki. Pierwsza o pustym krześle:
Pewien kapłan odwiedzał chorego w jego mieszkaniu. Zauważył, że obok łóżka stoi puste krzesło i zapytał po co ono tu stoi. W odpowiedzi usłyszał: – Zaprosiłem Jezusa, aby zajął miejsce na tym krześle, rozmawiałem z nim zanim ksiądz przyszedł. Proszę księdza, długie lata trudno mi było modlić się, aż pewien przyjaciel wyjaśnił mi, że modlitwa to rozmowa z Jezusem. On też poradził mi, żebym stawiał obok łóżka krzesło i wyobraził sobie, że na nim siedzi sam Jezus. W ten sposób łatwiej mi rozmawiać i wsłuchiwać się w Jego słowa. Od tego czasu nie mam żadnych trudności z modlitwą.
Parę dni później przyszła do księdza córka tego chorego i powiedziała, że jej ojciec już umarł. Powiedziała też: – Zostawiłam tatę na parę godzin samego. Wyglądał bardzo pogodnie. Gdy weszłam potem do pokoju, ojciec już nie żył. Zauważyłam jednak coś osobliwego: jego głowa leżała nie na łóżku, lecz na krześle, które stało obok łóżka.
I ta druga, usłyszana jakiś czas temu w czasie rekolekcji w kościele św. Stanisława w Rzymie przez ks. Zenona Hanasa SAC:
Dzisiaj mamy coraz większe domy, ale coraz mniejsze rodziny.
Mamy coraz więcej możliwości, ale coraz mniej czasu.
Mamy coraz więcej tytułów naukowych, ale coraz mniej zdrowego rozsądku.
Mamy więcej wiadomości, ale coraz mniej trafnych osądów.
Mamy coraz więcej specjalistów, ale coraz więcej problemów.
Mamy coraz więcej służby zdrowia, ale mniej opieki.
Tracimy wiele bezpowrotnie,
Uśmiechamy się za mało.
Jeździmy za szybko,
Gniewamy się za wcześnie i przebaczamy za późno.
Czytamy za mało, telewizji oglądamy za dużo, a modlimy się zbyt rzadko.
Pomnożyliśmy nasze majątki, ale okropliliśmy wartości.
Mówimy za dużo, kochamy za mało, a kłamiemy zbyt często.
Uczymy się jak zarabiać na życie, a nie jak żyć.
Mamy stabilne budowle, ale kruche charaktery.
Mamy szersze autostrady, ale węższe poglądy.
Więcej kupujemy, ale mamy coraz mniej satysfakcji.
Podróżujemy na księżyc tam i z powrotem, ale mamy problem żeby przejść przez ulicę, żeby odwiedzić naszych sąsiadów.
Zdobywamy wszechświat, ale nie własne wnętrze.
Wytworzyliśmy więcej komputerów, ale mniej się komunikujemy.
Dlatego proponuje, nie zostawiaj nic na szczególną okazję, każdy dzień, który przeżywasz jest szczególną okazją.
Odrzuć ze swojego słowika wyrazy takie jak: może kiedyś, później – napisz ten list, który chciałeś napisać! Może kiedyś…
Powiedz swojej rodzinie i przyjaciołom, jak bardzo ich kochasz!
Nie odkładaj nic, co wprowadza uśmiech i radość do twojego życia, każdy dzień, każda godzina, każda minuta jest wyjątkowa, a ty nie wiesz czy nie będzie twoją ostatnią.